38527.fb2
Pierwsza połowa XVII wieku była królestwem donny Olimpii Maidalchini – bratowej papieża Innocentego X. Donna Olimpia była kobietą raczej niezbyt urodziwą, raczej matroną niż donną. Łączyła w swojej osobie tradycje trzech potężnych rodów rzymskich: Barberinich, Aldobrandinich i Borgiów. Zdołała przejąć od nich najgorsze cechy. Nim jednak bardziej szczegółowo przyjrzymy się losom watykańskiej „pimpacci” – strojnisi, jak nazywali ją Rzymianie, wróćmy do czasów papieża Klemensa VIII (1592-1605).
Nasza bohaterka przyszła na świat w latach jego pontyfikatu (1594). Ale nie ten fakt sprowadził nas na dwór Hipolita Aldobrandiniego – bo takie nazwisko nosił papież Klemens VIII. O osobie tego pontiteksa zachowało się sporo budujących informacji. Był papieżem kontynuującym reformy trydenckie, jadał skromnie, sam nawet odprawiał msze i przystępował do spowiedzi. Do najbliższych jego współpracowników – oprócz dwóch bratanków, kardynałów – Cinzio i Pietro, należał znany nam już historyk Kościoła i papieski spowiednik Cesare Baronius oraz późniejszy Święty Filip z Neri.
Kardynał Baronius, krytycznie opisujący dzieje wcześniejszych papieży o Klemensie VIII wyrażał się raczej pozytywnie. Dwa wydarzenia, przypadające na połowę pontyfikatu Klemensa VIII, mimo nawet najlepszych ocen pozostawionych przez współpracowników papieża, najbardziej charakteryzują jego panowanie. 17 lutego 1600 roku spłonął na stosie Giordiano Bruno, wśród tłumów zgromadzonych na Campo dei Fiori. Do tego wydarzenia szerzej wrócimy w V tomie naszej serii.
W końcu lata 1599 roku – 11 września, z przyzwoleniem papieża, odbyła się natomiast inna egzekucja. Ścięto wówczas, niezwykłej urody, młodą Beatrice Cenci i jej macochę Lukrecję. Zachowało się sporo relacji i omówień wydarzenia, które przez długie miesiące i lata wzbudzało zainteresowanie całego Rzymu. A to wszystko za sprawą hrabiego Francesco Cenci. Choć jak się wydaje był ateistą, bo jako człowiek bogaty, należał do czołówki arystokracji rzymskiej. Dwór papieski też nie był mu obcy, a sam papież jego problemami zajmował się kilkakrotnie. Hrabia Cenci znany był z nie dość obyczajnego prowadzenia się. Nieznany kronikarz taką zostawił o nim relację: „…żył w sposób tak rozwiązły, że chłopców, którzy zawsze kręcili się po domu, zabierał razem z kobietami lekkiego prowadzenia do łóżka żony. Nie poprzestając na tym próbował groźbami i siłą zgwałcić swą córkę Beatrice, która urosła i stała się piękna. Nie wstydził się oglądać jej nagiej w łóżku, chodzić nago po domu lub zabierać ją do łóżka razem z żoną, tak, że mogła świec zobaczyć, co oboje robili. Zwykł był powtarzać biednej dziewczynie najnowszą herezję, że kiedy ojciec ma stosunek z córką, urodzą się święci”.
Hrabia Francesco Cenci był „przystojny na twarzy, tęgi i dobrze zbudowany, opanowany miłością ku Beatrice”. Był dobrze znany Jego Świątobliwości. Papież pochłonięty gromadzeniem fortuny dla swojej rodziny, nie miał nic przeciwko temu, aby ukarać rozpustnego arystokratę, wysokimi grzywnami za jego „grzechy”. Przynajmniej trzy razy do kasy papieskiej wpłacał wysokie opłaty, jako kary, za swój homoseksualizm. Dla „opieki” nad grzesznikiem, przydzielono mu duchowego opiekuna – księdza Guerrę. Monsignore Guerra, poinformował Ojca Świętego o postępach swojego podopiecznego, wyraźnie stojąc po stronie pokrzywdzonej rodziny.
Hrabia Francesco był dwukrotnie żonaty. Z pierwszego małżeństwa pozostało kilkoro dzieci. Drugą żoną była Lukrecja Petronia. Choć macocha współczuła dzieciom hrabiego, nic dla nich nie mogła zrobić. Młoda i piękna Beatrice, szesnastoletnia córka hrabiego, napisała nawet list do papieża, opisując dokładnie przykłady traktowania jej w łóżku przez ojca i prosząc o pomoc.
Klemens VIII osobiście interweniował. Nakazał hrabiemu przekazanie dwóm synom części majątku, aby ci mogli się usamodzielnić. Kazał też dobrze wywianować córkę, aby mogła godnie wyjść za mąż. Hrabia nic nie robił sobie z papieskich poleceń i kontynuował rozwiązłe praktyki.
Beatrice „miała szesnaście lat, była nieduża i krągła, miała piękna twarz, niewielkie oczy, łagodny profil nosa, kształtne policzki i falujące blond włosy”. Współczesny kronikarz, chyba sam pozostawał pod wpływem jej urody, skoro zostawił nam tak intrygujący opis.
Kiedy rodzina przebywała w Rzymie, ojciec zachowywał się w miarę przyzwoicie. Gdy jednak chciał dać upust swoim żądzom, wyjeżdżał z domownikami do starego zamku „La Rocca Petrella”. Kiedyś zamek ten należał do innego papieskiego rodu Colonnów i przypominał skały, których w grotach Lot sypiał ze swymi córkami. Hrabia Francesco potrafił połączyć w La Rocca Petrella Lota z praktykami jego przyjemności. Organizował tam orgiastyczne przyjęcia, nie tylko z udziałem rodziny, ale i kobiet rozpustnych i rzesz młodych chłopców, którymi stale się otaczał.
Rodzina nie mogła dłużej znieść tego poniżenia. Postanowiła pozbyć się grzesznego hrabiego.
Zaplanowano morderstwo. Podobno właśnie Beatrice odegrała w tym planie główna rolę. To ona namówiła dozorcę zamku – niejakiego Olimpio, którego zresztą była kochanką (wg jednej relacji) oraz innego młodzieńca, Marozio – bardzo w niej zakochanego, by skończyli z życiem rozpustnika. Podobno groziła spiskowcom, że jeśli tego nie zrobią, ona sama z nimi skończy”.
Podobno też wbrew woli macochy Lukrecji, aby taki grzech planować na dzień święty, w niedzielę Trójcy Świętej, 9 września 1598 roku, przygotowano hrabiemu napój z dodatkiem opium. Kiedy „lek” zaczął działać, grzesznika zawinięto w prześcieradło i zrzucono z balkonu z górnej części zamku. Rano „odnaleziono” ojca i męża martwego.
Widocznie plan nie okazał się aż tak precyzyjny, skoro po powrocie do Rzymu, zaczęto wątpić w naturalną przyczynę zgonu. W Królestwie Neapolu rozpoczęto nawet oficjalne śledztwo. Postawiono zarzuty braciom Cenci. Monsignore Guerna próbował pozbyć się braci, aby uratować piękną Beatrice. I ten plan nie powiódł się. Choć jeden z braci, Olimpio został skrytobójczo zamordowany w Terni, młodszy – Marozio został schwytany i w Neapolu przyznał się do winy. Teraz wypadki potoczyły się szybko. Całą rodzinę aresztowano i osadzono w Zamku Świętego Anioła.
Proces trwał przeszło rok. Cały Rzym rozumiał powody zbrodni. Sympatia pozostała po stronie aresztowanych. Grzeszny żywot hrabiego raził i wzbudzał do niego niechęć. Papież Klemens VIII przez cały czas, okazywał jednak niechęć i do samej Beatrice i do jej sprawy. Nie rozumiał powody zbrodni. Mówił nawet „czyż mamy żyć tak długo, żeby zobaczyć jak dzieci mordują własnego ojca?”.
Beatrice nazywano „dziewicą rzymską”. Wysyłano do papieża listy z prośbami o łaskę dla pięknej Rzymianki. Używano wszelkich argumentów: prawych, historycznych, moralnych i filozoficznych. „Papież jest surowy i nie da się wzruszyć ani ugiąć; jest postacią z marmuru, rytuałem, prawem, zwyczajem, a nie człowiekiem”.
Sprawa była przesądzona. Wyrok zapadł. Śmierć. Zachował się do dziś dokument zatytułowany: „Relacja o śmierci Giacomo i Beatrice Cenci, i Lukrecji Petronii Cenci, ich macochy, za ojcobójstwo; w Rzymie, w sobotę 11 września 1599 roku, za pontyfikatu Klemensa VIII”.
W rok i dwa dni od morderstwa, na placach Rzymu wyrok wykonano. Giacomo został rozerwany, rozgrzanymi do czerwoności szczypcami. Tak okaleczone ciało, bito następnie maczugą, wleczono koniem i poćwiartowano. Obie kobiety zginęły, chyba w sposób bardziej humanitarny. Zostały ścięte.
Jak zwykle w takich przypadkach, archiwiści i kronikarze, pozostawiają po bohaterach opowieści, sprzeczne, czasem nawet wykluczające się informacje. W przypadku Beatrice, także spotkamy się z wieloma tego typu niedopowiedzeniami. Wedle jednych relacji, Beatrice miała lat szesnaście, wedle innych aż dwadzieścia dwa. Znajdujemy też niepotwierdzone relacje, o linczu, jaki rzymski tłum dokonał na kacie w dniu wykonania wyroku, gdyż nie mógł zrobić tego na osobie papieża.
Klemens VIII obiecał, że jeszcze przed swoim wyjazdem na niedzielny, wiejski wypoczynek, udzieli Beatrice odpustu zupełnego. Co też uczynił.
Cytowany już kronikarz, tak opisuje sam moment śmierci „rzymskiej dziewicy”: „Pani Beatrice przybyła na miejsce egzekucji piechotą, przeszedłszy przez Via Crucis. Miała na sobie strój, jaki noszą zakonnice, koloru czerwonego wina, z szerokimi rękawami i takimże paskiem, i srebrny welon. Jej spodnia szata miała również szerokie rękawy i ukazywała ramiona. W jednej ręce trzymała krucyfiks, a w drugiej chusteczkę do wycierania łez i potu z twarzy. Przed egzekucją zdjęła białe pantofle, ozdobione wstążkami i koronką, i zostawiła je u podnóża podestu, po czym szybkim ruchem położyła szyję pod topór, ustawiając się od razu tak, aby kat nie musiał jej dotykać”.
Po egzekucji odbył się uroczysty pogrzeb ojcobójczyni. Kondukt żałobny oświetlony był aż pięciuset pochodniami. Musiało, więc wziąć w nim udział sporo spośród mieszkańców Rzymu.
Postać Beatrice Cenci zachowana została do dziś. Uwieczniona została na obrazie Gwido Reniego, znajdującego się w kościele św. Grzegorza, przedstawiającym męczeństwo św. Andrzeja. Dziewczyna na pierwszym planie obrazu to właśnie piękna rzymska dziewica – Beatrice Cenci.
Ogromne dobra rodu Cenci, zostały skonfiskowane i przeszły do skarbu papieskiego. Klemens VIII – Hipolit Aldobrondini, który wcześniej bogacił się na karach nakładanych na hrabiego Francesca za homoseksualizm, teraz otrzymał w całości majątek Cencich. Dobra Aldobrandinich, choć na krótko, stały się jednymi z największych w Państwie Kościelnym.
Prawie pięćdziesiąt lat później, dzięki drugiej, potężnej kobiecie Olimpii Maildalchini, przejdą one w ręce innego papieskiego rodu – Pamphili.
Ród Pamphili niemal równo przez trzysta lat błyszczał w środkowej Italii. Wywodził się z Gubbio, gdzie w 1461 roku otrzymał tytuł hrabiowski od Świętego Cesarstwa Rzymskiego. Wśród protoplastów rodu, znalazło się kilka wielkich postaci. Wśród nich byli między innymi: Iacopo, Francesco i Antonio. Jednak za sprawą tego ostatniego Pamphili mogli marzyć o wielkiej przyszłości. Przenieśli się do Rzymu, i weszli w pokrewieństwo z papieskim rodem Borgiów. Wnuk Antonia sam został papieżem, przyjmując imię Innocentego X (1644-1655). Za panowania papieża Innocentego X, Pamphili przejęli dobra Aldobrandinich. Sam ród wygasł w roku 1760. Jego tytuły i dobra przeszły z kolei w ręce Jana Andrzeja IV, księcia Melfi, który zapoczątkował nową, wielką arystokratyczną rodzinę, której potomkowie żyją do dziś – Doria Pamphili Landi.
15 września 1644 roku objął władzę w Watykanie, w Rzymie, w Państwie Kościelnym i nad całym światem chrześcijańskim – 234 papież – Gian Baistta Pamphili – jako Innocenty X.
Kiedy obejmował urząd, był już człowiekiem starym. Miał ponad 72 lata – chociaż dokładna data jego urodzin nie jest znana. Pochodził z bogatego i wpływowego rodu. Był blisko spokrewniony z papieżem Aleksandrem VI – rozpustnym papieżem Borgią. Był wnukiem „infantore Romano” – dziecka Rzymu, nieprawego dziecka papieża. Już samo pochodzenie przyszłego pontifeksa, powinno wywołać refleksje kardynałów zebranych na konklawe po śmierci Urbana VIII – 1644 roku. Pewnie tak by było, gdyby nie epoka, w której przyszło mu żyć i kandydować do Piotrowego tronu.
Konklawe przeciągnęło się do 37 dni. Trudno było wybrać odpowiedniego kandydata. Kardynałowie nepoci poprzedniego papieża, chcieli przeforsować uległego im kandydata. Dwór francuski musiał także zadbać o swoje interesy. Potężny kardynał Mazarini, następca Kardynała Armonda de Richelieu, starał się trzymać rękę na pulsie. Kiedy stronnictwu włoskich Barberinich (rodzina zmarłego Urbana VIII) nie udało się zapewnić tronu dla swojego protegowanego, postanowili wespół z kardynałami zależnymi od Medyceuszy wynieść Gian Battisę. Mazanini ostro sprzeciwił się tej kandydaturze, ale spóźnił się. Jego veto, choć zostało zgłoszone, do obradujących kardynałów, dotarło już po wyborze Innocentego X.
Barberini i Medyceusze byli pewni, że stary, chociaż jeszcze dobrego zdrowia kardynał będzie im całkowicie posłuszny. Gdyby im się to udało, nepotyzm, który za Urbana VIII sięgał już szczytów, teraz dopiero stałby się w Kościele prawdziwą plagą.
Urban VIII należał do tych papieży, którzy na potrzeby swojej rodziny przeznaczali największe kwoty. Ocenia się, że wydał on ponad 100 milionów talarów dla zabezpieczenia bratanków. Żył wystawnie, budował piękne pałace, był wielkim kolekcjonerem sztuki. Dbał jednak przede wszystkim o zgromadzenie wszystkich dóbr w rodzinnych posiadłościach. Złośliwi – jak zwykle – Rzymianie powtarzali: „czego nie zrobili barbarzyńcy, zrobił Barberini” – „qoud non fecerunt Barbari, fecerut Barberini”.
Z rąk Urbana VIII kapelusz kardynalski otrzymali jego brat Antonio i dwóch bratanków, a w sierpniu 1627 roku także Gian Battista Pamphili. Innocenty X, przez blisko dwadzieścia lat współpracował z papieżem Urbanem VIII i jego rodziną. Towarzyszył bratankowi papieża – kardynałowi Francesco Barberiniemu w jego misji do Francji i Hiszpanii. Wywarł wtedy wielkie na nim wrażenie, a potem na samym papieżu, skoro został nuncjuszem w Hiszpanii. Barberinim zawdzięczał całą karierę duchowną. To oni wynieśli go na szczyty władzy nic więc dziwnego, że mogli oczekiwać od nowego papieża, tym bardziej, że wybranego za ich sprawą, zwykłej wdzięczności. Pomylili się jednak srodze.
Mimo że Innocenty X niemal wszystko zawdzięczał poparciu, Barberinim, natychmiast po intronizacji, nie czując „żadnej wdzięczności”, wytoczył niedawnym swoim opiekunom proces o zagarniecie dóbr kościelnych. Barberini musieli schronić się u swojego starszego wroga, kardynała Mazariniego we Francji. Dotychczasowych wrogów, połączyła niechęć do nowego papieża.
Innocenty X, choć żarliwy religijnie, zdaje się zupełnie nie radził sobie z administrowaniem Kościołem. Musiał, więc oprzeć się na swojej rodzinie. Obdarzył krewnych wysokimi godnościami kościelnymi, dobrze też dbając o ich dobra materialne.
I tu już otwarcie na arenę dziejów wkroczyła Olimpia Maidalchini Pamphili. Otwarcie, bo za kulisami działała już od dawna.
Urodziła się w Viterbo w 1594 roku. Jak samo miasto związane było z papiestwem, gdyż tu zainicjowano przed 350 laty wybór papieży w czasie konklawe, tak Olimpia z Urzędem Najwyższego Nauczyciela Kościoła związała się na całe życie. Urodziła się w rodzinie Maidalchini – starej szlacheckiej, choć nie dość wpływowej, bo niedysponującej wystarczającymi środkami finansowymi. Była od dziecka niezwykle ambitna i chciwa. Nim związała się z rodzina Pamphili, przyszłego papieża, wcześniej już była kobietą zamężną. Brat Innocentego X – Pamfilio był jej drugim mężem. Z tego związku narodził się w 1602 roku w Neapolu syn Camillo – Olimpia miała wtedy 28 lat. Syn, choć już nosił tytuł książęcy, dopiero za rządów papieskiego stryja osiągnął szczyty władzy.
Olimpia, już od lat dwudziestych XVII wieku należała do najmocniejszych kobiet ówczesnej doby. Poprzez intrygi i podejrzane związki z rodami Barberinich i Medyceuszy, to właśnie ona doprowadziła do wyboru brata męża na tron papieski. Kiedy wielkie rody nie mogły się ze sobą pogodzić, ta wysunęła kandydaturę podeszłego wiekiem krewniaka. Miała nadzieję, że jak wcześniej rządziła mężem, tak teraz będzie mogła zarządzać Kuria Rzymską. Rzymianie nadali jej życzliwe przezwisko – „strojnisia” – „pimpaccia”.
Nie pomyliła się. Papież powołał jej dwudziesto dwu letniego syna Camilla na urząd Generała Kościoła, obdarzył go kardynalska purpurą i po raz pierwszy w dziejach Kościoła, uczynił go sekretarzem stanu. Papieski stryj władzę w Kościele sprawował wespół z bratankiem – chociaż normalnie. Faktyczna jednak władzę przejęła donna Olimpia – papieżyca, jak ją powszechnie zaczęto nazywać.
W Kurii Rzymskiej nie podejmowano praktycznie żadnej decyzji bez zaciągnięcia jej rady. Donna Olimpia, rządziła dworem papieskim w sposób despotyczny i zdecydowany. Nie liczyła się z nikim. „Krzykliwa, przyprawiała o drżenie wszystkich – papieża, kardynałów, prałatów”. Kardynałowie i dyplomaci zabiegali o jej względy. A był to czas w Europie ważny. Na północy kończyła się wojna trzydziestoletnia. Państwa w niej uczestniczące przystąpiły do omówienia traktatu pokojowego. Kościół katolicki musiał stracić na znaczeniu, bo i państwa katolickie w wojnie nie należały do zwycięskich. W 1648 roku, 24 października zawarto pokój westfalski. Nie liczono się przy tym ze zdaniem papieskich legatów. Nie uwzględniono praktycznie żadnych uwag papieża. Innocenty X, choć formalnie na temat pokoju się nie wypowiadał, potępił go jako zdradę interesów katolickich.
Państwo Kościelne i tak osłabione wewnętrznymi walkami i intrygami możnych rodów, przestało odgrywać jakąkolwiek rolę w Europie. Polityczne znaczenie papieża sięgało dna… Europa północna i wschodnia w ogóle nie liczyła się z jego zdaniem, a Francja, choć arcykatolicka i najstarsza córa Kościoła, nie mogła zaakceptować wrogiego papieża. Urażony kardynał Mazarini, samodzielnie rządził Kościołem francuskim.
Olimpia, zręcznie posługując się intrygą i przekupstwem, szybko zawładnęła całym Rzymem. Oby osiągnąć cel w urzędach Kurii papieskiej, zainteresowani musieli drogimi podarkami zjednywać życzliwość donny Olimpii. Sam papież obdarował szwagierkę setkami tysięcy skudów. Nie trzeba było wielu lat, aby takimi metodami zgromadzić wielki majątek. Olimpia przyjmowała prezenty od wszystkich. 30 sierpnia 1645 roku ogłosiła nawet decyzję, że „podczas wielkich uroczystości prostytutki mogą pojawić się w karocach, jako, że donna Olimpia, uszczęśliwiona otrzymanymi od nich upominkami, postanowiła wziąć je w opiekę i przyznała im nawet prawo zdobienia karoc własnymi herbami”. Te przedstawicielki licznej rzeszy „donn” miały zresztą stałą opiekę protektorki – papieżycy Olimpii.
Wystawność jej dworu była przykładem dla późniejszych uroczystości organizowanych w Rzymie przez dwie inne, mocne kobiety Watykanu XVII wieku; Królowa Szwecji Krystynę Aleksandrę i monarchinię Polski Marię Kazimierę – Królowa Marysieńkę.
Kiedy do Rzymu przybyła delegacja Króla Filipa IV, jego ambasador zorganizował uroczysty wjazd do miasta. W orszaku doliczono się aż trzystu karoc. Przepych dworu był odwrotnie proporcjonalny do politycznego znaczenia papiestwa. Wszystko na dodatek „okraszone” najohydniejszymi intrygami „starej papieżycy”.
Początkowo rządziła w Watykanie, korzystając z pomocy, wyniesionego do najwyższych godności syna. Młody kardynał Camillo, nie był stworzony do księżo9wskiej sukienki. Wolał uciechy życia małżeńskiego. Udało mu się szczęśliwie nawiązać związek z piękną Olimpią Aldobrandim, sukcesorka rodu papieża Klemensa VIII. Księżniczka Rossano, szybko zaślubiona została młodemu Camillo. Musiał on dla tego małżeństwa nie tylko zrezygnować z godności w Kurii, ale porzucić kardynalską purpurę. Wrócił do stanu świeckiego, a poprzez świetny związek małżeński, wniósł do rodziny Pamphili lenna i dobra Aldobroadinich. Choć na krótko Pamphili stali się najbogatszym rodem Italii. Książę Camillo niedługo przeżył papieża i swoją matkę. Zmarł w Rzymie w 1666 roku, w wieku czterdziestu czterech lat.
Opuszczone stanowisko sekretarza stanu, zajęli teraz kardynał Panciroli, a później Fabio Chigi, którego pontyfikat jako Aleksandra VII poznamy dokładnie w następnym rozdziale.
Innocenty X, do tej pory całkowicie podporządkowany woli bratowej, widząc jej ogromne bogactwo i ciągłe kłopoty Kurii Rzymskiej, postanowił ograniczyć władzę „papieżycy”. Nastał dla Olimpii okres niełaski. Choć trwał krótko, zaledwie parę miesięcy 1649 roku, to odczuła go dotkliwie. Zbliżał się, bowiem kolejny Rok Święty – Jubileusz 1650 roku. Do Rzymu napływali pielgrzymi z całej Europy. Z szansy na dodatkowe dukaty nie mogła zrezygnować.
Papież nie mogąc znaleźć godnego bratowej przeciwnika, znalazł jej inną damska rywalkę. Wybór padł na młodą, równie ambitną, żonę jednego z bratanków. Obie damy ostro ze sobą rywalizowały. Ale młoda „donna” zbyt łatwo uwierzyła w swoje zwycięstwo. Prowadziła jeszcze bardziej rozwiązłe i otwarte życie niż starsza pani. Jej chciwość i zaborczość, szybko przekroczyły rozmiary donny Olimpii. Tego już Ojciec Święty znieść nie mógł. Dla przywrócenia „starego ładu” musiał wezwać „starą papieżycę” i prosić ją, aby ukróciła swobody wprowadzone przez rywalkę. Rzym aż huczał od opisów kłótni obu pań. Bawił się przy tym świetnie.
Olimpia, wkrótce odzyskała wszystkie stare pozycje. Rok Święty mógł jej więc przynieść kolejne bogactwa. Na uroczystość przybyło aż 700 tysięcy pielgrzymów.
Nie tylko sprawy rzymskie były dla Olimpii smacznym kąskiem. Decydowała także o sprawach zagranicznych papiestwa. Prawdziwa niechęcią pałała do francuskiego kardynała Mazariniego. Nie mogła zapomnieć jego weta w sprawie wyboru Innocentego X. Przeciwko Francji, intrygowała na dworach europejskich. W trwającej wojnie francusko – hiszpańskiej, także z tej przyczyny popierała Hiszpanów. W konflikcie Madrytu z Neapolem, także stanęła po stronie Hiszpanii, chcąc odpłacić się za kłopoty, jakie miała w Neapolu, w latach młodości, w latach narodzin i dzieciństwa jej syna Camilla.
Szczytem jej wpływów była jednak chęć rozprawienia się z innym papieskim rodem Farnase (pochodził z niego Paweł III (1534-1549). To ona namówiła papieża, aby idąc w ślady poprzednika, Urbana VIII, skierował wojska przeciwko księciu Parmy, Odoardo Farnese. Rzecz poszła o małe księstwo Castro.
Księstwo od wieków było lennem papieskim, zagarniętym przez spadkobierców Pawła III. Urban III postanowił odzyskać je, z zamiarem przekazania krewniaków – Taddeo – trzeciemu synowi swojego brata, kardynała Antonio Barberini. Wtedy w wyniku długotrwałej wojny, także z udziałem Francji, Wenecji, Toskanii i Modeny, konflikt nie został rozstrzygnięty, a Państwo Kościelne kompletnie zdewastowane.
Książę Odoardo Farnese był zadłużony po uszy. Wierzyciele domagali się od papieża wymuszenia na dłużniku spłaty zobowiązań. Na dodatek zamordowano w księstwie miejscowego biskupa. Olimpia natychmiast skorzystała z tego pretekstu. Papież wysłał do Parmy wojsko, które szybko zdobyło i doszczętnie złupiło miasto. Tym razem, los księstwa Castro był przesądzony. Po zwycięstwie, za jej namową, papież obrócił małe państewko w gruzy. Nie oszczędzano żadnego domu ani kościoła. Władza w Castro przeszła w ręce poplenników Olimpii. Książę Farnase, aby ostać się w swoich włościach, zobowiązał się spłacić długi w ciągu ośmiu lat. Wdzięczność wierzycieli księcia, przyniosła Olimpii, wcale wymierne korzyści.
Prawie jedenastoletni pontyfikat starego papieża (w chwili śmierci miał 83 lata), zabezpieczył rodzinę we wszelkie dobra. Papież pragnął rozbudować Rzym, choćby na równi z poprzednikami. Zadbał o wystrój bazyliki św. Piotra i poprzedniej siedziby – bazyliki św. Jana na Lateranie. Najważniejsza pamiątka, jaką pozostawił po sobie ród Pamphilich był odrestaurowany wedle starożytnych wzorców plac Navony wraz ze słynną fontanną. Dla siebie zbudował natomiast piękna Ville Doria Pamphili położoną przed Porta San Pancrazio.
Donna Olimpia Pamphili – Maidalchini była panią Rzymu do 7 stycznia 1655 roku tj. do dnia śmierci papieża Innocentego X.
W czasie długiej agonii donna Olimpia „zdążyła zaopiekować się” wszystkimi najcenniejszymi rzeczami z pałacu papieskiego. Pozwalał na to wszystko kardynał Fabio Chigi, sekretarz stanu Jego Świątobliwości, liczący, że uda mu się dzięki poparciu wpływowej kobiety, objąć tron.
Doczesne szczątki Innocentego X parę dni leżały u drzwi zakrystii bazyliki św. Piotra. Kiedy nadszedł czas pochówku, Kuria zwróciła się do donny Olimpii o pokrycie kosztów ceremonii.
Osiągając ogromne bogactwo dzięki papieskimi szwagrowi, papieżyca odmówiła, bijąc na alarm, skąd jako biedna wdowa, miałaby wziąć pieniądze. Zwłoki papieża nadal leżały. Nikt o nie dbał. „Papieżyca” nie dała ani grosza. Dopiero jeden z kanoników, opłacając z własnej szkatuły grabarzy, bez żadnych uroczystości doprowadził do żałosnego pochówku papieża.
Tym razem po śmierci Innocentego X konklawe trwało 80 dni. Było jednym z najdłuższych w ostatnich stuleciach. Nie bez udziału intryg donny Olimpii, wyniosło na tron Kardynała Fabio Chigi – Aleksander VII.
Donna przeżyła Innocentego X o dwa lata. Zmarła w 1657 roku w S. Martino el Cimino. Skończyła się żałosna dla Kościoła era Borgiów. Odeszła też ostatnia „papieżyca” doby. Nie miną jednak trzy lata jak Watykan, papieża i Państwo Kościelne opanuje inna, mocna kobieta – Krystyna Aleksandra, Królowa Szwedów, Gotów i Wandalów.