38417.fb2 Intymna Teoria Wzgl?dno?ci - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 15

Intymna Teoria Wzgl?dno?ci - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 15

Efekt opóźnienia

Matce skłamała, że leci do Barcelony „robić materiał” do reportażu. W redakcji ogłosiła, że wyjątkowo przez ten weekend nie będzie do dyspozycji. Dla nikogo. Nie pozwoliła, aby mąż odwiózł ją na lotnisko. Wstała, mimo że samolot do Mediolanu odlatywał dopiero o czternastej, wcześnie rano i taksówką pojechała na Okęcie. Usiadła na ławce w holu lotniska, wyłączyła telefon komórkowy i czekała. Chciała być sama. Zawsze, gdy działo się w jej życiu coś bardzo ważnego, potrzebowała samotności i ciszy. Jedynie w samotności mogła czymś naprawdę się cieszyć, coś prawdziwie opłakiwać lub czegoś się bez wstydu bać. Podobnie zresztą jak jej matka. Gdy odszedł od nich ojciec, matka pogrążyła się w takiej właśnie uroczystej samotności. Trwa w niej nieustannie do dzisiaj, chociaż ojciec zostawił je trzydzieści dwa lata temu. Podczas jej pierwszego przyjęcia urodzinowego już go nie było. Nikt tak naprawdę nie wie, co widzą i jakie obrazy rejestrują w pamięci niemowlęta. Ona z pewnością może powiedzieć, że nigdy w swoim życiu nie widziała ojca. Nawet na fotografii. Matka zniszczyła wszystko, co mogło go przypominać. Albumy ze zdjęciami, jego listy, jego książki. Wszystko, co można było „najpierw rozerwać na najdrobniejsze strzępy, a potem spalić, także płatki wszystkich zasuszonych róż, które dostała od niego”. Takim zdaniem opisał to jej dziadek. Matka – to było kuriozalne, bo przecież odszedł on – starała się wyemigrować na stałe ze świata, który stworzyła z jej ojcem. Przeniosła się do Warszawy, zmieniła pracę, zerwała kontakty ze wszystkimi, którzy go znali, wróciła do swojego panieńskiego nazwiska i „spaliła wszystko, co się dało. Mimo to skończyła jak emigrant, który w obcym świecie nie tylko nie dostał nic nowego, ale też stracił wszystko. Wszystko, oprócz akcentu…”

Któregoś dnia jakiś uprzejmy donosiciel, jakich pełno w miasteczku śmierdzącym zaduchem zaściankowych umysłów, poinformował ją: „Twojego tatusia artystę to pogoniła twoja wredna mamusia”. Miała wtedy jedenaście lat i z zawiścią patrzyła na koleżanki, które na spacery chodzą z ojcami, trzymając ich za rękę. Spacery z dziadkiem nie były tym samym. Wieczorem, gdy mama przyszła do jej pokoju pocałować ją na dobranoc, odważyła się i zapytała o ojca. Nigdy nie zapomni jej zagryzionych do krwi warg, przerażonych oczu i drżących rąk.

Po dwóch tygodniach od tego wydarzenia pod ich dom podjechała wielka ciężarówka i przeniosły się do Warszawy. Przez długi czas nie odczuwała braku ojca. Może tylko czasami. Jak na przykład wtedy, gdy w ich małym mieszkaniu na Saskiej Kępie za ścianą chrobotał szczur, a one z matką przeraźliwie się bały. Pomyślała, że gdyby miała tatę, to on by je przecież obronił i zabił tego szczura. Potem mama zadbała, żeby wytruto szczury i przez wiele lat ojciec nie był już jej do niczego potrzebny. Gdy czasami przypominała sobie o nim i robiło się jej smutno, pisała do niego listy. Takie, których się nigdy nie wysyła. Podczas ostatniej wigilii postanowiła, że odszuka mężczyznę, dla którego jej matka od trzydziestu lat stawia zawsze dwa dodatkowe nakrycia na stole, przygotowuje sałatkę śledziową, którą później nienaruszoną wyrzuca do kosza, i kładzie pod choinkę prezent, którego nikt nigdy nie odpakowuje.

Trzy miesiące temu, w tajemnicy przed wszystkimi, wróciła do miasteczka, w którym się urodziła i odszukała rodziców ojca. Mieszka w Mediolanie, ma dwóch dorosłych synów, pracuje w agencji fotograficznej. Tydzień temu znalazła tę agencję. Wróciła z redakcji do domu, wypiła pół butelki wina i zadzwoniła. Na lotnisku w Mediolanie siedziała naprzeciwko niego i słuchając w milczeniu, wpatrywała się w jego twarz. Unikał jej wzroku. Gdy się uśmiechał, stawał się podobny do jej synka. Gdy poważniał, zagryzał wargi dokładnie tak jak ona. Kochał jej matkę. Tylko inaczej, niż ona tego pragnęła. Poza tym nie chciał skończyć w zakładzie fotograficznym, w którym robi się zdjęcia do paszportu lub fotografuje pierwsze komunie. Chciał być ojcem, z którego ona, gdy doro- śnie, mogłaby być dumna. Dlatego wyjechał. Dzisiaj wie, że dzieci nie mogą być dumne z ojców, których nie ma.

Gdy żegnali się przed jej powrotem do Warszawy, podała mu związany czerwoną wstążką plik kopert z listami do niego, tymi, których się nigdy nie wysyła, i powiedziała:

– Nie mam do pana żalu.