38467.fb2
Dziewięć dni później Hervé Joncour wjechał do Lavilledieu. Jego żona Hélène ujrzała z daleka karetę jadącą zadrzewioną aleją ku willi. Powiedziała sobie, że nie wolno jej płakać i nie wolno uciec.
Zeszła aż do drzwi wejściowych, otworzyła je i zatrzymała się w progu.
Kiedy Hervé Joncour stanął przed nią, uśmiechnęła się. A on, obejmując ją, powiedział cicho
– Proszę cię, zostań ze mną.
Nocą długo nie kładli się spać, siedzieli na trawniku przed domem obok siebie. Hélène opowiadała o Lavilledieu i o wszystkich tych miesiącach oczekiwania, i o ostatnich strasznych dniach.
– Ty nie żyłeś.
Powiedziała.
– I świat nie miał już w sobie nic pięknego.