38474.fb2 Jezus - Cz?owiek, Kt?ry Nie Istnia?: Pytania do Benedykta XVI - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 3

Jezus - Cz?owiek, Kt?ry Nie Istnia?: Pytania do Benedykta XVI - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 3

Część I

Kalendarium życia i działalności Jezusa

Przedstawiamy kalendarium życia i działalności Jezusa, opracowane i opublikowane za zgodą władz kościelnych. Kościelne imprimatur podpisał w tej sprawie obecny arcybiskup metropolita warszawski Kazimierz Nycz w czasie kiedy pracował jeszcze w Krakowie. Do tego kalendarium będziemy wielokrotnie odnosili się w naszej książce. Jest ono o tyle interesujące, że próbuje uwzględnić wiele wątpliwości, jakie pojawiają się co do faktów z życia Jezusa. Twórcy kalendarium z łatwością jednak znajdują wytłumaczenie spraw, których wytłumaczyć nie można. Niemniej jest to dokument ciekawy, wskazujący, że w Kościele podejmowane są próby szukania odpowiedzi na coraz częściej stawiane pytania i wątpliwości co do historyczności Jezusa.

Naszych Czytelników informujemy, że z tekstu oryginalnego usunęliśmy kilka informacji, które podane były całkowicie błędnie (dotyczyło to zwłaszcza powoływania się na poszczególne ewangelie), nie chcieliśmy bowiem wprowadzać ich w błąd.

PRZED 4 ROKIEM P.N.E.

Około 29 r.

Narodziny Józefa z domu Jakuba, z rodu Dawida.

Około 18 r.

Narodziny Marii w rodzinie Joachima (potomka rodu kapłańskiego) i Anny. Maria jest pierwszą niewiastą po Ewie, która jest wolna od grzechu pierworodnego (Ewa go nabyła). Joachim nie pochodził od Dawida, stąd też

Jezus nie jest biologicznym jego potomkiem. (Istnieje hipoteza, że jedna z genealogii przedstawia przodków Józefa, a druga Marii. Heli byłby więc tradycyjnym Joachimem, co jest możliwe, bowiem Heli to zdrobnienie od Eliakim, co wydaje się tożsame z Joakim – Joachim).

ROK 4 P.N.E.

Wczesna wiosna

Zaręczyny Józefa i Marii (zaślubiny). Zaręczyny były niemal tak ważne jak ślub i choć nakazana była wstrzemięźliwość, to dzieci poczęte w „domu teścia" w tym okresie uznawano jako prawne, o ile narzeczony nie posądził kobiety o wiarołomstwo. Narzeczeństwo mogło trwać nawet rok i dozwolone było wszystko oprócz wspólnego mieszkania (tzn. wspólnota majątkowa, praca itp.).

Marzec

Zwiastowanie Marii przez archanioła Gabriela. Stworzenie Jezusa w łonie Marii.

Lato

Trzy miesiące posługiwania starszej krewnej Elżbiecie w górach w miasteczku Ain Karen, 5 km od Jerozolimy. Ślub Marii i Józefa – wspólne zamieszkanie. Maria i Józef do końca zachowują wstrzemięźliwość („lecz nie zbliżał się do niej").

25 grudnia 4 r. (między 7 a 1 r.)

Narodzenie. Nastąpiło w jaskini koło Betlejem (nazwa oznacza Dom Chleba) być może 25 grudnia w czasie najdłuższej nocy w roku. Maria rodziła bez bólów, co jest biologicznie możliwe, mając niewiele ponad 14 lat. Poprawiona data na 7 rok być może znów będzie musiała być przesunięta, w myśl badań hebrajskich i anglosaksońskich, aż na 2 rok. Całkowicie jednak nie do przyjęcia jest dzień 29 września, podany tylko przez Wacholdera, który opierał się na błędnej dacie śmierci Heroda. Były również próby umieszczania narodzin w marcu, kwietniu, a nawet maju. Przyjmujemy rok 4 przed narodzeniem Chrystusa, aby być zgodnym z tradycją, że Jezus miał 33 lata, gdy umarł na krzyżu. Data jest możliwa z uwagi na to, że spis mógł odbywać się w różnych regionach cesarstwa w różnym czasie, a Kwiryniusza można umieścić jako wielkorządcę Syrii w latach 4-1, kiedy jest biała plama w wiedzy historycznej.

ROK 3 PRZED N. E.

2 stycznia – obrzezanie.

3 lutego – obrzęd wykupienia pierworodnego (należącego do Boga). Należało złożyć baranka, a biedniejsi mogli zastąpić go parą synogarlic. Dokonuje się też oczyszczenie Marii – jednak Łukasz pisze o „ICH" oczyszczeniu. Nie chodzi tutaj o oczyszczenie dziecka czy Józefa. Byłoby to nie do pomyślenia wg Prawa. Łukasz zaznacza, że Maryja była czysta, a oczyszczenie dotyczy świata. Obrzęd wykupienia, jakkolwiek dopełniony, nie mógł odkupić samego Odkupiciela, dlatego ten fakt jest raczej przyjściem Mesjasza do swojej świątyni. Proroctwo Symeona – zwykłego biednego i pobożnego człowieka

– który stwierdza nie tylko, że Jezus jest Zbawcą, lecz Zbawieniem, światłem chwały i świętym. Są to najwyższe określenia przynależne jedynie Bogu Jahwe.

Luty

Józef znajduje „dom" w Betlejem, gdzie odwiedzają ich astrologowie (Betlejem jest 8 km od Jerozolimy). Podróż na południe – w kierunku Egiptu w celu uniknięcia prześladowań. Ucieczka trwa od kilku tygodni do kilku miesięcy, gdyż śmierć Heroda następuje niedługo po narodzeniu Jezusa. Tutaj historycy określają to bądź na 4, bądź na 1 rok przed Chrystusem, co powoduje zaburzenie w datowaniu narodzin Jezusa.

Między marcem a drugą połową roku Powrót z ucieczki, osiedlenie w Nazarecie.

1 ROK P.N.E. DO 28 ROKU N.E.

Ukryte życie w Nazarecie. Jezus jest cieślą.

Rodzina Jezusa.

Jezus ma licznych braci i siostry (kuzynów, słowo to nie było znane Żydom i zawsze używano słów „brat", „siostra"). Należą do nich Jakub i Józef, synowie Marii (chyba siostry Marii) i Kleofasa (niekiedy uważanego za brata Józefa), Szymon (drugi biskup Jerozolimy) i Juda. Dalszym kuzynem jest też Jan Chrzciciel, syn Elżbiety, kuzynki Maryi. Jezus ma także kuzynki. Maryja „nie zna męża" i pozostaje Dziewicą. Potwierdza to relacja z pielgrzymki do Jerozolimy, w której, gdyby Maryja miała inne małe dzieci, byłoby to z pewnością wymienione.

ROK 8 N.E.

Życie codzienne.

Do Maryi należały wszystkie prace domowe, a do Józefa i Jezusa warsztatowe. Jezus uczy się czytać i jest cenionym lektorem. Maryja czytać ani pisać nie umie. Jest to zwykłe dzieciństwo, całkowicie zwyczajne, a jego uzdolnienia nie były nadludzkie. Swoją boską naturę dostrzegał nie bardziej niż my swoją duszę.

Wiosna

Coroczna pielgrzymka do Jerozolimy (100 km). Tydzień modlitw. Po pielgrzymce Jezus zostaje trzy dni w świątyni słuchając nauk.

Między 8 a 28 rokiem n.e.

Śmierć Józefa i przejęcie warsztatu przez Jezusa. Istnieje tradycja mówiąca, że stało się to, gdy Jezus miał 19 lat, czyli w roku 15 n.e. Jezus często przebywa w synagodze, ale sumiennie i rzetelnie prowadzi warsztat, borykając się z codziennymi problemami. Jest wysoki – 178 cm. Cechuje go prostota, otwartość, życzliwość, pismo rozumie trzeźwo i głęboko. Często modli się w odosobnieniu.

ROK 28 N.E.

28 marca

Chrzest w Jordanie. Marzec- kwiecień

40-dniowy post. Człowiek jest w stanie przeżyć długo bez jedzenia. Po 30 dniach traci dopiero do 15% masy ciała.

Początek kwietnia

Pierwsi uczniowie. Z otoczenia Jana Chrzciciela wybiera pierwszych uczniów, podróż do Kany (wesele), Kafarnaum, po czym do Nazaretu. Wypędzenie kupców ze świątyni.

Koniec kwietnia

Pierwsza Pascha w Jerozolimie, spotkanie z Nikodemem.

Maj

Działalność chrzcielna w Judei. Początek czerwca

Pojmanie Jana Chrzciciela, podróż przez Samarię (spotkanie przy studni) do Galilei podczas żniw, od Kafarnaum rozpoczyna misję w Galilei. Uzdrowienie syna urzędnika królewskiego, uzdrowienie opętanego, teściowej Piotra, cudowny połów ryb, uzdrowienie paralityka.

Czerwiec

Oczyszczenie trędowatego, epizod z łuskaniem kłosów, powołanie Lewiego-Mateusza, człowiek o uschniętej ręce, wybór apostołów, kazanie na górze.

Lipiec

Cezarea Filipowa, wyznanie Piotra i obietnica Jezusa.

Sierpień

Wskrzeszenie syna wdowy.

Listopad

Przypowieść o Królestwie Bożym.

Grudzień

Uciszenie burzy na morzu, wskrzeszenie córki Jaira, kobieta chora na krwotok. Jezus zostaje wygnany z Nazaretu.

Luty

Rozesłanie 12 apostołów.

Marzec

Śmierć Jana Chrzciciela.

Kwiecień

Pierwsze rozmnożenie chleba. Chodzenie po wodzie.

Czerwiec

Jerozolima – uzdrowienie paralityka. Przejście przez Fenicję i Dekapol, drugie rozmnożenie chleba.

Lipiec

Cezarea Filipowa, wyznanie Piotra i obietnica Jezusa.

Sierpień

Przemienienie, pierwsza zapowiedź męki.

Wrzesień

Wyjście z Galilei do Judei.

13-20 października

Podróż do Jerozolimy na Święto Namiotów. Do krewnych przyłącza się 17 października.

Październik-listopad

Kobieta cudzołożna, ślepy od urodzenia, rozesłanie 72 uczniów, przypowieść o dobrym Samarytaninie. Powrót do Galilei.

Grudzień

Podróż do Jerozolimy. 21-28 grudnia

Bierze udział w święcie Poświęcenia Świątyni. Grozi Mu ukamienowanie.

28 grudnia

Pobyt w Betanii, Marta i Maria, Ojcze nasz.

ROK 29 N.E.

Nauczanie w Galilei

ROK 30 N.E.

Styczeń

Podróż do Perei, przypowieść o zagubionej owcy i drachmie, syn marnotrawny.

Luty

Uzdrowienie dwóch trędowatych, „pozwólcie dzieciom przyjść do Mnie".

Połowa marca

Budzące zgorszenie wskrzeszenie Łazarza. Podróż do Efraim (22 km od Jerozolimy), Jerycho i Jerozolima. 30 marca (piątek)

Udaje się do Betanii (zaproszenie do Szymona Faryzeusza), uzdrowienie ślepych.

1 kwietnia (sobota)

Namaszczenie w Betanii (odliczanie dni kolejnych czasem różni się o 1 dzień).

2 kwietnia (niedziela) Mesjański pochód.

3 kwietnia (poniedziałek)

Przeklęcie drzewa figowego, przypowieść o robotnikach w winnicy, którzy zabili Pana.

4 kwietnia (wtorek)

Drzewo figowe usycha, zapowiedź zburzenia Jerozolimy i Sądu Ostatecznego.

6 kwietnia (czwartek)

Spożycie Paschy, ustanowienie Eucharystii. Zatrzymanie w ogrodach Getsemani. W domu Annasza rozpoczyna się proces.

7 kwietnia (piątek)

Skazanie przez Kajfasza wobec Sanhedrynu.

Około południa – Skazanie przez Piłata.

Około godziny 15.00 – Śmierć Jezusa na krzyżu.

Około godziny 18.00 – Uzgodniony z Piłatem pośpieszny pochówek. Arcykapłani rozpoczynają święto Paschy.

8 kwietnia (sobota)

Pascha, wg reguł żydowskich życie zamiera.

9 kwietnia (niedziela)

O świcie Zmartwychwstanie, pierwsze ukazanie się niewiastom, Piotrowi, uczniom z Emaus, potem 10 apostołom bez Tomasza i Judasza.

16 kwietnia (niedziela)

Ukazanie się 11 apostołom.

17 kwietnia (poniedziałek)

Odejście do Galilei, tam kolejne objawienia.

18 maja

Wniebowstąpienie Jezusa.

28 maja

Zesłanie Ducha Świętego (Pięćdziesiątnica). Powołanie do życia Kościoła we wspólnocie 120 uczniów wraz z Maryją i jedenastoma apostołami. Pierwsze chrzty.

Pochodzenie Jezusa – genealogia

Poniżej podane zostały dwie nieco różniące się genealogie Jezusa, obie wywodzące Go od Dawida. Ewangelista Mateusz podaje raczej symbolicznie liczbę 3 razy po 14 pokoleń, gdyż 14 jest w Biblii liczbą Dawidową. Liczba ta w tradycji jest sumą liczb przypisanych poszczególnym spółgłoskom imienia. Jest podwojeniem liczby 7, liczby o silnie utrwalonej u ludów semickich symbolice. Liczba 3 wyraża pełnię, doskonałość. Stąd według Mateusza rodowód Jezusa, który składa się z trzech sekwencji po 14 pokoleń, przedstawiać ma Jezusa, potomka króla Dawida, znacznie przewyższającego go godnością. Jezus jest w tej genealogii „Dawidem do sześcianu".

Tylko dwaj ewangeliści zajmują się pochodzeniem Jezusa w sposób kompleksowy. Są nimi Mateusz i Łukasz. Mateusz rozpoczyna swoją ewangelię od przedstawienia pochodzenia Jezusa. Nazywa Go synem Dawida i Abrahama. Wylicza przodków Jezusa w trzech okresach historycznych. 14 pokoleń żyło od Abrahama do Dawida. Również 14 pokoleń żyło od Dawida do prześladowania babilońskiego, a od tego czasu do Jezusa było również 14 pokoleń. Nieco później zastanowimy się bardziej szczegółowo nad rodzicami Jezusa. Lektura ewangelii i przedstawionych genealogii nasuwa tu wiele wątpliwości i rodzi szereg pytań. Ewangelista Łukasz przedstawia rodowód Jezusa dopiero w trzecim rozdziale, po tym jak Ten przyjął chrzest, w trakcie którego głos z nieba oznajmił: „Ty jesteś mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie". Łukasz nie bez powodu przytacza scenę z chrztu Jezusa. Potrzebna jest mu ona do wywiedzenia pochodzenia Jezusa od samego Adama, którego nazywa „Synem Bożym".

Jeżeli Jezus jest potomkiem Adama – syna Bożego, to jest sam przez to synem Bożym. Warto na ten wniosek zwrócić szczególną uwagę. Wiele bowiem on wyjaśnia w poszukiwaniu źródeł nazywania Jezusa synem Boga przez chrześcijan, chociaż ci chcą nazywać Jezusa Chrystusa Synem Bożym nie dlatego, że pochodził według Łukasza od Boga Stwórcy, ale że był nim w najściślejszym znaczeniu tego słowa.

Ewangelista Łukasz wylicza innych niż ewangelista Mateusz przodków Jezusa. Nie jest tak jednoznacznie przekonany, że Józef był ojcem Jezusa. Pisze bowiem o tym, używając określenia „jak mniemano". I do tej kwestii wrócimy jeszcze nieco później. Katoliccy znawcy ewangelii uważają, że jakkolwiek zewnętrznie podawany przez Łukasza rodowód jest rodowodem Józefa, to w rzeczywistości jest najprawdopodobniej rodowodem Marii – matki Jezusa, żony Józefa. Zaskakujące jest, że dwaj ewangeliści podają tak różne rodowody bohatera swoich opowieści. Rozstrzygnięcie tego dylematu stawia przed Kościołem szereg drastycznych pytań. Część z nich jeszcze przytoczymy Józef więc czy Maria byli potomkami królewskiego rodu Dawida? Jeżeli przyjmiemy za miarodajny rodowód podany przez Łukasza, okaże się, że Maria – matka Jezusa -miała dwie siostry, Elżbietę i drugą Marię. Jeśli nie miała męskiego rodzeństwa, a była dziedziczką Helego /Joachima/ i Anny, to zgodnie z tradycją Józef – mąż Marii – przejmował prawa, przywileje i obowiązki synowskie w stosunku do Helego, stawał się w ten sposób ojcem dla Marii. Tylko z pozoru zawiła to dyskusja. Okaże się bowiem, że jakbyśmy nie czytali ewangelii, którą z nich przyjęlibyśmy jako źródło prawdy o pochodzeniu Jezusa, zawsze okaże się, że On bądź to przez Józefa, bądź przez Marię był potomkiem Dawida. Ale czy możliwe jest aby oboje rodzice Jezusa pochodzili z tego samego pnia? Kościół nie zajmuje w tej sprawie ostatecznego stanowiska.

Poniżej przedstawiamy rodowód Jezusa zawierający oba warianty: Mateuszowy i Łukaszowy.

Adam

Set

Enos

Kainam

Maleleel

Jaret

Enoch

Matusala

Lamech

Noe

Sem

Arfaksad

Kainam

Sala

Eber

Falek

Ragau

Seruch

Nachor

Tari

Abraham

Izaak

Jakub

Juda + Tamar

Fares

Ezron

Arni

Admin

Aminabad

Naasson

Salomon + Rachab

Booz + Rut

Jobed

Jeese

Dawid + żona Uriasza (Batszeba)

Według Mateusza praprzodkiem Józefa był syn króla Dawida Salomon. Natomiast według Łukasza praprzodkiem Marii był inny syn Dawida – Natan. Postać Salomona jest dość powszechnie znana. Natan natomiast gubi się nam gdzieś w mrokach historii. Przypomnijmy więc jego dzieje. Jak już wspomnieliśmy, wedle niektórych historyków uważany jest za przodka Marii z Nazaretu. Urodził się po 1003 roku przed n.e. w Jerozolimie. Był dziewiątym synem króla Dawida, a trzecim z małżeństwa Dawida z Batszeba, wdową po Uriaszu Hetycie. Natan był rodzonym starszym bratem Salomona, który objął tron po ojcu Dawidzie. Stary Testament nie podaje nam żadnych innych wiadomości o Natanie. Nie wiadomo więc, czy ten dożył walk o sukcesję królewską, jaką toczyli między sobą Salomon i przyrodni brat Adoniasz. Warto też przypomnieć w tym miejscu postać Batszeby. Jako „żona Uriasza" została wymieniona w Ewangelii według świętego Mateusza w rodowodzie Jezusa z Nazaretu jako jedna z pięciu kobiet – obok Tamar, Rachab, Rut i Marii z Nazaretu. Jest to o tyle wyjątkowe, że w kulturze hebrajskiej kobiety nie miały miejsca w genealogiach. Zresztą warto zastanowić się w tym miejscu, dlaczego surowe nauki obyczajowe Kościoła nie stały się przeszkodą w wymienieniu w Ewangelii tych imion. O Rachab bowiem czytamy w Starym Testamencie, że jest „nierządnicą Jerycha". Salomon znany był nie tylko z wielkiej swojej mądrości, ale i z bardzo licznego haremu. Jego matka, jak pokażemy niżej, chociaż niemal czczona przez Kościół, była osobą o przynajmniej wątpliwej ocenie moralnej. W interpretacji Św. Augustyna z Hippony i Izydora z Sewilli Batszeba była typem Kościoła (Eklezji) a Dawid symbolem Chrystusa. Jej mąż Uriasz był jednym z bohaterów armii Dawida.

Na rozkaz króla udał się wraz z wojskiem pod dowództwem Joaba na wojnę z Ammonitami. W tym czasie Dawid z tarasu swojego pałacu przypadkowo zobaczył żonę Uriasza w kąpieli. Zauroczony jej urodą kazał sprowadzić Batszebę do siebie i spędził z nią noc. Niewiasta zaszła w ciążę. Gdy Dawid się o tym dowiedział, będąc opętany miłością do Batszeby, postanowił pozbyć się jej męża. Wezwał go z pola bitwy pod pretekstem zdania relacji z oblężenia Rabby, twierdzy wroga. Król wbrew prawu religijnemu namawiał Uriasza, aby ten spędził noc ze swoją małżonką, choć prawo nakazywało wojownikom powstrzymywanie się od pożycia małżeńskiego w okresie działań wojennych. Król odesłał nieposłusznego Uriasza z powrotem pod mury Rabby wraz z listem do Joaba, w którym polecał, aby ten skierował Uriasza do walki w takie miejsce, w którym Ammonici mogliby go łatwo zabić. Uriasz zginął pod Rabbą. Dawid mógł teraz bez przeszkód poślubić wdowę po nim. Batszeba wkrótce miała rodzić. Wtedy w królewskim pałacu zjawił się prorok Natan, który opowiedział Dawidowi opowieść o bogaczu, który posiadał wielką liczbę bydła, i o biedaku, który posiadał tylko jedną owieczkę. Bogacz pozbawił biedaka i tej jednej owieczki. Oburzony Dawid zażądał śmierci dla bogacza, wtedy Natan objaśnił królowi tę przypowieść wskazując, że bogaczem był sam król, a biedakiem Uriasz. Przepowiedział też, że „Jahwe odpuszcza mu grzech – i że nie umrze. Lecz dlatego, że przez ten czyn Dawid wzgardził Jahwe, syn, który się urodzi, na pewno umrze". Tak też się stało. Dziecko Dawida i Batszeby zmarło po siedmiodniowej chorobie. Synem, którego śmierć przepowiedział prorok Natan, był Szimea. Oboje jednak doczekali się jeszcze licznego potomstwa, w tym trzech synów: Szobaba, Natana i Salomona.

Batszeba odegrała bardzo ważną rolę w okresie walk o tron po śmierci Dawida między Salomonem a przyrodnim bratem Adoniaszem. Jako matka Salomona oczywiście wspierała jego stronnictwo. Zresztą sam król Dawid poprzysiągł jej na Boga Izraela, że właśnie Salomona uczyni następcą tronu. Kiedy jednak Adoniasz zwrócił się do niej, aby Salomon, który objął rządy, oddał mu za żonę Abiszag z haremu Dawida, sytuacja się odmieniła. Adoniasz posiadając żonę króla nabywał prawo do tronu. Salomon uznał, że prośba Adoniasza jest próbą zamachu stanu. W chwili, kiedy matka przedstawiała mu prośbę przyrodniego brata, wydał na niego wyrok. Salamon kazał zamordować Adoniasza, a i po Batszebie słuch zaginął. W każdym razie dalsze jej losy nie są znane.

Tradycja żydowska starała się umniejszyć winę Dawida, twierdząc że Batszeba była mu od początku przeznaczona. W związku z zabójstwem Uriasza pojawiła się też opinia, że kto wyrusza na wojnę, powinien wystawić swojej żonie list rozwodowy. Imię Batszeba to z hebrajskiego „córka pełności", symbolizujące wyjątkowe pochodzenie.

Rodzice Jezusa

Wspomnieliśmy już, przy okazji przedstawiania genealogii rodu Dawida, o wielu wątpliwościach na temat rodziny Jezusa, a zwłaszcza jego rodziców. Z całą pewnością imiona rodziców Jezusa nie są poza wszelkimi wątpliwościami. Ewangeliści są w zasadzie zgodni, że ojcem Jezusa był Józef cieśla. Ewangelista Marek nazywa zresztą samego Jezusa „cieślą", Mateusz natomiast „synem cieśli".

Obaj wskazują, że Jezus pochodził z rodziny, która tradycyjnie zajmowała się tym rzemiosłem. Wskazuje na to również aramejski przydomek Jezusa „bar Nagara", co znaczy „syn cieśli". Przydomki takie u ludów semickich oznaczały zwyczajowo pochodzenie lub synostwo. Oboje rodzice zostają wymienieni z imienia tylko w Ewangeliach Mateusza i Łukasza. Paweł nie nazywa po imieniu ani ojca, ani matki. Marek wymienia Marię, ale nie wymienia Józefa. Imię ojca Jezusa, jak zgodnie podają przynajmniej dwaj ewangeliści, jest bezsporne. Nieco inaczej jest z jego pochodzeniem. Z ojcem Józefa są też kłopoty – u Mateusza ma na imię Jakub, a u Łukasza Eli. Nie kwestionujemy bezpośredniego pochodzenia Józefa z rodu Dawida. Dowodzi tego także przedstawiona wyżej genealogia. Jeżeli jednak przyjmiemy za prawdziwe relacje autorów pism Nowego Testamentu, że Jezus jest Synem Boga w najściślejszym znaczeniu tego słowa, to tym samym nie może on być w tym znaczeniu synem Józefa, potomka królewskiego rodu Dawida. Co najwyżej Józef może być jedynie opiekunem Jezusa, ale ta funkcja nie przenosi na Niego dziedzictwa królestwa Izraela. Tym samym stawiamy zasadnicze pytania: czy możemy wywodzić genealogię Jezusa od Dawida, czy był On czy też nie spadkobiercą Dawida, czy nabył prawa do korony i królestwa Izraela? Negatywna odpowiedź na te pytania obala wiele podstawowych „prawd" przedstawianych nam przez ewangelistów. Rozprawa przed Piłatem w momencie sądu nad Jezusem nabiera przez to innego, praktycznie nieważnego znaczenia. Jezus – nie król, Jezus zwykły Żyd, syn cieśli i sam cieśla nie mógł być zagrożeniem dla potęgi rzymskiej. Był jednym z wielu rewolucjonistów, albo jak chcą niektórzy badacze, był nieco opętanym przywódcą sekty religijnej, która zagrażała tradycyjnym układom i władzy arcykapłanów. Kościół musi, bez wdawania się w zawiłe dyskusje teologiczne, zająć jasne stanowisko: czy Jezus był potomkiem królewskiego rodu Dawida, czy też nie?

Odpowiedź na to pytanie jest zasadnicza. Oczywiście w kręgach kościelnych podejmowane są od wieków próby interpretacji i objaśnienia tego problemu. Między innymi, odnosząc się do przedstawionej przez Łukasza genealogii Jezusa, stworzono rodowód, wedle którego to Maria – matka Jezusa miałaby pochodzić z rodu Dawida. Wspomnieliśmy już o tym nieco wcześniej.

Nie jest jednak pewne, że matką historycznego Jezusa była Maria. Wprawdzie ewangeliści Mateusz, Marek i Łukasz nazywają ją tym imieniem, ale już Jan, i to chyba rozmyślnie, tego nie czyni. Używa natomiast ogólnego określenia „Matka Jego", pomijając imię. Wiele razy wspomina „matkę Jezusa", ale nie Marię. W jednym miejscu swojej relacji tak pisze: „A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa i Maria Magdalena" /J. 19,25/. Jeżeli Jan pisze tak z rozmysłem lub nie jest to pomyłka w tłumaczeniu Nowego Testamentu od wieków niezauważona przez Kościół, to Matka Jezusa nie mogłaby mieć na imię Maria. Przytaczana genealogia dowodzi jeszcze, że owa Maria, żona Kleofasa, była starszą siostrą, stąd wniosek, że Matka Jezusa nie mogłaby nosić tego samego imienia, co jej siostra. Problem jest bardzo skomplikowany. Albo Matka Jezusa miała inaczej na imię, albo, jak piszemy we wcześniejszej książce poświęconej Marii Magdalenie – żonie Jezusa, Maria to nie było imię, a tytuł. W tym przypadku należałoby poszukiwać pełnego imienia Matki Jezusa, która była Marią. Tradycja chrześcijańska próbuje znaleźć inne, prostsze wyjaśnienie. Otóż przypuszcza ona, że obie kobiety były siostrami przyrodnimi z tej samej matki, ale innych ojców, chociaż w ewangeliach nic na to nie wskazuje. Gdyby tak zresztą miało być, to dogmat o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Marii Panny pozbawiony byłby w ogóle sensu. Jeżeli Dawidowy rodowód Jezusa ma prowadzić poprzez ojca, to Kościół traci tezę o dziewiczości matki.

Nie koniec przy tym problemów. Maria, żona Kleofasa, przedstawiana jest przez niektórych jako siostra Matki Jezusa, przez innych zaś jako jej szwagierka. Kleofas uchodzi bowiem w wielu przekazach katolickich jako brat Józefa. Nie bez przyczyny wymyślono tak zawiłą konstrukcję myślową. W wielu ewangeliach, między innymi u Mateusza i u Marka, wymienia się rodzeństwo Jezusa. Ewangeliści twierdzą, że Jezus miał czterech braci: Jakuba, Szymona, Josesa (bądź Józefa) i Judę oraz więcej niż jedną siostrę. Gdyby tak było w istocie, to nauczanie Kościoła o czystości Matki Jezusa – wiecznej dziewicy – pozbawione byłoby jakichkolwiek podstaw. Niektórzy katoliccy badacze pisma uznali więc, że Kleofas, rzekomy brat Józefa, był ojcem wymienionych dzieci, a ich matką była Maria, w innych miejscach mylnie przedstawiana jako siostra Matki Jezusa. Musiała ona wcześnie owdowieć, a zgodnie z tradycją i prawami religijnymi brat zmarłego męża przejmował opiekę nad żoną i pozostawionymi dziećmi, przejmując pełnię praw ojcowskich. Wedle tej wersji wydarzeń domniemane rodzeństwo Jezusa było w istocie rodzeństwem nie naturalnym a przysposobionym, kiedy ich prawnym ojcem stał się Józef. Mimo pozornego rozwiązania problemu, raz jeszcze musimy postawić zasadnicze pytanie: miał Jezus rodzeństwo czy nie?

Zastanawia, dlaczego współczesny Kościół unika dyskusji o rodzeństwie Jezusa, skoro wcześni chrześcijanie wiedzieli o tym, akceptowali taki stan, nie widząc w nim żadnego zagrożenia dla doktryny nowego wyznania, a nawet pozostawili o rodzeństwie Jezusa pewne świadectwa pisane. Zarówno Paweł, jak i żydowski historyk Józef zwany Flawiuszem potwierdzają, że Jezus miał brata imieniem Jakub.

Paweł poznał go zresztą osobiście. O innym bracie i rodzinie Jezusa czytamy w monumentalnej „Historii Kościoła" napisanej przez Euzebiusza z Cezarei, który żył na przełomie III i IV wieku. Powołując się na pracę historyka chrześcijańskiego Hegesipposa, żyjącego przeszło sto lat wcześniej, opisuje pewną historię z czasów cesarza Domicjana /81-96 rok n.e./. Przytoczmy odpowiednie fragmenty „Historii Kościoła": „Ten sam cesarz nakazał zgładzenie wszystkich pochodzących z linii Dawida /…/. A z rodziny Pana żyli wciąż wnukowie Judy, o którym mówiono, że był Jego bratem. Ktoś doniósł, że pochodzą oni z rodu Dawida i zabrano ich /…/ przed oblicze cesarza Domicjana /…/. Domicjan zapytał ich, czy są potomkami Dawida, a oni przyznali, że tak jest. Potem zapytał ich o posiadane nieruchomości i pieniądze. Odpowiedzieli, że we dwóch mają tylko 9000 denarów, a i to nie w gotówce, jest to bowiem szacunkowa wartość dwudziestu pięciu akrów ziemi, z uprawiania której uzyskują pieniądze na płacenie podatków i to, co im potrzebne do życia. Potem /…/ pokazali mu swoje dłonie pokryte zgrubiałą skórą na dowód, że ciężko pracują. /…/ Zapytani o Chrystusa i Jego Królestwo /…/ odpowiedzieli, że jest nie z tego świata /…/ Usłyszawszy to Domicjan nie znalazł w nich winy, a ponieważ uznał, że nie są godni jego uwagi, puścił ich wolno".

Wszystkie te wątpliwości, nie znajdując należytego wyjaśnienia przez Kościół, stały się pożywką do formułowania bardzo drastycznych ocen dotyczących pochodzenia Jezusa. Jak się okaże, mają one także pewne oparcie w ewangeliach i przejęte zostały np. przez judaizm. W Talmudzie, o czym szerzej piszemy w innej części, pochodzenie Jezusa przedstawione zostało w bardzo dziwny sposób.

Podejmowano wiele prób wyjaśnienia, dlaczego Marek ani słowem nie wspomina o ojcu Jezusa. Jest to o tyle dziwne, że w tradycyjnej rodzinie żydowskiej pozycja ojca była niezwykle istotna. Na tej podstawie niektórzy teologowie katoliccy i ewangeliccy próbowali udowodnić, że ewangeliści świadomie pomijali imię ojca Jezusa, starając się w ten sposób odrzucić często pojawiający się zarzut o Jego pochodzeniu z „nierządnego związku". Plotki o niewłaściwym prowadzeniu się Marii pochodzić miały jakoby z jerozolimskiej sekty chrzcicieli, czyli wyznawców Jana Chrzciciela. Przedstawmy szerzej ten interesujący temat. Marek, opisując w swojej ewangelii pobyt Jezusa w Nazarecie już z grupą uczniów, zamieszcza wielce zaskakujący fragment, którego interpretacja prowadziła wielu badaczy do radykalnych wniosków. Otóż, kiedy nadszedł już szabat, Jezus zaczął nauczać w tamtejszej synagodze. Wszystkich zdziwiło zarówno to, o czym nauczał, ale i to, jak się prezentował. Pytali: „Skąd On to ma? I co to za mądrość, która Mu jest dana". Dalej zastanawiali się: „Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także jego siostry? I powątpiewali o Nim". Oczywiście, szybko oceny te dotarły do Jezusa, wywołując u niego zdziwienie i oburzenie. Tak mówił do swoich ziomków: „Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony". Jezus został potraktowany w Nazarecie lekceważąco, wręcz obraźliwie. Rodzi się pytanie: dlaczego? Czyżby mieszkańcy Nazaretu wiedzieli więcej o Jego pochodzeniu? Dlaczego, wymieniając imiona matki i braci, wspominając o siostrach, pominięto ojca? Czyżby miało to oznaczać, że nie znali go? Wprawdzie domniemany ojciec Jezusa mógł już w tym czasie nie żyć, stąd nie był wspominany w tej relacji, ale gdy porównamy cytowany fragment ewangelii Marka z innymi ewangeliami, wątpliwości nie tylko pozostają, lecz narastają.

Krytycy wysuwają z Ewangelii Marka daleko idący wniosek, że do trwałego związku między Marią a Józefem nigdy nie doszło. Ich zdaniem Józef odtrącił Marię, która była już mu wcześniej przyrzeczona, kiedy ona powiedziała mu o swym błogosławionym stanie. Jezus w takim przypadku byłby zrodzony poza związkiem małżeńskim. Zdaje się potwierdzać tę tezę zdanie, jakie znajdujemy w Ewangelii według św. Jana. „My nie jesteśmy zrodzeni z nierządu, jednego mamy Ojca – Boga", odpowiadają uszczypliwie rozmówcy Jezusa. Fragment ten znajduje się w obszernym opisie polemik toczonych między Jezusem a zgromadzonymi Żydami. Polemiki te mogły skończyć się dla Niego tragicznie. Wzburzeni Żydzi porwali kamienie, aby je rzucić na Niego. Jezus jednak ukrył się i wyszedł ze świątyni – relacjonuje dalej Jan.

Teza o pozamałżeńskim przyjściu na świat Jezusa znajduje także pewną podstawę w Ewangelii według św. Mateusza: „A z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak: gdy Matka Jego, Maria została poślubiona Józefowi, okazało się, że zanim się zeszli była brzemienna z Ducha Świętego. A Józef, mąż Jej, będąc prawym i nie chcąc Jej zniesławić, miał zamiar potajemnie Ją opuścić". Gdy zapoznamy się z tekstem dwóch ewangelii apokryficznych, protoewangelii Jakuba i tzw. ewangelii Pseudo-Mateusza, nasze przeświadczenie o pozamałżeńskim, a więc grzesznym pochodzeniu Jezusa, graniczyć będzie z pewnością. Józef chce umrzeć, gdy dowiaduje się, że Maria nie za jego przyczyną stała się brzemienna. Nie może dać wiary jej wyjaśnieniom, nie może też uwierzyć zapewnieniom przyjaciółek Marii, które zapewniały go, że to Bóg zdziałał przez anioła. Pyta zrozpaczony: „Dlaczego szydzicie sobie ze mnie i chcecie, bym uwierzył, że anioł Pana uczynił Ją brzemienną?"

Te wszystkie wątpliwości prowadzą krytycznych badaczy do wniosku, że po odtrąceniu przez Józefa, Maria poślubiła innego człowieka, ojca jej pozostałych dzieci.

Jest wiele fragmentów w ewangeliach, na podstawie których moglibyśmy oceniać stosunki Jezusa z własną rodziną, matką i braćmi. Wiele wydarzeń doprowadziło do tego, że postawa Jezusa wobec rodziny stała się nieprzychylna. Więcej oczekiwał On także od swoich uczniów, aby myśleli o Jego rodzinie równie radykalnie, co On i aby rodzinę Jezusa traktowali z dystansem. „Nie mniemajcie, że przyszedłem przynieść pokój na ziemię; nie przyszedłem przynieść pokój, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić człowieka z jego synem, i córkę z jej matką, a synową z jej teściową. Tak to staną się wrogami człowieka domownicy jego" /Mt.10, 34-36/. A u Łukasza znajdziemy jeszcze mocniejsze sformułowanie: „Jeśli kto przychodzi do mnie, a nie ma nienawiści do ojca swego i matki, i żony, i dzieci, i braci, i sióstr, a nawet i życia swego, nie może być uczniem moim"/ Łk 14,26/. Gdybyśmy nawet usilnie poszukiwali, nie znajdziemy nigdzie w żadnej ewangelii dowodów na to, że Jezus zwracał się do swojej matki z miłością lub chociażby z szacunkiem. Nawet na krzyżu ton odezwania się syna do matki jest pełen rezerwy: „Niewiasto, oto syn Twój" I). 19,26/.

Gdyby Maria poczęła swego syna w nadziemski sposób, wtedy stosunek między Matką a Synem byłby z pewnością inny niż opisywany wyżej. Widocznie nawet Jezus nie mógł pogodzić się z krążącymi o Nim, pogardliwymi relacjami, że pochodził z nierządu. Najbardziej drastyczne relacje w tej sprawie przekazuje nam tradycja żydowska. Piszemy o tym w rozdziale przedstawiającym źródła relacji o Jezusie.

Źródła

Nigdy nie poznamy prawdy o Jezusie. W tej części naszej opowieści spróbujemy dokonać, z natury rzeczy, skróconej oceny źródeł historycznych, z których moglibyśmy czerpać wiedzę o ziemskim życiu Jezusa i szukać potwierdzenia bądź zanegowania faktu, że Jezus, jakiego znamy z Ewangelii, faktycznie istniał. Przy tej okazji warto też zapoznać się z ocenami na temat Jezusa, funkcjonującymi w dwóch wielkich monoteistycznych systemach religijnych: judaizmie i islamie. Nie jesteśmy w stanie jednoznacznie stwierdzić, jakie jest stanowisko każdej z wymienionych religii na temat Jezusa. Jedni całkowicie zaprzeczają Jego istnieniu, inni próbują umieścić naukę o Nim w podstawach swojej wiary, nie akceptując jednocześnie ewangelicznych przekazów o Nim i kwestionując Jego boskość oraz mesjanistyczny charakter Jego ziemskiej misji.

Judaizm

Chyba najbardziej interesującym będzie rozpoczęcie tych rozważań od ocen na temat Jezusa zawartych w judaizmie i różnych odłamach żydostwa.

Według Talmudu, Jezus /Jeszu/ był nieślubnym synem rzymskiego żołnierza nazywanego Panterą. Jeszu miał parać się magią, kpił z uczonych w Piśmie, miał pięciu uczniów, wywołał powstanie ludowe w części ziem Izraela i z tego powodu został powieszony w wigilię żydowskiej Paschy. Ten skrócony portret Jezusa zawarty w Talmudzie nie jest reprezentatywny dla określenia pełnego stosunku judaizmu do osoby Jezusa. Tym bardziej nie przedstawia stanowiska wszystkich Żydów. Zdawać by się mogło, że judaizm powinien poświęcić osobie Jezusa wiele uwagi z oczywistych przyczyn, tymczasem tak nie jest. Uznaje Go za odstępcę od wiary Ojców bądź za postać fikcyjną.

Teolodzy judaistyczni oceniają działalność Jezusa i jej skutki negatywnie, jako sprzeczną z Prawem Bożym oraz niezgodną ze słowami proroków, dotyczącymi zwłaszcza nadejścia Mesjasza. Współcześnie w judaizmie obserwuje się coraz powszechniejsze, bardziej pojednawcze z chrześcijaństwem oceny Jezusa. Ale obok tego równie powszechne są oceny sporej grupy teologów żydowskich, zaprzeczające w ogóle istnieniu Jezusa kiedykolwiek. Oceny te zbieżne są ze stanowiskiem wielu uczonych spoza kręgu kultury żydowskiej, zajmujących się krytyczną analizą Biblii i historią Kościoła. Istnieją też odłamy Żydów, tworzących grupy wyznaniowe judeo-chrześcijańskie, łączące tradycyjny judaizm z wiarą w Jezusa jako Mesjasza i Syna Bożego. Jednakże dla ogromnej większości Żydów herezją jest dogmat o boskości Jezusa jako jednej z trzech Osób Boskich w Trójcy Przenajświętszej. Jako herezję uznają oni także nazywanie Jezusa Synem Bożym i przypisywanie Mu roli pośrednika między Bogiem a ludźmi. Judaizm tradycyjny nie uznaje żadnego aspektu działalności Jezusa i w przeciwieństwie do islamu nie uważa Go za proroka. Warto jednak zdecydowanie podkreślić, że nie ma żadnej pewności, że najstarsze teksty judaistyczne, pochodzące z pierwszych wieków, rzeczywiście odnoszą się do osoby Jezusa, czy też są tylko ogólnym określeniem jakiegoś odstępcy od wiary. Dopiero od XII wieku teolodzy judaistyczni zaczęli zajmować się krytyką działalności i postaci Jezusa, a w każdym razie z tego czasu zachowało się szereg dokumentów i rozpraw, w których znajdujemy bezpośrednie ich odniesienie do Jezusa z oceną Jego realnej osoby i działalności. Uważni Czytelnicy zapewne zauważą, że w Talmudzie i klasycznej żydowskiej literaturze religijnej, powstającej już od II wieku, pełno jest odniesień do człowieka nazywanego Jeszu lub Jeiszu.

Nie wiadomo jednak, czy chodziło tu o Jezusa, jakiego znamy, ponieważ „Jeszu" było skrótem określenia: „jemach szemo wezichro"- oby jego imię i pamięć o nim zaginęły, określeniem zwyczajowo używanym wobec wszystkich osób winnych nakłaniania do bałwochwalstwa, herezji i całkowitego porzucenia wiary tj. apostazji.

Najwięcej uwagi osobie Jezusa poświęca Talmud. Z hebrajskiego nazwa ta oznacza „naukę" i jest jedną z podstawowych, choć nie uznawanych za świętą, ksiąg judaizmu. Talmud jest rodzajem katechizmu obowiązującego wyznawców tradycyjnego judaizmu. Jest komentarzem do biblijnej Tory, w którym wyjaśniono, jak przestrzegać prawa zawartego w Torze przez Żydów wypędzonych z Palestyny w II wieku naszej ery. Ścisłe przestrzeganie wielu nakazów Mojżeszowych zawartych w Torze nie było wykonalne po zburzeniu Jerozolimy i Świątyni, zwłaszcza wtedy, gdy Żydzi znaleźli się na wygnaniu. Talmud, jako uporządkowany zbiór praw religijnych, oparty jest na rozważaniach rabinów żyjących między III a VI wiekiem naszej ery. Talmud składa się z dwóch części: Miszny i Gemary. Miszna to zbiór odpowiedzi wiernym, jakich udzielali rabini zapytywani o interpretację zapisów Tory. Ostatecznie stworzona została kodyfikacja, obejmująca całe sfery życia – od obyczajowości, świąt, ceremonii, rytuałów po prawo. W sumie jest 248 podstawowych obowiązków i 365 zakazów. Gemara natomiast jest bardzo obszernym komentarzem do poszczególnych fragmentów Miszny. W tradycji żydowskiej są dwa Talmudy: palestyński i babiloński, przy czym ten drugi jest obszerniejszy i uważany za ważniejszy. Wrogowie i nieprzychylni Żydom znawcy często zarzucają, że Talmud promuje postawy szowinistyczne i ksenofobiczne.

Oceny takie nie zawsze były sprawiedliwe i obiektywne. Formułowano je w oparciu o nieprawdziwe lub dobrane w sposób tendencyjny cytaty. Talmud uznany został w XIII wieku za księgę wrogą chrześcijaństwu. Potępili go papieże za bluźnierstwa i obelgi przeciwko nauce chrześcijańskiej. Papieże nakazywali spalenie wszystkich egzemplarzy Talmudu, by nie „roiło się od wielu strasznych herezji". Uczynili tak między innymi Grzegorz IX i Innocenty IV. Talmud potępili także: Juliusz III, Paweł IV, Pius IV, Pius V, Grzegorz XIII, Klemens VIII, Aleksander VII i Benedykt XIV. Potępienie Talmudu wzięło się stąd, że chrześcijanie na ogół utożsamiali opisy niejakiego Jaszu z Jezusem, co nie znajduje potwierdzenia w szczegółowej analizie Talmudu. Mniej więcej od 1264 roku chrześcijanie wymuszali na żydach usunięcie wszystkich tekstów obraźliwych dla chrześcijaństwa. W 1554 roku papież Juliusz III nakazał usunięcie z Talmudu i innych tekstów judaistycznych wszystkich odniesień do Jaszu. Oprócz Jaszu, w Talmudzie pojawiają się też inne określenia. Imię „Ha Nocri" – Nazarejczyk – nie musi się odnosić do Jezusa, lecz do jakiegoś innego proroka z Nazaretu, bowiem zbyt dużo jest niezgodności między opisem życia Jezusa a Jeszu, który czekał na egzekucję 40 dni, był ukamienowany, a nie ukrzyżowany, w mieście Lod, a nie w Jerozolimie. Użyte tu określenie „Nocri" początkowo oznaczało chrześcijanina, dopiero później zaczęto tak nazywać w judaizmie Jezusa – Jeszu Ha Nocri /Jezus Nazarejczyk – chrześcijanin/. W Talmudzie występuje także określenie „min"- apostata, heretyk. I w tym przypadku nie wiadomo, jakiej osoby określenie to dotyczy. Chrześcijan najbardziej oburza zawarta w Talmudzie informacja o pochodzeniu Jezusa z nieślubnego związku, że Jego ojcem miał być rzymski żołnierz nazywany Panterą. Talmud nazywa Jezusa „Jeszu ben Pantera" lub „ben Pandera", co znaczy syn Pantery lub Pandery.

Kiedy na terenie Niemiec odkryto grób żołnierza rzymskiego, niejakiego Tyberiusza Juliusza Abdesa Pantery, zastanawiano się, czy nie jest to grób prawdziwego ojca Jezusa.

Znane są teorie, że określenie „Pantera" może być przekręconym greckim słowem „parthenos", oznaczającym dziewicę. Znane są też teorie, że zawarte w Talmudzie określenie „ben Pantera" – oznacza po prostu syna samicy lamparta i jest zapożyczeniem z łaciny. Określenie to jest, podobnie jak w arabskim „syn lwicy", określeniem obraźliwym, odnoszącym się do kogoś, kto może pochodzić z nieprawego łoża. Mimo tych wszystkich wątpliwości, badacze katoliccy i tak wywodzą z Talmudu wnioski potwierdzające istnienie Jezusa, bowiem Jego imię przytoczone zostało w nim w oryginalnej aramejskiej wersji.

W innych pismach judaistycznych pojawia się także sporo informacji o Jezusie. W dziele „Powtórzenie Tory" uważa się, że Bóg chciał doświadczyć „naród wybrany" poprzez powstanie chrześcijaństwa i islamu, które wyrządziły judaizmowi wiele krzywd, a Jezus i Mahomet poprzez swoje błędy przygotowują świat na przyjście prawdziwego Mesjasza. W „Liście do Jemeńczyków" napisanym około 1172 roku, Jezus wymieniany jest obok św. Pawła i Mahometa jako osoby usiłujące zmusić Żydów do porzucenia swojej wiary. Jezus nazywany jest tu nieślubnym synem Żydówki i poganina, który omamił ludzi, że jest prorokiem i którego „błogosławieni mędrcy" skazali na śmierć. W dziele tym odmawia się Jezusowi bycia Mesjaszem. W 1263 roku miała odbyć się w Barcelonie dysputa na temat możliwości udowodnienia na podstawie Talmudu i innych dzieł judaistycznych prawdziwości misji Jezusa.

Rabini przekonywali, że misja Jezusa sprzeczna była z zapowiedziami proroków i że nie przyniósł On światu pokoju i sprawiedliwości, jak to powinien zrobić Mesjasz, a przeciwnie, dzięki Niemu nasiliły się wojny i wszelkiego rodzaju konflikty.

Współcześnie w judaizmie pojawia się wiele tekstów o Jezusie. Niektórzy uznają Nowy Testament za dokument o ograniczonej wartości historycznej, są zdania, że właściwym twórcą chrześcijaństwa nie był Jezus, a Paweł z Tarsu. Jezus według nich nie uważał się za wcielonego Boga, ani za Syna Bożego. Inni twierdzili, że śmierć Jezusa na krzyżu była tylko pozorna. Jezus pragnął by Żydzi uznali go za Mesjasza i dlatego dokonywał pozornych cudów i chciał ponieść „udawaną" śmierć na krzyżu po to, by potem pozornie zmartwychwstać. Rzymski żołnierz zabił Go jednak, wbijając Mu włócznię. Już w naszych czasach próbowano udowadniać, że nauczanie Jezusa odzwierciedlało zasadniczo ówczesną doktrynę faryzejską i teologię esseńczyków. Nauczanie to zgodne było więc z Torą. Jezus, wbrew temu, o czym przekonuje chrześcijaństwo, swoją naukę miał kierować wyłącznie do Żydów. Przeniesienie jej na pogan nie jest wolą Jezusa, a wynikiem działalności Pawła z Tarsu. Każdy wyznawca judaizmu, który głosi, że Jezus jest zbawicielem, przestaje być także Żydem. Tak chcą zwolennicy tzw. judaizmu reformowanego, obecnego głównie wśród żydów amerykańskich.

Zajmujemy się opisem stosunku judaizmu do Jezusa tak szeroko, odbiegając nieco od zasadniczego naszego tematu, właśnie dlatego że na osi judaizm – chrześcijaństwo rodził się najważniejszy konflikt na tle wyznaniowym w dziejach świata. Poznanie jego źródeł ułatwi nam wnikliwą ocenę przedstawianych wydarzeń i tez. Poznając judaizm, wyraziściej też zobaczymy osobę realnego lub wymyślonego Jezusa.

Zastanówmy się pokrótce, dlaczego negowana jest w judaizmie rola Jezusa. Przyczyny takiego stanu wymienić możemy w czterech grupach spraw: odnoszących się do problemu jedności Boga, proroctw dotyczących Mesjasza, zadań proroków i indywidualności zbawienia. Nie miejsce tu dla szczegółowego omawiania tych zagadnień, chociaż są one istotne dla zrozumienia potępienia Jezusa przez judaizm.

Przedstawmy je więc w największym uproszczeniu:

w judaizmie Bóg jest bytem jedynym, niepodzielnym i niepojmowalnym. Nie może dzielić się na trzy osoby, a tym bardziej płodzić syna. Tora jasno odnosi się do tego problemu: „Pan jest naszym Bogiem. Pan jest jeden"; Bóg – stwórca wszystkiego sam nie podlega prawom swojego stworzenia. Nie może więc rodzić się i umierać;

Jezus nie może więc być Bogiem. Jeżeli jakiś człowiek twierdzi, że jest Bogiem – popełnia herezję i jest kłamcą;

Bóg jest jednością niepodobną do żadnej innej jedności. Nie może być częścią żadnej innej całości. Używane przez Jezusa określenie „Mój Ojciec w niebie" nie jest przedstawieniem jakiejś prawdy teologicznej, a jest typowym żydowskim zwrotem poetyckim niesłusznie odczytanym w dosłownym sensie;

Jezus nie może być Mesjaszem, gdyż nie wypełnił proroctw Izajasza i Ezechiela. Wątpliwe jest bowiem pochodzenie Jezusa, człowieka z rodu Dawida, w linii męskiej. Mesjasz miał być człowiekiem, a nie – jak nazywał siebie Jezus – Synem Boga lub, jak nazywali Go inni, Bogiem. Mesjasz miał odbudować Świątynię, miał doprowadzić do powrotu wszystkich Żydów do ojczyzny i rządzić jako król, rozpoczynając epokę spokoju i sprawiedliwości. Mesjasz ma odrodzić naród żydowski. Żadna z tych okoliczności nie wystąpiła w związku z osobą Jezusa;

prawdziwy prorok musi nauczać zgodnie ze słowami Boga. Nie może nic zmieniać, a zwłaszcza tłumaczyć planów boskich, które mogłyby ulegać zmianom. Fałszywy prorok naucza w imieniu Boga, chociaż twierdzi, że dotychczasowe przykazania nie mają już zastosowania i proponuje w ich miejsce nowe;

kto zaprzecza prawom biblijnym, nawet gdyby czynił cuda i wykonywał nadnaturalne czyny, nie może być prorokiem – po Malachiaszu nie było więc żadnego proroka;

każdy sam odpowiada za swoje uczynki przed Bogiem, ofiara złożona z życia Jezusa nie ma więc żadnego sensu, ważniejsze jest życie na ziemi zgodnie z Prawem Bożym, a nie szukanie dróg do zbawienia w przyszłym życiu po śmierci.

Istnieje kilka grup wśród wyznawców judaizmu, których stosunek do Jezusa jest inny niż wyznawców judaizmu rabinicznego. Są to grupy, w niektórych przypadkach bardzo liczne, zrzeszające nawet ponad półtora miliona wiernych. Oprócz Żydów mesjanistycznych są to także Falasze – czarnoskórzy Żydzi etiopscy, Samarytanie i Karaimi. Najciekawszą z tych grup są wspomniani już Żydzi mesjanistyczni, czyli Synowie Nowego Przymierza. Są to Żydzi uznający się jednocześnie za wyznawców judaizmu i chrześcijaństwa. Tradycyjni wyznawcy judaizmu nie uznają ich jednak za Żydów, lecz za sektę chrześcijańską, sprzeczną z judaizmem. Zresztą prawo państwowe Izraela także nie uznaje ich za Żydów, odmawiając im np. prawa powrotu do Palestyny.

W wyroku Sądu Najwyższego Izraela z 1989 roku znalazł się fragment, który dotyczył osoby Jezusa. Sąd stwierdził, że Żydzi mesjanistyczni nie należą do narodu żydowskiego i nie mają nawet prawa domagania się przynależności do niego, wierzą bowiem w Jezusa. A kto w niego wierzy, nie jest żydem lecz chrześcijaninem. Żydzi mesjanistyczni wywodzą swoją tradycję od członków gminy chrześcijańskiej, jaka powstała w Jerozolimie między 30 a 33 rokiem naszej ery. Była to ta sama wspólnota, którą chrześcijanie nazywają Kościołem jerozolimskim lub Kościołem pierwotnym. Założycielem tej gminy był Jakub Sprawiedliwy, brat Jezusa, a po nim przywództwo objął jego brat stryjeczny, Szimon ben Klofa. Dawniej członkowie gminy nazywani byli nazarejczykami i łączyli wiarę w Jezusa jako Syna Bożego i Zbawiciela, z jednoczesnym, i to gorliwym, przestrzeganiem Prawa Mojżeszowego i zwyczajów żydowskich. Gminy nazarejczyków przez pierwsze czterysta lat naszej ery rozrastały się nie tylko w Palestynie, Syrii, ale i w całej diasporze żydowskiej, mimo że już w 90 roku naszej ery zostali oni potępieni, odrzuceni i ekskomunikowani przez Wielki Sanhedryn w Jawne. W chrześcijaństwie Żydzi mesjanistyczni, jako wyznawcy judeochrześcijaństwa, zostali potępieni w 325 roku przez I Sobór Nicejski. Od tego czasu następował powolny ich upadek i zanik działalności. Odrodzenie judaizmu mesjanistycznego nastąpiło dopiero po 1400 latach, w 1866 roku w Wielkiej Brytanii. Gwałtowny rozrost nowych gmin nastąpił jednak dopiero po 1967 roku, co było wyrazem niezgody wielu Żydów z polityką rządu Izraela wobec Arabów i rozpętania nowej wojny.

Aby stworzyć nową gminę judeochrześcijańską, potrzebnych jest, jak w tradycyjnym judaizmie rabinicznym, dziesięciu obrzezanych mężczyzn. Teologia Żydów mesjanistycznych oparta jest na teologii ewangelicznej. Kładzie jednak nacisk na zachowanie wierności tradycji przymierza narodu wybranego z Bogiem oraz zachowanie Prawa Mojżeszowego, interpretowanego jednak w duchu Nowego Testamentu.

Nie stosują oni terminologii chrześcijańskiej wywodzącej się z języka greckiego, a posługują się hebrajskimi wyrażeniami biblijnymi. Dotyczy to zarówno samego Boga, Jezusa i Marii, jak i zwyczajów. W oparciu o naukę Starego Testamentu uznają oni za Żyda tylko taką osobę, której naturalnymi przodkami w linii męskiej byli Żydzi, a więc przeciwnie niż Żydzi rabiniczni, którzy za Talmudem uważają, że Żydem jest ten, kogo matka jest

Żydówką lub ten, kto będąc gojem /nie-Żydem/ zmienił wyznanie na judaizm. Można ich zdecydowanie odróżnić od Żydów rabinicznych po stroju. Noszą bowiem szale modlitewne, czyli tałesy z błękitnymi frędzlami, a nie tak jak rabiniczni z białymi. Nie musimy chyba naszych Czytelników przekonywać, że Żydzi mesjanistyczni uznają osobę Jezusa, wyznają na Jego temat prawdy zgodne z Ewangelią, wierzą w Jego historyczność. Uważają Jezusa za Mesjasza, czego nie uznają ani Samarytanie, ani Karaimi.

Judaizm, najbardziej bliski z wszystkich wyznań chrześcijaństwu, ma do Jezusa stosunek dość skomplikowany – od całkowitej negacji, zaprzeczenia istnienia, potępienia do akceptacji i kultywowania wiary w Niego. Inaczej jest w islamie.

Islam

Odmiennie niż w judaizmie postrzegana jest postać Jezusa oraz Jego matki Marii. Koran, święta księga islamu, wspomina Isę, bo pod takim imieniem jest tu zapisany Jezus, ponad dwadzieścia razy. Isa jest przedstawiany w Koranie jako człowiek pozbawiony jednak cech boskości, uznaje się go za proroka i zapowiadanego wcześniej Mesjasza, lecz nie za Syna Boga. Jeden jest tylko Bóg. Nie ma Boga oprócz samego Boga. Kto dodaje Bogu współtowarzyszy, temu Bóg zabronił wejścia do Ogrodu, naucza Koran. Cześć można oddawać tylko Bogu a nie prorokom, chociażby byli najwięksi. Trójca Święta w Koranie nie istnieje.

W Koranie wiele mówi się o życiu i pochodzeniu Jezusa, nic jednak na temat Jego nauczania. Mahomet najprawdopodobniej nic na ten temat nie wiedział, stąd milczenie Koranu. Jezus przedstawiany jest w Księdze jako kolejny prorok, „posłaniec", głoszący wiarę w Boga, zapowiadający Sąd Ostateczny. Życie Jezusa jest przedstawione w Koranie na podstawie tych samych faktów, które zawierają ewangelie, z wyjątkiem sprawy ukrzyżowania i śmierci na krzyżu. Pierwowzorem do opisów w Koranie była Ewangelia według św. Łukasza. Muzułmanie uznają Marię za matkę Jezusa. To Jej anioł pod postacią „doskonałego człowieka" zapowiedział narodzenie syna, mimo iż była dziewicą. Koran potwierdza więc zwiastowanie: „O, Mario! Zaprawdę, Bóg wybrał ciebie i uczynił cię czystą, i wybrał ciebie ponad kobietami światów /…/ Bóg zwiastuje ci radosną wieść o Słowie pochodzącym od Niego, którego imię Mesjasz, Jezus, syn Marii". Jezus narodził się więc jakby z Boskiej interwencji, ale z pewnością nie może być nazywany Synem Bożym. Narodziny Jezusa nastąpiły pod drzewem palmowym, a dziecko już niemal po urodzeniu potrafiło rozumnie rozmawiać. Jezus nauczał, czynił cuda, uzdrawiał. Czynił to tylko dzięki mocy i woli danej od Boga. Opisy życia Jezusa zawarte w Koranie opierają się także na ewangeliach apokryficznych. Stąd pochodzi między innymi historia o tworzeniu przez Jezusa ptaków z gliny, które następnie ożywały. Ewangelie i Koran różnią się drastycznie w opisach śmierci Jezusa. Wedle Świętej Księgi islamu Jezus nie został ukrzyżowany ani zabity. W rzeczywistości Bóg wziął Go do siebie. Oto jak wypowiada się Koran na ten temat: „ I za to, że powiedzieli – zabiliśmy Mesjasza, Jezusa, syna Marii, posłańca Boga – podczas gdy oni ani Go nie zabili, ani Go nie ukrzyżowali, tylko im się tak zdawało, i zaprawdę, ci którzy się różnią w tej sprawie, są z pewnością w zwątpieniu, oni nie mają o tym żadnej wiedzy, idą tylko za przypuszczeniem, oni Go nie zabili z pewnością" /Koran 4: 157/.

Usystematyzujmy zatem, co możemy przeczytać w Koranie na temat Jezusa. Był więc synem dziewicy Marii i jej jedynym dzieckiem, był „kalima", czyli słowem. Urodził się gdzieś na wschód od Mekki, w arabskiej krainie Hidżaz. Był sługą Boga, od którego otrzymał księgę, czyli ewangelię. Ewangelia Jezusa jako jedyna księga nie różniła się od Koranu, także jedynej księgi. Był duchem pochodzącym od Boga i był obdarzony Duchem Świętym. Był Mesjaszem, chociaż nie wiemy dokładnie co Koran rozumie pod tym pojęciem. Nigdzie bowiem nie wyjaśnia się tego pojęcia, ale też się go nie kwestionuje. Urodził się czysty, nie urodził się jako owoc prokreacji cielesnej, ale tak jak Adam – został stworzony przez Boga. Czynił cuda i potrafił wskrzeszać zmarłych. Żydzi odrzucali Jego cuda nazywając je czarami. Był cudowną istotą – czyli znakiem Boga. Posiadał dar wróżenia. Był posłany do synów Izraela, chociaż Koran nie wspomina nigdzie, że Jezus był Żydem bądź żydowskim prorokiem. Był wyświęcony, co znaczy, że był kapłanem, którego chwała widoczna jest w tym świecie i następnym. Jezus propagował i uznawał nauki Tory, dopuścił jednak pewne rzeczy, których Tora zabraniała. Niektórzy Izraelici /nie-Żydzi/ poszli za nim, inni nie. Jego uczniów nazywano ludźmi w bieli, co może odnosić się do nazarejczyków, których przywódcy religijni nosili białe szaty. Według Koranu Jezus miał zapowiedzieć przyjście „posłańca Ahmada", co miało być zapowiedzią misji Mahometa. Niektórzy, jak przekazuje Koran, błędnie uznali Go za Syna Bożego, tak jak niektórzy Żydzi błędnie uznali za Syna Bożego Ezdrasza. Błędem jest tez uznanie Jezusa za Boga, był On bowiem człowiekiem śmiertelnym którego uczniowie stanowili wspólnotę. O opisie śmierci i zwątpieniu Koranu w ukrzyżowanie już wspomnieliśmy. Jezus ma zostać wskrzeszony, aby świadczyć przeciw niewiernym w Dniu Zmartwychwstania.

Wszystkie relacje o Jezusie zawarte w innych księgach niż Koran pełne są hipokryzji i fałszerstw. Jedynie Święta Księga islamu pisze prawdę na temat Jezusa.

Musimy jednak wyraźnie podkreślić, że to tradycja chrześcijańska identyfikuje koranicznego Isę z Jezusem. Jezus ewangeliczny, czyli Jeszu, nie ma chyba jednak nic wspólnego z Isą. Najprawdopodobniej nastąpiło wymieszanie w Koranie informacji o tych osobach, chociaż ta interpretacja wydaje się fałszywa, ponieważ Mahomet, żyjąc wiele wieków po Jezusie na terenach, na których chrześcijaństwo dobrze się rozwijało i było powszechnie znane, nie mógł nie wiedzieć, jak nazywał się założyciel tej religii. Być może jednak taki stan rzeczy wynika ze specyfiki przekazywanych w VII wieku informacji o Jezusie. Jest bowiem bezsporne, że w Arabii był on za czasów Mahometa czczony i to pod imieniem Isa.

Warto, w przeciwieństwie do powyższego, zastanowić się nad tym, czego Koran nie mówi o Jezusie, a co z punktu widzenia Jego chrześcijańskiego wizerunku jest zasadnicze. Otóż nigdzie w Koranie nie znajdziemy informacji, że Jezus był potomkiem Dawida, chociaż szczegółowo opisana jest działalność tego króla. Tę sprawę chcielibyśmy podkreślić w sposób szczególny ze względu na wagę, jaką przywiązuje się w tradycji chrześcijańskiej do genealogii królewskiego pochodzenia ewangelicznego Jezusa. Nie mówi też Koran o Jezusie jako o cieśli lub synu cieśli, niezależnie od tego, jakie było zajęcie Jezusa lub przydomek. Nic nie wspomina o braciach i siostrach Isy – Jezusa. Nie określa dokładnie czasu Jego działalności ani nie wiąże jej w jakikolwiek sposób z Palestyną. Nie wymienia imion uczniów i towarzyszy Isy. Koran nie mówi również nic o tym, jakoby Isa miał doprowadzić kiedykolwiek do zamieszek religijnych lub politycznych. I co najważniejsze, Koran nigdzie nie mówi o ziemskim ojcu Isy.

Koran zawiera więc jasne zaprzeczenie ukrzyżowania Jezusa. Islam przyjmuje jednoznacznie i bezkrytycznie jako historyczny fakt istnienia Jezusa, uznaje Go nawet za swojego proroka. Nie ma przy tym znaczenia, jakim imieniem Go nazywa. Wątpliwości co do tych spraw uważane są za grzech ciężki. Nikt bowiem nie może nie wierzyć w to, co zapisane zostało w Koranie. Byłoby to bluźnierstwo.

Jeszcze bardziej dosadne potwierdzenie istnienia Jezusa znajdziemy w Koranie w surze 19, noszącej tytuł Maria. Maria, tj. „oddająca cześć Bogu", jest jedynym żeńskim imieniem wymienionym w Koranie. Islam jednak oddaje wielką cześć oprócz Marii także kilku innym kobietom: Fatimie – córce Mahometa, Asji – żonie faraona, Chadidży – pierwszej żonie Mahometa. Maria przedstawiana jest jako ucieleśnienie ideału kobiety oddanej Bogu, Jemu posłusznej, prowadzącej pobożne i sprawiedliwe życie w milczeniu, modlitwie i poście. Koran przedstawia dość interesującą wersje pochodzenia Marii. Uważa bowiem, że była ona „córką Imrana" i „siostrą Aarona". Nie jest to, jak się łatwo zorientować, informacja odnosząca się do bezpośredniego ojcostwa Imrana, jest to symboliczne wyrażenie pochodzenia Marii z rodu lewitów i tym samym z kapłańskiej arystokracji Izraela. Koraniczny ojciec Marii, Imran, był też ojcem Mojżesza, tak więc Maria byłaby jego siostrą. Koran więc albo myli tu Marię z biblijną prorokinią Miriam, która była córką Amrama i siostrą Mojżesza i Aarona, bądź też z rozmysłem przedstawia, jak już wspomnieliśmy, symboliczne włączenie Marii do kapłańskiego plemienia Lewiego. Przyjrzyjmy się więc dokładnie zapisom na temat Marii zawartym w Koranie. Maria była „siddika" – była więc najprawdopodobniej saduceuszką, członkinią jednej z sekt judaistycznych bezpośrednio nawiązujących do pierwotnego, izraelickiego monoteizmu hebrajskich patriarchów i Mojżesza, z którego judaizm i pierwotne chrześcijaństwo rozwinęły się jako dwie różne sekty.

Matka Marii poświęciła ją Bogu jeszcze przed jej narodzeniem. Maria była wybrana przez Boga spośród kobiet, była posłuszna i wierząca, była cudowną istotą, posiadała dar wróżenia. Kiedy przyszedł czas jej służby w świątyni, rzucano losy, kto ma się nią opiekować. W efekcie jej opiekunem został Zachariasz, ojciec proroka Jahja, tradycyjnie utożsamianego z Janem Chrzcicielem. Imię tego proroka wymienia tylko Koran. Za każdym razem, kiedy Zachariasz przychodził do świątyni, znajdował tam zapasy żywności. Maria zawsze tłumaczyła, że jest to dar od Boga. Jak relacjonuje Koran, Maria pewnego dnia założyła zasłonę na twarz – hidżab, opuściła swoją rodzinę i zamieszkała gdzieś na wschodzie. Tam odwiedził ją duch przysłany przez Boga i oznajmił jej, że chociaż jest jeszcze dziewicą, urodzi dziecko. Maria zachowała dziewictwo i zaszła w ciążę dopiero wtedy, gdy Bóg tchnął w nią swojego ducha. Maria zaszła więc w ciążę, jak tłumaczy Koran, za sprawą „kalima", czyli Boskiego Słowa. Urodziła Isę w dalekim miejscu, pod drzewem oliwnym. Odżywiała się jedynie spadającymi na ziemię dojrzałymi daktylami. Żydzi mówili przeciw niej oszczerstwa, prawdopodobnie dlatego, że była niezamężną matką. Kiedy wróciła z niemowlęciem, jej bliscy uznali je za owoc cudzołóstwa i potępiali ją. Wtedy niemowlę wyjaśniło zgorszonej rodzinie, że nie jest zwykłym dziecięciem, ale sługą Boga i prorokiem, któremu Bóg powierzył specjalną misję. Po tym wyjaśnieniu Maria i jej syn czczeni byli jako „dwoje bogów" podległych najwyższemu Bogu, chociaż Isa nie chciał, aby tak się działo. Uważał bowiem, że jest to niewłaściwe, sprzeczne z nauką Allacha. Muzułmanie do dzisiaj pielgrzymują do Maryjnych sanktuariów w Fatimie w Portugalii i Lyonie, aby czcić imię Matki proroka Jezusa.

Wielu katolików zapewne oburzy, innych zdziwi fakt, że poszukujemy dowodów na istnienie biblijnego Jezusa w świętych księgach judaizmu i islamu. Przedsięwzięcie to karkołomne i wymagające dużej dozy ostrożności. Te wielkie monoteistyczne systemy religijnie funkcjonowały i rozwijały się obok siebie przez wiele setek lat, a ich wyznawcy najczęściej pałali do siebie wrogością i chęcią wzajemnego zniszczenia. Nie należy się więc dziwić, że relacje w księgach nie są życzliwe. Niemniej jednak poznanie sądów i opinii wyznawców innych religii pozwala na zrozumienie wielu spraw, których znaczenia we własnym gronie nawet często nie doceniamy. Byłoby nierozsądne odrzucać wiadomości i oceny innych na nasz temat bez ich uprzedniego zbadania.

W islamie Koran jest jedynym źródłem informacji. Jest wiecznym słowem Boga, objawionym prorokowi Mahometowi pomiędzy 610 a 632 rokiem naszej ery, tj. aż do śmierci proroka. Początkowo słowa objawione przez Boga Mahometowi przekazywane były między wiernymi ustnie w formie recytacji. Spisane zostały dopiero dwadzieścia lat po śmierci proroka, za panowania kalifa Usmana /644 – 665 rok naszej ery/. Do dziś istnieje tylko jedna wersja Koranu. Jego teksty nie zostały zmienione od VII wieku naszej ery. Jest więc Koran w pewnym sensie odzwierciedleniem opinii, opisem tradycji i wyobrażeniem świata, jaki istniał w Arabii do tamtego czasu. W Koranie zaskakująco wiele uwagi poświęcono zarówno Izraelitom, żydom, chrześcijanom, jak i samemu Jezusowi. Koran zasadniczo rozróżnia Izraelitów od żydów. Ci pierwsi stanowili starożytny lud, którego historia przedstawiona jest w hebrajskiej Biblii. Natomiast żydzi to wyznawcy biblijnego monoteizmu i Praw Mojżesza zinterpretowanych i rozwiniętych przez tradycję rabini-styczną.

W uproszczeniu – momentem granicznym w historii obu tych grup była tzw. niewola babilońska, tj. okres między 586 a 538 rokiem przed naszą erą. Izraelici są w Koranie nazywani ludem wybranym, który został umiłowany przez Boga mimo iż często odstępował od Jego przykazań a nawet buntował się przeciw Bogu. Natomiast żydzi to członkowie wspólnoty religijnej pochodzenia izraelickiego. Podobnie nazywa się chrześcijan. Obie więc mają siostrzany charakter. Dodajmy, że Koran uznaje Torę i jedyną autentyczną Ewangelię Isy, o której już wspomnieliśmy, za tożsame z Koranem. Pierwotnie bowiem księgi te nie różniły się między sobą. Dopiero później Tora i Ewangelia Isy zostały z premedytacją zmienione.

Na podstawie nawet niezwykle wnikliwej lektury Koranu nie jesteśmy w stanie określić czasu i miejsca, w jakim według tej księgi miał działać Jezus. Wielu badaczy stara się jednak dociekać rozstrzygnięcia tego problemu. Gdyby utożsamić koranicznego Isę z Jezusem, mimo wielu wymienionych już wątpliwości, to Jego ziemską misję należałoby umiejscowić gdzieś w zachodniej Arabii, nie w Palestynie, i to w raczej w V wieku przed naszą erą niż w I wieku naszej ery, jak chciałaby tradycja chrześcijańska. Teoria jakoby chrześcijaństwo narodziło się dużo wcześniej niż przypuszczamy, i to w Arabii, by potem odrodzić się w nowej formie w Palestynie, nie jest aż tak nieprawdopodobna jak by się z pozoru wydawało. Zjednuje ona sobie coraz więcej zwolenników także w świecie chrześcijańskim. Pochodzenie religii monoteistycznych z jednego pnia, z jednego miejsca i zbieżnej tradycji jest coraz częściej podnoszone w dyskusjach kwestionujących podstawy konfliktu między nimi. Biblijna Jerozolima odziedziczyć miała nazwę po starszej, izraelickiej, a więc biblijnej, Jerozolimie leżącej w Arabii. Dzisiejsza wioska Al-Szarym, w górach Asiru, uznawana jest za pierwszą Jerozolimę, nazywaną w starożytnej literaturze arabskiej Uri Szalim.

Dokumenty

Każdy, kto chciałby poznać prawdę o Jezusie, skazany jest na niepowodzenie. Nie pozostawił On po sobie żadnego pisemnego świadectwa. Jest też nieobecny w jakichkolwiek źródłach historycznych. Znamy Go jedynie takim, jak przedstawiły Go ewangelie i pozostałe pisma Nowego Testamentu. Jednak ci, którzy opisywali dzieje i naukę Jezusa, nigdy Go nie spotkali. Chodzi tu zwłaszcza o osobę św. Pawła, który ukształtował legendę o Jezusie przyjętą przez całe chrześcijaństwo, a Kościół katolicki w szczególności. Jezus „stworzony" przez św. Pawła stał się legendą, towarzyszył ludzkości przez dwa tysiące lat. Stał się kimś nierozerwalnie związanym z każdym z nas. Cóż wiemy o Nim naprawdę? Tyle tylko, ile w nas wiary. Wędrówka w głąb jednej z najbardziej tajemniczych zagadek historii i próba znalezienia odpowiedzi na pytanie: kim był Jezus? – jest dla wszystkich fascynująca; i dla tych którzy wierzą, i tych, którzy powątpiewają, i którym, jak Tomaszowi, potrzebne są niezbite dowody. Jednak dla wszystkich, zarówno tych głęboko wierzących, jak i tych słabej wiary, Jezus jest postacią, którą pragniemy poznać. Niechże więc ta książka będzie w jakiejś mierze pomocą w tych poszukiwaniach.

Przez wieki wierzono niemal bezkrytycznie we wszystko, co o Jezusie przekazywał Kościół. Dopiero w dobie Oświecenia zaczęły się pojawiać i nabierać znaczenia publicznego opracowania, kwestionujące historyczność Jego postaci. Od drugiej połowy XIX wieku możemy obserwować rodzący się w Kościele ruch, podejmujący polemikę z wątpiącymi. Powstają wtedy na gruncie teologii niezwykle ciekawe prace, zwłaszcza w kręgu kultury niemieckiej. Wiek późniejszy, to czas swoistej mody na zwątpienie i odrzucenie tego, co zastałe, tego – co stare, tego – czego nie da się ogarnąć czystym intelektem.

Mimo iż o Jezusie napisano niezliczone tomy prac naukowych i tysiące książek popularnych, w niczym to nie ułatwiło nam dojścia do prawdy.

Kiedy w latach 60-tych XX wieku prowadzono międzynarodowe badania socjologiczne okazało się, że Jezus uznany został wtedy za najważniejszą postać w dziejach ludzkości, w dalekim polu zostawiając wszystkie znane postaci i wybitne osobowości historyczne, w tym twórców i przywódców innych systemów religijnych. Mówiąc językiem współczesnym – Jezus stał się idolem ludzkości. Ale gdy tych samych respondentów spytano o podstawowe wiadomości z zakresu wiedzy teologicznej, uzyskano zaskakujące wyniki. Na pytanie: dlaczego wskazano Jezusa jako najważniejszą postać w dziejach świata, niemal 95 procent osób odpowiedziało: ponieważ był Bogiem!

Chociaż prawda teologiczna tej odpowiedzi jest wątpliwa, to jednak jest ważna dla naszych poszukiwań. Chcemy znać i poznawać swojego Boga, chcemy wiedzieć żeby zrozumieć. Bez tego nie możemy tak naprawdę wierzyć. Chrześcijaństwo nie jest jedyną religia, która ma kłopoty z wiarygodnością popartą dokumentami. Nauki Buddy zostały spisane dopiero pięćset lat po jego śmierci, a nauki Konfucjusza dopiero siedemset lat po jego zgonie.

Jednego możemy być pewni: tego, że nie ma żadnych źródeł historycznych, potwierdzających fakt realnego istnienia Jezusa. Wzmianka o Nim pojawia się tylko raz w tekście historycznym, i to tylko w kontekście innej osoby. Józef Flawiusz, autor tego tekstu, nie pisze o Jezusie bezpośrednio jako o kimś ważnym, lecz o Jego bracie, który stanął przed sądem Sanhedrynu i został skazany na ukamienowanie za naruszanie prawa. Ten tekst Flawiusza przeważnie uważany jest za autentyczny. Dla naszych rozważań jest jednak mało przydatny. Znany jest też i inny fragment pracy Flawiusza: „Starożytności żydowskie", znanej też pod innym tytułem: „Dawne dzieje Izraela", który do naszych czasów dotrwał przynajmniej w dwóch wersjach, tzw. arabskiej, odkrytej w kronikach Agapiosa pochodzących z X wieku oraz w wersji biskupa Euzebiusza, głównego teologa dworu cesarza Konstantyna.

Różne jest też rozłożenie akcentów w zależności od tłumaczenia. „W tym czasie żył Jezus, człowiek mądry, jeżeli w ogóle można nazwać go człowiekiem. Czynił bowiem rzeczy niezwykłe i był nauczycielem ludzi, którzy z radością przyjmują prawdę. Zjednał sobie wielu Żydów, jako też Greków; on to był Chrystusem. A gdy wskutek doniesienia znakomitych u nas mężów Piłat zasądził go na śmierć krzyżową, jego dawni wyznawcy nie przestali go miłować. Albowiem trzeciego dnia ukazał się znów jako żywy, co o nim, jak i wiele innych zdumiewających rzeczy przepowiedzieli boscy prorocy. I odtąd po dzień dzisiejszy istnieje plemię chrześcijan, którzy od niego otrzymali tę nazwę". Byłby to ważny i przekonujący dokument, gdyby nie okazało się, że jest on dość nieporadnym fałszerstwem dokonanym przez kopistów chrześcijańskich najprawdopodobniej w III lub IV wieku naszej ery. Przytoczony tekst został dosłownie przez nich dopisany, bądź też, jak uważają inni autorzy, został wstawiony w miejsce innego tekstu mówiącego o Jezusie. Są oni zdania, że niektóre fragmenty tego tekstu pochodzą bezpośrednio od Flawiusza. Chodzi przede wszystkim o nazwanie Jezusa „mądrym człowiekiem" oraz sformułowanie, że został On skazany przez Piłata na ukrzyżowanie „za staraniem najdostojniejszych naszego narodu". Pozostały tekst z całą pewnością nie może pochodzić od niechrześcijanina. Tymczasem Flawiusz pozostał wierny swoim tradycjom żydowskim. Nawet gdyby naprawdę relacjonował on niektóre wydarzenia z życia Jezusa, to jednak nie wierzył w Jego mesjańskie powołanie. Flawiusz był arystokratą jerozolimskim, pochodził z kapłańskiego rodu. Jego ojciec był członkiem Wysokiej Rady i to w czasie, kiedy toczył się przed nią proces przeciwko Jezusowi. Sam był początkowo faryzeuszem, potem wziął aktywny udział w wojnie z Rzymem. Był nawet namiestnikiem żydowskim w Galilei i jednym z dowódców wojskowych. Już pod koniec wojny Józef Flawiusz został wraz z grupą 41 żydowskich powstańców otoczony przez Rzymian w jaskini. Woląc samobójstwo od pojmania, powstańcy zdecydowali się utworzyć krąg i zabijać co trzecią osobę, aż nikt nie zostanie przy życiu. Flawiusz nie chciał się zdecydować na taką nonsensowną śmierć i szybko wyliczył gdzie on i jego przyjaciel powinni stanąć w kręgu, aby uniknąć śmierci. Dostał się przez to do niewoli, lecz szybko zaskarbił sobie łaski zwycięzców. Kiedy cesarzem został Wespazjan, Flawiusz otrzymał obywatelstwo rzymskie, zmieniając przy tym nazwisko. Potomność zna go pod imieniem hebrajskim Józef i rzymskim nazwiskiem Flavius. Jako obywatel rzymski nazywał się Titus Flavius Josephus, a jako Żyd Josef ben Matitjahu ha-Kohen.

Nie mógł Flawiusz nie śledzić losów Jezusa. Musiał o nim słyszeć, przecież jego ojciec był bezpośrednim świadkiem wydarzeń, a nawet po części ich sprawcą. Podwójny proces Jezusa przed żydowskim Sanhedrynem i przed rzymskim namiestnikiem był wydarzeniem bez precedensu. Sądzono przecież wielkiego człowieka, który czynił cuda, który nazywał się Synem Boga, który kilka dni temu witamy był w Jerozolimie przez tłumy. Jak przed królem słano przed Nim płaszcze, drogę wykładano kwieciem i roślinami. Czy Flawiusz mógł nie zauważyć tak ważnych wydarzeń i pominąć je w swojej historii Izraela? Dziwne, że nie tylko on nie pozostawił o Jezusie żadnych wiarygodnych zapisów, ale nie zrobił tego także inny członek Wielkiej Rady, Nikodem. Historia zostawiła wiele śladów o nim. Według tradycji chrześcijańskiej był uczestnikiem procesu, niemal obrońcą Jezusa, miał też zabiegać wraz Józefem z Arymatei, także członkiem Rady, o godne pochowanie Mistrza, a jednak nie pozostawił w tej sprawie żadnej relacji. Milczy także kolejny członek Rady, i przy tym nauczyciel Pawła, Gamaliel Mądry, po którym pozostało wiele pisemnych wypowiedzi. Nie znajdziemy w nich ani śladu Jezusa. Może pewnym wytłumaczeniem ich milczenia byłby fakt, że gdyby jako członkowie Wielkiej Rady uczestniczyli w procesie Jezusa, musieliby – zgodnie z relacją Łukasza Ewangelisty – głosować za wyrokiem śmierci. Wyrok był niemal jednomyślny. Tylko Józef z Arymatei wstrzymał się od głosu. Wszyscy pozostali osądzili Jezusa, skazując Go na śmierć. Milczy wreszcie sam Paweł, który w tym czasie studiował w Jerozolimie teologię i prawo, a jego nauczycielem był także jeden z członków Rady, który także musiał skazać Jezusa. Paweł od wczesnych lat interesował się sprawami swojej społeczności, myślał o karierze politycznej, był w środku ówczesnych wydarzeń, docierały do niego wszystkie informacje. Dlaczego więc nigdy nie wspomniał, że był świadkiem tych historycznych wydarzeń?

Nie znajdziemy informacji o Jezusie także u innych kronikarzy, historyków i pisarzy, chociaż rozpisywali się oni szeroko na temat ówczesnej sytuacji w Palestynie. Milczy Rzymianin Pliniusz Starszy /23-79 r. n.e./, milczy też Żyd Filon z Aleksandrii – pisarz i filozof. Zwłaszcza on musiał wiedzieć sporo o wydarzeniach w Jerozolimie i nastrojach współwyznawców. Znany jest z odważnego wystąpienia przed cesarzem Kaligulą w obronie Żydów. W swoich pismach wielokrotnie piętnuje on nieuzasadnione egzekucje wykonywane na rozkaz Piłata, ale nigdy nie wspomina o straceniu Mistrza z Nazaretu.

Jezus nie pojawia się także w kronikach Justusa z Tyberiady, rówieśnika i krajana Mesjasza (pochodzili z tych samych stron).

Wiele się spodziewano po odkrytych ma przełomie lat 1947-1948 dokumentach z Qumran. W grotach skalnych natrafiono przez przypadek na naczynia gliniane, w których znaleziono dziesiątki różnego rodzaju dokumentów. Była to swoista biblioteka lub archiwum sekty esseńczyków, która utrzymywała na Pustyni Judzkiej ważny klasztor. Wiele z tych dokumentów powstało w czasach, w których żył Jezus i w bezpośrednim sąsiedztwie Jego działalności. Tymczasem w zwojach z Qumran nie znajdziemy żadnej wzmianki o Nazarejczyku. Znajdziemy natomiast sporo opisów zwyczajów i przesłania sekty, o dziwo – wszystko to jest niezwykle zbieżne z niektórymi zapisami ewangelii kanonicznych, a także z całą myślą chrześcijaństwa. Nie ma w nim niemal niczego, co by wcześniej nie zostało zapisane u esseńczyków. Do rozszyfrowania tajemnicy Jezusa znalezisko w Qumran niestety niczego nie wniosło.

W archiwach i bibliotekach zachowało się do dziś sporo dokumentów z nieco późniejszego okresu, tj. z końca I i II wieku naszej ery, w których także nie znajdziemy żadnych dowodów dotyczących bezpośrednio Jezusa, natomiast znajdziemy wiele zapisów o chrześcijanach.

Ważną relację pozostawił po sobie Swetoniusz w „Żywotach cezarów". Napisał on, że Klaudiusz wypędził z Rzymu Żydów, którzy nieustannie wichrzyli i podżegani byli przez „jakiegoś Chrestosa". Widać z tego, że Swetoniusz nie myślał w tej relacji o osobie Jezusa z Nazaretu czy też o Chrystusie, od którego chrześcijanie wzięli swoją nazwę, lecz o jakimś Greku, który aktualnie przebywał w Rzymie. Chrestos to było bowiem rzeczywiste imię greckie z tamtych czasów. Najpewniej jednak relacja ta nie dotyczy w ogóle chrześcijan, tylko jakiejś fanatycznej grupki religijnej, gdyż w tym czasie, tj. za panowania Klaudiusza, nie było jeszcze w Rzymie chrześcijan. Dotarli oni do stolicy znacznie później niż do Antiochii i Aleksandrii. Gmina chrześcijańska w Rzymie powstała najwcześniej w końcu lat pięćdziesiątych naszej ery. Opis ten nie dotyczył chrześcijan także dlatego, że nie było w ich zwyczaju wzniecanie buntów.

Inny wybitny Rzymianin, Pliniusz Młodszy, który will roku n.e., pełniąc funkcję prokonsula w Bitynii, napisał list do cesarza Trajana, informujący o szybkim szerzeniu się nowej sekty w Azji Mniejszej, której członkowie modlili się do „Chrystusa". Nie wspomina jednak nigdzie imienia Jezusa ani nie przekazuje żadnych o Nim informacji.

Więcej nieco uwagi musimy poświęcić pracom największego historyka Rzymu – Tacyta /55-120 rok n.e./. Był on rodowitym Rzymianinem, ale urodził się prawdopodobnie w Galii. W 77 roku ożenił się z córką konsula Agrykoli, który podbił Brytanię i został jej namiestnikiem.

Tacyt był tzw. homo novus, czyli pierwszą osobą w rodzinie, która objęła wyższe urzędy i weszła do senatu. Był kwestorem, pretorem, prokonsulem w Azji. Urzędy te odciągały go od pracy historyka, którą podjął po świadomym zrezygnowaniu z funkcji mówcy. Głównymi książkami Tacyta są Dzieje i Roczniki. W pierwszej pracy Tacyt opisuje rządy Domicjana i Wespazjana. W drugiej – dzieje dawniejsze, od Tyberiusza do Nerona. Autor starał się być w tych dziełach obiektywny. Pisał „bez gniewu i stronniczości", umiejętnie korzystał ze źródeł.

Tacyt zdaje się nie miał powodu, by wątpić w istnienie Jezusa oraz w to, że został On stracony w czasach Tyberiusza i Piłata, tak jak podają ewangelie. Will roku zostawił relację o chrześcijańskich podżegaczach, nazwanych tak od imienia przywódcy sekty „Chrestosa", który został ukrzyżowany w Jerozolimie. Dziejopis nie dysponował jednak żadnymi źródłami na temat życia i śmierci Jezusa poza relacjami owych chrześcijan. Nie wspomina o żadnym dokumencie lub sprawozdaniu, jakie musiałyby dotrzeć do kancelarii senatu i cesarza, gdyby w buntującej się od zawsze Palestynie pojawił się ktoś, kto zagrażałby rzymskiemu panowaniu lub ktoś, kto czynił tak wiele cudów, a jego ukrzyżowaniu towarzyszyły tak niezwykłe okoliczności, o jakich wspominają ewangeliści. Tacyt zaufał ustnym relacjom. Jego świadectwo, choć ciekawe, nie może być zatem poważnym dowodem w dyskusji o historyczności osoby Jezusa. W innym miejscu, w Rocznikach, spisanych najpewniej między 115 a 117 rokiem naszej ery, opisuje prześladowania za cesarza Nerona, a więc wydarzenia, które działy się mniej więcej pięćdziesiąt lat wcześniej.

„Atoli ani pod wpływem zabiegów ludzkich, ani darowizn księcia albo ofiar błagalnych na rzecz bogów nie ustępowała hańbiąca pogłoska, lecz wierzono, że pożar był nakazany /chodzi o pożar Rzymu – przyp. aut./. Aby ją więc usunąć, podstawił Neron winowajców i odtąd najbardziej wyszukanymi kaźniami karał tych, których znienawidzono dla ich sromot, a których gmin chrześcijanami nazywał. Początek tej nazwie dał Chrystus, który za panowania Tyberiusza skazany był na śmierć przez prokuratora Poncjusza Piłata; a przytłumiony na razie zgubny zabobon znowu wybuchnął nie tylko w Judei, gdzie się to zło wylęgło, lecz także w stolicy, dokąd wszystko, co potworne albo sromotne zewsząd napływa i licznych znajduje zwolenników".

Zaskakujący to tekst, pełen nienawiści, a przez to budzący wątpliwości co do autorstwa Tacyta, bo przecież ten pisał „bez gniewu i stronniczości". Poza tym legenda o obarczeniu chrześcijan przez Nerona winą za podpalenie Rzymu, dla odsunięcia oskarżeń od siebie, tylko z logicznego punktu widzenia jest całkowicie absurdalna i dowodzi, że fragment ten musiał zostać przerobiony wiele wieków później. Za czasów Nerona w Rzymie była zaledwie garstka chrześcijan. Neron panował w latach 54-68 naszej ery. Rzym spłonął w 64 roku n.e. Chrześcijanie przybyli do stolicy cesarstwa zaledwie kilka lat wcześniej. Ich gmina nie mogła być na tyle liczna, aby wzbudzić zainteresowanie cesarza i aby zgładzenie garstki ludzi mogło uspokoić gniew ludu za zagładę niemal całego miasta. Poza tym ani cesarz, ani chyba nikt w Rzymie nie traktował chrześcijan w oderwaniu od judaizmu. Dla nich wyznawcy Chrystusa byli tylko jedną z wielu sekt judaistycznych. Kara za podpalenie Rzymu musiałaby więc dosięgnąć wszystkich Żydów w stolicy. Tymczasem Neron nie prześladował ludzi wyznania żydowskiego. Jego niezwykle wpływowa małżonka Poppea Sabina nawróciła się na judaizm. Chyba że Neron dowiedziawszy się o zmianie wyznania przez Poppeę w charakterystycznym dla siebie gniewie obwinił część Żydów o podpalenie miasta. Zresztą cesarz czerpał pewne przyjemności w fizycznym znęcaniu się nad kobietami, zwłaszcza z kręgu swojej najbliższej rodziny, np. w 59 roku zlecił zamordowanie własnej matki. Poppea, nim związała się z cesarzem, była dwukrotnie zamężna, w tym z przyjacielem Nerona. Jeszcze kiedy była mężatką, została jego kochanką. Związała się z cesarzem w latach 58-66, kiedy zmarła, jak podaje Swetoniusz, w wyniku kopnięcia przez małżonka, gdy była w ciąży.

Wreszcie nie ma uzasadnienia dla posługiwania się przez Tacyta nazwą „chrześcijanie", która była niezwykle rzadko stosowana w tamtych czasach, nawet przez samych wyznawców. Poza tym Tacyt nie wymienia imienia Jezusa najwyraźniej dlatego, że Go nie znał, a przecież w I wieku chrześcijaństwo było już rozpowszechnioną sektą i imię jej założyciela powinno być znane. Przytoczmy jeszcze jeden argument świadczący o możliwym fałszerstwie relacji Tacyta. Był on pierwszym historykiem i pisarzem, który wspomniał, że za Nerona prześladowano chrześcijan. Przed nim nikt tak nie twierdził.

Dla Kościoła, który stał się Kościołem państwowym, fakt, że w archiwach cesarskich nie znaleziono żadnego dokumentu potwierdzającego historyczność Jezusa ani nawet sprawozdania Piłata z procesu i ukrzyżowania, wymagał skorygowania. Tak powstały tzw. "Acta Pilati" – ewidentne fałszerstwo. Nie ma więc niczego, żadnego obiektywnego, pozachrześcijańskiego dokumentu, potwierdzającego prawdziwość wydarzeń opisanych w ewangeliach.

Prawda Ewangelii?

W poznaniu prawdy o życiu Jezusa najmniej pomocne są dla nas dokumenty chrześcijańskie. Są to przede wszystkim cztery Ewangelie oraz inne pisma Nowego Testamentu. Istnieje też wiele dokumentów chrześcijańskich z II i późniejszych wieków, które nie zostały zaliczone do kanonu biblijnego. Są to zwłaszcza ewangelie apokryficzne, do których często odwoływaliśmy się w poprzednich książkach z serii Biblioteki Klubu da Vinci, szczególnie w książce „Kod Judasza". Tam też zamieszczony został specjalny rozdział poświęcony kształtowaniu się kanonu Nowego Testamentu wraz z chronologią powstawania poszczególnych pism. Nie ma więc potrzeby zajmowania się tym ponownie, a zainteresowanych tym problemem Czytelników odsyłamy do książki „Kod Judasza", bardzo interesującej także z innych powodów.

Według tradycji chrześcijańskiej, dwie z Ewangelii, wg św. Jana i św. Mateusza, zostały spisane przez bezpośrednich świadków, uczniów Jezusa. Pozostałe Ewangelie, św. Marka i św. Łukasza, napisane miały być na podstawie relacji, głównie św. Piotra i Marii. Dziś nikt z naukowców nie potwierdza słuszności tej tezy. Najstarszym pismem Nowego Testamentu nie były Ewangelie a Listy św. Pawła. Powstały one między 54 a 90 rokiem n.e. Paweł z Tarsu, pierwotnie Szaweł, był faryzeuszem i prześladowcą chrześcijan. Nawrócił się jednak, gdyż miał widzenie w drodze do Damaszku. Ewangelie powstawały wiele lat po śmierci Jezusa, choć dokładne daty są sporne. Szacunki dla poszczególnych tekstów wahają się od kilkunastu lat przed rokiem 70 n.e., czyli około trzydzieści lat po ukrzyżowaniu, do pierwszej czy nawet drugiej dekady II wieku, czyli nawet osiemdziesiąt lat po opisywanych wydarzeniach.

O autorach Ewangelii historia nie wie nic. O żadnym z nich nie można nawet powiedzieć, że jest osobą tożsamą z postacią, której imię nosi.

Podobnie jest z autorem Listów św. Piotra. Chociaż nazywa siebie uczniem o imionach Szymon Piotr i podaje się za naocznego świadka wydarzeń, nie jest tożsamy z uczniem Szymonem Piotrem wymienionym w Ewangeliach i Dziejach Apostolskich. Nieznany autor obu listów przybrał imię Piotra zapewne dlatego, by wzmocnić swój autorytet i dodać własnym słowom większej wagi. Identycznie jest z Listami Jakuba i Judy, braćmi Jezusa. Ich autor chciał się wesprzeć autorytetem rodziny Zbawiciela. Opisywana praktyka nie jest niczym zaskakującym. Własność intelektualna i twórcza jest wynalazkiem współczesności. W tamtych czasach nikt nie liczył się z zasadami, które dla nas współczesnych są oczywiste, a wówczas były zupełnie nieznane. Używano cudzych imion i nazwisk niemal w dowolny sposób, by przez to wzmocnić znaczenie tego, co chciało się powiedzieć. W Starym Testamencie sporo tekstów przypisywanych jest wielkim postaciom historycznym. Jednak większość psalmów Dawida i przysłów Salomona ma tyle wspólnego z królem Dawidem i jego synem, co Pięcioksiąg z Mojżeszem. Przypisywanie autorstwa jednej z Ewangelii św. Janowi, umiłowanemu uczniowi Jezusa, który stał pod krzyżem przeżywając mękę Mistrza i któremu Ten w ostatnich chwilach życia powierzył w opiekę Matkę Swoją, jest zupełnym absurdem. Ewangelia ta powstała najwcześniej po 90 roku naszej ery. Datowanie jej napisania na pierwszą dekadę II wieku jest najbardziej wiary godne. Oznaczałoby to, że Jan Ewangelista pisząc swoje dzieło musiałby mieć około stu lat, wiek niemal nieosiągalny w tamtych czasach.

Posługując się mimo wszystko pewnym uproszczeniem, usprawiedliwionym charakterem tej publikacji, możemy stwierdzić, że dobór tekstów Nowego Testamentu został zakończony dopiero w IV wieku. Na synodzie w Kartaginie w 397 roku ustalono tzw. Kanon Nowego Testamentu, a mimo to teksty te aż do XII wieku poprawiano kilkakrotnie. Kościół hierarchiczny w zasadzie jeszcze w czasach II Soboru Watykańskiego zakazywał wiernym czytania Biblii, był to bowiem przywilej zarezerwowany wyłącznie dla kapłanów

Wiarygodność historyczna Nowego Testamentu jest wątpliwa. Ewangelie nie zawierają prawdy historycznej. Są one zręcznie spreparowanym dziełem ludzkim, służącym zbudowaniu Kościoła jako instytucji hierarchicznej, państwowej. Wszystko, co w nauczaniu pierwszych chrześcijan nie odpowiadało unii z cesarstwem, zostało zakazane i zniszczone, a wyznawcy skazani na śmierć.

Ewangelie i inne opowieści Nowego Testamentu spisane zostały w języku greckim, który był wówczas w powszechnym użyciu jako, obok oczywiście łaciny, język cesarstwa. W Palestynie posługiwali się nim wyłącznie ludzie wykształceni, zajmujący wysokie miejsca w hierarchii królewskiej i religijnej. Nie ma żadnego dowodu, że mogłyby być one napisane wcześniej w języku hebrajskim lub aramejskim, które były używane przez większość mieszkańców Izraela. Nie wiemy, czy Jezus znał grekę; tym bardziej nie mamy pewności, że znali ją domniemani autorzy Ewangelii. Byli to bowiem ludzie prości, nieposiadający najczęściej nawet umiejętności czytania i pisania, a cóż dopiero posługiwania się trudnym językiem greckim, w którym niektóre słowa nabierają znaczenia dopiero w kontekście całej wypowiedzi, a tłumaczone pojedynczo znaczą zupełnie coś innego. Jest to więc kolejny dowód, że prawdziwych autorów Ewangelii należy szukać gdzie indziej, że są to dzieła napisane przez głęboko wykształconych intelektualistów, znawców religii i świata antycznego.

Ewangelia znaczy w języku greckim „dobra nowina". Nazwa wywodzi się pierwotnie od zapłaty udzielanej posłańcowi, który przynosił dobrą informację. Z czasem zaczęto ewangelię utożsamiać z samą wiadomością. Znaczenie tego wyrazu było bardzo szerokie. Pierwszy dzień sprawowania władzy przez nowego cesarza, swoiste jego narodziny, nazywano euangelionem, tj. początkiem dobrych nowin dla świata.

Słowo „ewangelia" ma też niejako sens techniczny. Jest to bowiem każde opowiadanie o życiu Jezusa. W tym znaczeniu ewangelią możemy nazywać nie tylko cztery utwory, które weszły w skład kanonu kartagińsko-nicejskiego, ale też wszystkie pisma opowiadające o życiu i zbawczej męce Odkupiciela. „Ustnie przekazywaną Dobrą Nowinę utrwalono na piśmie wtedy, gdy poczęły się tego domagać potrzeby Kościoła" – czytamy we wstępie ogólnym do Ewangelii zawartym w wydaniu Starego i Nowego Testamentu przygotowanym i opracowanym z inicjatywy Benedyktynów Tynieckich. Kościół sam więc przyznaje dziś, że nie są to dokumenty natchnione Duchem Świętym przez samego Boga, ale zwykłym opowiadaniem spisanym dla bieżących potrzeb Kościoła. A my dodajmy – także dla władzy państwowej.

Historycy i bibliści zajmujący się badaniami Nowego Testamentu zawsze zastanawiali się nad wielością rozbieżności w ewangeliach. W naszej książce do tych problemów będziemy wracali niemal w każdym rozdziale, więc nie ma sensu ponowne ich wyliczanie. Na przestrzeni lat wypracowano szereg kryteriów, mających na celu próbę zrekonstruowania słów i czynów Jezusa, które wydają się bardziej autentyczne i możliwe. Wśród tych kryteriów warto wyliczyć następujące:

kryterium wielu źródeł – słowa lub czyny Jezusa poświadczone we wszystkich tradycjach ewangelicznych uważane są za bardziej prawdopodobne;

kryterium zakłopotania – wydarzenia z kłopotliwymi aspektami dla pierwszych chrześcijan są bardziej wiarygodne. Chodzi tu między innymi o takie wydarzenia, jak zaparcie się Piotra, wątpliwości apostołów wobec zmartwychwstałego Jezusa, czy też opuszczenie Jezusa przez Jego uczniów praktycznie od chwili pojmania na Górze Oliwnej;

kryterium występowania arameizmów – fragmenty zawierające słownictwo aramejskie uważane są za bliższe czasom Jezusa.

Warto i należy kontynuować badania nad ewangeliami w kontekście badania ich zgodności historycznej. Postulat ten wzmacniamy pytaniami do papieża Benedykta XVI, które zamieszczamy na końcu tej książki.