37638.fb2 Cukier w normie z ekstrabonusem - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 5

Cukier w normie z ekstrabonusem - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 5

Komunia.

Mały Januszek wzdycha wzruszony, obracając w palcach białe koperty i co raz kontrolując ich zawartość. Ooo…, tyle pieniędzy to on jeszcze w swoim życiu nie widział, a przecież parę razy zaglądał tatusiowi do portfela i ogląda też czasem filmy z sensacją o napadach na banki. Niechby tak, kurcze, była co tydzień, ta komunia. Nie dziwne, że się potem człowiekowi odniechciewa chodzić do kościoła. Brak wszak tak pozytywnych wzmocnień. A ksiądz stał za ołtarzem i mówił, przestrzegał i prosił, żeby nie pić i dzieci powtarzały szczerym chórem: zobowiązuję się do osiemnastego roku życia nie spożywać alkoholu i kawy nie palić papierosów i nie narkotyzować się, ksiądz tam prosił swoje, a krzesny już tam był na lekkim cyku, już mu się tam obracało coś w palniku, trybił, że aż za bardzo, śpiewał za głośno, charczał jak knur, odchrząkiwał flegmę z płuc, potrząsał głową i się niczym nie przejmował, taki był rozpięty pod szyją, jak bonzo z filmu o przestępcach, ćmaga jak chuj i szczyka go to wszystko, chociaż ludzie aż się obracali na jego dość fałszywe śpiewanie i na te jego charki i kaszel, a czuć też było w powietrzu żołądkowy kwaśny odór alkoholu tak na pół metra, wywalił przecież wcześniej kilka dobrych drinków i ma ochotę na jeszcze więcej. Smak do wódki dziś miał. A czemu nie? Okazja jes, no nie jes tak? Krzesny to jest gość, ubrany, ogolony, samochód sportowy ford, dorobił się na wałach, a kto mu bronił?, wypić lubi, lubi się postawić, dziecku dał jak zwykle najwięcej i jal takiemu czegoś odmówić?, no powiedz mi, jak? Krzesny wręczając kopertę wyraźnie podkreślił, że to od niego, a nawet otworzył i przeliczył plik setek przy krześniku, żeby widział od kogo to jest, żeby nie było potem tak, że on te koperty otworzy i pomyśli sobie, że tyle pieniędzy to od krzesnej, a że krzesny dał mizernie, żeby wiedział raz na zawsze, że krzesnego ma dobrego, że krzesny to krzesny, a nie byle fiut, a krześnik, jak zobaczył banknoty, to pokraśniał z radości taki krzesny to skarb, nie pożałuje niczego dla krześnika, nie każdy ma tak dobrze. Ksiądz powtarzał jak nakręcony, monotonnie, sennie: drogie dzieci, już za chwilę przyjmiecie do waszych czkających serc pana Jezusa, a w jego sercu rozgrywała się batalia na pleju sony, jaki miał zamiar sobie kupić z tych pieniążków co to uzbiera, tylko że niepotrzebnie krzesno matka kupiła mu magnetofon z kolumnami, bo te pieniądze, które na niego wydała dołożyłby do pieniędzy od krzesnego i kupiłby może komputer z monitorem piętnaście, akurat w maju są obniżki w sklepie na sprzęt, a zegarek? Zegarki to historia, rowery też, ale jednak zegarek też dostał, taki w granicach pięćdziesięciu złotych, w sumie nie jest źle, spodziewał się, że będzie gorzej, ale mogło by też być lepiej, mógłby przecież uzbierać jakoś na ten komputer, o którym marzył, a przecież taka okazja już się prędko nie powtórzy, no bo co, bierzmowanie to już nie to samo, już się tyle nie dostaje, a szkoda. Całość ceremonii tatowie rejestrują na trzy kamery profesjonalne i tuzin takowyż amatorskich plus kilku dobrych fotografów i każdy tata robi też zdjęcia na własną rękę głupim jasiem, a dzieciaki nastawiają się jak mogą, to z lewej, to z prawej, tutaj wstążkę wyeksponują, tam tamto, książeczkę pokażą, żeby pięknie wyjść i żeby rodzice byli zadowoleni, że dzieci tak pięknie wychodzą, będą wspaniałe pamiątki i będzie można mówić do cioci: zobacz jak ślicznie mi wyszedł na tym zdjęciu, a ciocia powie: no rzeczywiście i może jeszcze co da do kieszeni na cukierki, tak jest, czy nie? Potrawy w domu już to donoszono jak na małym weselu, a to placki, a to obiad, niech tylko powiem: rosół, ziemniaki, kotlet i buraki, a makaron był taki prawdziwy, domowy, z jajek i mąki, a to jeszcze po obiedzie masa budyniowa malinowa z bananami, a to wędlina, a to galareta o dwóch smakach z drobiu i świńska, a to sałatki jarzynowe z groszkiem, flaki a” la kalmar i prawdziwy hit, sałatka meksykańska ze śledzia, a jeszcze jajka, tort, ciasto murzynek, lody i napoje, ze człowiek przejeść tego nie mógł, ale ślinka leciała, a jeszcze szampan, a jeszcze to, a jeszcze tamto, no i soki z kartonu i z butelki, i czysta w butelce bez etykiety, ale o czystej nikt, bo utarło się głupio, że się na to święto nie pije ani kropli, ale czemu niby się nie cieszyć ze szczęścia dziecka, no czemu, no powiedz mi, co? Ciotka Baśka waliła szóstą kawę ze śmietanką w proszku i z cukrem, już nie mogła…, ale jak się bawić, to się bawić, ona bez kawy jest jakaś nieswoja, lubi, ogólnie lubi i generalnie zjeść też lubi, lubi placki zwłaszcza z makiem, ma nadzieję, że dadzą jakiś jakiś placków do domu. trzeba skorzystać jak już się pieniądze wydało, krzesny zaś już cały czerwony jak świnia, po drugim zawale, a przecież nie będzie sobie niczego odmawiał, galaretka świńska przed nim pływa w occie, ze musi łyżką ją jeść i ćmi mocnego w przerwach, on to na dzień wypija tak z dziesięć kaw, proszę ciotki Baśki i wypala sześćdziesiąt męskich, a jak lekarz mu powiedział, żeby więcej do niego nie przychodził, bo nie ma po co, krzesny obtarł ręką pot poczerwieniałego od gorąca czoła, a obok tata Grześka też czerwony od picia, dzieci wyrządzają i hałasują na przedpokoju, gonią po całej klatce i potem przychodzą zgrzane pić zimną pepsi, jutro będą je boleć, psia krew, kruca zeks, gardła, krzesna śmieje się z krzesnego, że rano będzie miał kaca, a on na to: ale z czego?, ale z czego? (ma w zanadrzu małgorzatkę, w razie czego, jakby się nie dopił, bo to różnie może być, wiecie jak jest w życiu…, to se tak walnie, i tak już przecież do domu będzie wracał taksówką). A gospodarz dolewa do szklanek soku z kartona z czystą i nagrzany narzeka na złodziejów samochodów, że nic, nic, powtarza, ich nie powstrzyma, jak sobie co upatrzą, to po tobie, choćbyś nie wiem co robił i każdy kiwa głową zgadzając się ze zdaniem, bo jest to szczera prawda, no nie jes tak?, a po za tym to ciekawe ile te renty i emerytury podniosom. Na klatce jeżdżą windą kuzyni ze wsi tam i z powrotem, z góry na dół, Januszek siedzi sam w pokoju w majtkach i podkoszulku, i huczy nowym magnetofonem, a tatuś się drze z pokoju do niego: przyciszysz to krucyfiksie jeden!, a mały nie ściszy, bo nawet nie słyszy, tak głośno puścił, a ubranko złożył elegancko, jak się należy w kantkę, w kosteczkę do szafy i potem Już na spokojnie będzie na nowo liczyć i wąchać banknoty, patrząc na nie, jak na mannę z nieba, a przy stole Babcia Kolasiowa nakręcona mówi, że zrobiła sobie nalewkę na spirytusie z syntetycznych bursztynów i pomaga. Na wszystko pomaga!