38467.fb2
Baldabiou powiedział hodowcom z Lavilledieu, że Pasteur jest mało wiarygodny, że tamci dwaj Włosi oszukali już pół Europy, że wojna w Japonii skończy się przed zimą i że święta Agnieszka zapytała go we śnie, czy aby nie są wszyscy razem stadem śmierdzących tchórzy. Tylko przed Hélène nie potrafił kłamać.
– Czy naprawdę musi pojechać, Baldabiou?
– Nie.
– No to dlaczego?
– Ja nie mogę go powstrzymać. I jeśli chce jechać, mogę mu tylko dostarczyć jeszcze jakiś powód, by chciał wrócić.
Wszyscy hodowcy z Lavilledieu wpłacili, acz niechętnie, przypadającą na nich kwotę na pokrycie kosztów wyprawy. Hervé Joncour rozpoczął przygotowania i w pierwszych dniach października był gotowy do drogi. Hélène, jak każdego roku, pomagała mu, nie pytając o nic i ukrywając niepokój. Dopiero ostatniego wieczoru, po zgaszeniu lampy, znalazła w sobie dość siły, by powiedzieć
– Obiecaj mi, że wrócisz.
Stanowczym, surowym głosem.
– Obiecaj mi, że wrócisz.
W ciemności Hervé Joncour odpowiedział
– Obiecuję ci to.