38527.fb2 Kobiety Watykanu - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 11

Kobiety Watykanu - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 11

Rozdział IX

Krystyna – Królowa Północy

„24 grudnia roku 1654, o północy, złożyła wyznanie wiary” Krystyna Aleksandra, Królowa Szwedów, Gotów i Wandalów. Miała wówczas 28 lat, a na tronie szwedzkim zasiadała aż 22 lata.

Przez 63 lata XVII wieku wzbudzała niezwykłe zainteresowanie całej Europy. Niemal od pierwszych chwil swego życia, aż po jego koniec, była oryginalna, bulwersująca, zagadkowa.

Kiedy przychodziła na świat w 1626 roku, księżniczka Lucien Murat tak opisała jej narodziny: „Infantka przedstawiła się sama – jej pupka mignęła w powietrzu – czarna jak świstak i tak owłosiona, że można by się przestraszyć. Krzyczała, na Boga, krzyczała tak silnym głosem, że akuszerki sztokholmskie, niewątpliwie ufając własnym uszom, pobiegły uszczęśliwione powiedzieć Gustawowi Adolfowi, że królowa urodziła chłopca. Przedwczesna gorliwość, pobieżny rzut oka, chłopiec czy dziewczynka? Sprawa była sporna, płeć kapryśna. Niewątpliwie owe panie, trochę krótko widzące, powinny były włożyć okulary: ‹‹Zapalcie świece, panie››”.

Tak oto narodziła się ostatnia ze szwedzkiej linii Wazów, królowa Szwecji w latach 1632-1654, córka Gustawa II Adolfa. Kiedy wstąpiła na tron miała sześć lat. Do 1644 roku sprawowała rządy pod przewodnictwem regenta A. Oxenstiernego. Już jako samodzielna władczyni zmuszona była do rozdawnictwa dóbr Korony na skutek trudności finansowych, jakie przeżywała Szwecja w wojnie trzydziestoletniej. Krystyna zresztą przyczyniła się do przyspieszenia zakończenia tej wojny. Była oskarżana o rozrzutność i także z tej przyczyny w 1650 roku przeforsowała uznanie za następcę tronu jej kuzyna, Karola Gustawa.

Życie Krystyny w ostatnich latach pobytu w Szwecji, a szczególnie 34 lata przeżyte na „emigracji” w Rzymie, to temat naszej opowieści.

Kim była Krystyna Aleksandra? Choć z pewnością nie należała do kobiet urodziwych – wiele będziemy o tym pisać w dalszym ciągu opowiadania – to w całej Europie zastanawiano się nad liczbą, płcią i stopniem pokrewieństwa jej kochanków. Idee chrześcijańskie, przynajmniej w tej dziedzinie były jej zupełnie obce.

Była z całą pewnością osobą, odmienną biologicznie. Stopień odrębności to już kwestia interpretacji. Cechowała ja skłonność do obu płci. W swoim wyglądzie, sposobie zachowania i ubiorze, także jej obupłciowość była widoczna nad wyraz.

Była natomiast jedna z najbardziej wykształconych osób królewskiego rodu ówczesnej Europy. Otrzymała wykształcenie godne następczyni tronu wielkiego mocarstwa, jakim była wówczas Szwecja. Sama dodatkowo uzupełniała te dziedziny wiedzy, które ją pasjonowały. Nauce poświęcała wczesne godziny poranne, jeszcze przed tym, kiedy z równa gorliwością i zapałem całe dni przeznaczała na wypełnianie obowiązków monarszych. Dbała o handel i rozwój rzemiosła. Kraj, choć pogrążony w wyniszczającej wojnie rozwijał się. Na dwór królewski w Sztokholmie sprowadziła uczonych, wspólnie z nimi studiując i pisząc. Uczyła się języków obcych – znała ich 11, w tym arabski i hebrajski. Interesowała się historią, sztuką. Założyła wielką kolekcję dzieł sztuki włoskiego renesansu oraz starych rękopisów z pierwszych wieków chrześcijaństwa. We wzbogacaniu kolekcji pomagała jej armia szwedzka, w zwycięskich bitwach i wojnach łupiąc i grabiąc skarby kultury w sąsiednich krajach.

Jej życie wypełniały dwie pasje: miłość do nauki i sztuki oraz niepohamowane dążenie do burzliwego i zmiennego życia, nie tylko uczuciowego. W tej dziedzinie jej styl przypominał najbardziej barwne lata cesarstwa rzymskiego, średniowiecza i wczesnego renesansu.

Póki, co, wszystko to działo się w chłodnych, drewnianych pałacach, chatach i przybytkach – nienawróconego jeszcze Sztokholmu.

Zachowała się do dziś, sporządzona w połowie XVII wieku, jej charakterystyka. Oto ona: „Królowa Szwecji jest niewielkiego wzrostu, ma wydatne czoło i duże, jasne, przyjazne oczy; cienki orli nos. Jej głos, sposób mówienia, chód, gesty są typowo męskie. Jeździ jak huzar. Jeżeli człowiek nie przygląda się jej z bliska, sądzi, że jest mężczyzną. Do konnej jazdy nosi – jak Hiszpanie – kapelusz i płaszcz i tylko po długiej sukni można poznać, że jest kobietą. Przechodzi do galopu, nie wkładając nawet nóg w strzemiona; nikt nie może za nią nadążyć” i dalej: „nawet na dworze nie nosi biżuterii, tylko pierścień. Koszulę ma często poplamioną atramentem, często nawet podartą. Jeśli ktoś wysunie sugestię, że powinna się bardziej sobą zająć, mówi, że to jest dobre dla ludzi, którzy nie mają nic do roboty”.

Była osobą i królową o niezwykłej pracowitości.

Ideą przyświecającą jej życiu, była idea wolności. Wolności zarówno osobistej jak i wolnego królestwa. Ludzi dzieliła wyłącznie na prawych i nikczemnych. W cytowanym już opisie, czytamy dalej: „…nie pozwala wspominać o małżeństwie. Nikt nie zdołał przekonać jej, żeby wyszła za mąż. Mówi, że urodziła się wolna i chce umrzeć wolna. Czasami bardzo szybko przechodzi od uśmiechów i wesołości do godności i majestatu królowej. Ma świtę z dam dworu, pochodzących ze szlachetnych rodów, ale więcej dla formy niż dla osobistej posługi. Bardzo rzadko z nimi rozmawiała, woli rozmawiać z mężczyznami”.

Autorstwo charakterystyki królowej nie jest znane. W Archiwach Watykańskich znajduje się dokument, który obszernie cytujemy. Jest jednak pewne, w kontekście późniejszych wydarzeń, że opis pochodzić powinien spod piór wysłanników papieża, których celem miało być zbadanie możliwości przywrócenia katolicyzmu w Szwecji.

Krystyna sprowadziła do Szwecji wybitnych uczonych tamtej doby. Comenius miał zreformować szkolnictwo w Królestwie; Pascal przedstawił jej maszynę liczącą; Kartezjusz, choć prowadził z władczynią długie i uczone dysputy filozoficzne, poniósł klęskę. Nie udało mu się przekonać Królowej do tezy o jednakowości wszystkich bytów; martwych i żywych. Kłóciło się to z jej radością życia. Grotius, zapoznał ją z nowoczesnym prawem międzynarodowym. Szwecja zwana była – Atenami północy.

Tak oto kończy się relacja o Królowej Gotów: „Jednej tylko rzeczy brakuje tej Królowej, to jest prawdziwej wiary. Ale prawa królestwa zabraniają dyskutowania o niej. Przyjęcie wiary katolickiej oznaczałoby dla niej utratę jej pozycji jako Królowej i utratę królestwa”.

Już wkrótce okaże się, że i ta przeszkoda zostanie przez nią przezwyciężona. To, co było zakazane, wzbudzało tym większe jej zainteresowanie. Owoc zakazany musiał smakować. Katolicyzm nie był w Szwecji nieznany, tradycją sięgał przeszło 1000 lat wstecz…

Chociaż być może pierwsze kontakty ludów północy z katolicyzmem i w ogóle z chrześcijaństwem, nie miały wymiaru ewangelizacyjnego, to zostały zawarte i w pamięci przetrwały.

Krystyna Aleksandra nosiła przecież historyczny tytuł Królowej Szwedów, Gotów i Wandalów. A ci ostatni w 455 roku złupili Rzym, podobnie jak wcześniej wszystkie miasta, jakie napotkali na drodze swej wędrówki. Działo się to za pontyfikatu papieża Leona I, zwanego Wielkim. Choć papież – jako jeden z trzech w całej historii Kościoła noszący przydomek wielkiego – znakomicie radził sobie ze sprawami wiary, musiał stale bronić stolicy biskupiej przed najazdami pogan. W 452 roku Rzymowi zagrażali Hunowie. Papież udał się, więc do Mantui, gdzie spotkał się z ich wodzem Attylą. Misja zakończyła się sukcesem. Udało się uchronić miasto, namawiając Króla do odstąpienia od zamiaru złupienia Italii. Na krótko. Trzy lata później, nowe niebezpieczeństwo groziło Rzymowi. Tym razem od strony Afryki Wandalowie z północy, pod wodzą króla Genzeryka, po zdobyciu północnej Afryki, napadli na Rzym. Nie pomogła prośba papieża wysłana dla obrony odsieczy przez Sycylię. Wódz Wandalów także spotkał się z papieżem. Tym razem jedynym skutkiem rozmowy było oszczędzenie przez barbarzyńców zabudowań miasta. Grabieżom nie było końca, choć ludność nie ucierpiała aż tak znacznie jak się spodziewano. Palono cenne księgi, rękopisy, niszczono zbiory. Tysiąc lat później, władczyni Wandalów – Królowa zasłynie z miłości do książek, nauki i sztuki. Rzym w międzyczasie dobrze zapamiętał inną królową szwedzką, Brygidę. Między innymi jej zawdzięczając powrót do świetności i sprowadzenie po siedemdziesięciu latach papieży z Awinionu do Wiecznego Miasta. Szerzej na ten temat piszemy w rozdziale I i VI.

Katolicyzmem interesowała się Krystyna od dłuższego czasu. Nie mogło być przecież inaczej. Była wielką humanistką, zainteresowaną wiedzą w każdej dziedzinie. Jakie były podstawy jej zwrócenia się ku wierze katolickiej i odstąpienie od państwowej religii protestanckiej, dziś trudno powiedzieć. Przyczyny zmiany próbują wyjaśnić historycy i biografowie Królowej. Wydaje się jednak, iż wyraźnie pomógł jej sam Kościół katolicki poprzez zakon jezuitów. Byli jednak i tacy, którzy do końca jej życia nie wierzyli w prawdziwość nawrócenia i w głębie, jej wiary katolickiej.

Do Sztokholmu przybyli dwaj zakonnicy jezuiccy ze specjalnym poleceniem generała zakonu zjednania władczyni dla Kościoła. Zresztą o przysłanie zakonników prosiła sama Krystyna.

Oto dwie relacje zakonników – zachowane do dziś w zbiorach. Jeden z nich – ojciec Malines – świadek nawrócenia Krystyny, tak pisze: „Jaśnie oświecona Królowa Szwecji Krystyna od kilku lat zwróciła uwagę na pewne rozbieżności w sekcie luterańskiej, w której była wychowana, i zdecydowała się przeprowadzić odpowiednie studia, żeby upewnić się, co do prawdziwej wiary. Chciała ocenić treść i założenia każdej religii i sekty i nie przestając na tym, stworzyła okazję do przedyskutowania tych spraw z ludźmi znajdującymi się w tej części świata, do nawiązywania znajomości z najwybitniejszymi postaciami i do zaproszenia ich za wysokim wynagrodzeniem na swój dwór pod pozorem zapoznania się z ich wiedzą, aby móc zbadać ich zasady wiary. Zaczęła odkrywać prawdę wiary Katolickiej i zapragnęła mieć przy sobie zakonników, którzy mogliby ją odpowiednio pouczyć”. Ta relacja oddaje w pełni obraz natury Krystyny, żądnej wiedzy oraz poznania wszystkiego metodami nauki i dysput filozoficznych.

Inny jezuita taką daje relację ze swojej podróży do Szwecji: „Skoro tylko p[przybyliśmy do Sztokholmu, zostaliśmy dopuszczeni przed oblicze Królowej. Publicznie występowaliśmy jako podróżnicy, prywatnie jako zakonnicy. Byliśmy zdumieni, że dwudziestopięcioletnia księżniczka ma duszę tak pozbawioną złudzeń, co do marności ludzkiej wielkości. Wkrótce potem jasno oświadczyła, że definitywnie postanowiła przyjąć wiarę Katolicką i wyrzec się dla niej Królestwa, w którym nie tylko ją szanowano, lecz i czczono, i w którym sprawowała silniejszą i bardziej absolutną władzę niż jej ojciec”.

Potajemne wyznanie wiary złożyła 24 grudnia 1654 roku. Działo się to w Brukseli. Publicznie i oficjalnie stało się to prawie rok później – 3 listopada 1655 roku w Innsbrucku. Konwersja Królowej Krystyny – czyli zmiana wyznania była wielkim wydarzeniem politycznym ówczesnej Europy i ogromnym osobistym sukcesem papieża Aleksandra VII.

Nim wrócimy do opowieści o dalszych losach Królowej, przedstawmy drugiego bohatera tej historii – papieża Aleksandra.

Sukcesorem Świętego Piotra stał się w 1655 roku, w tym samym, w którym Krystyna przyjęła religię katolicką. Fabio Chigi, kiedy zostawał 235 w historii Kościoła papieżem, miał 56 lat. Urodził się w Sienie. Zdobył gruntowne studia filozoficzne, prawnicze i teologiczne, w tej ostatniej dziedzinie uzyskując nawet doktorat. Studiował także dodatkowo, prywatnie w Rzymie. Wtedy też poznał niemal wszystkich najwybitniejszych myślicieli epoki. Potrzebował 27 lat, aby od najniższych szczebli kariery w Kurii rzymskiej, przejść niemal wszystkie jej etapy, po najwyższą godność głowy Kościoła. Był biskupem Nardo, inkwizytorem i delegatem na Malcie, nuncjuszem w Niemczech. Tu uczestniczył w rokowaniach kończących wojnę trzydziestoletnią. W imieniu papieża Innocentego X protestował przeciwko zawartemu pokojowi westfalskiemu. Widocznie wielce zasłużył się dla spraw Kościoła w Niemczech skoro, po powrocie z Kolonii, został sekretarzem stanu a później kardynałem i biskupem Imoli. Nie cieszył się sympatią Francji. Nic, więc dziwnego, że konklawe w 1655 roku trwało aż 80 dni, nim wybrano Fabio Chigiego. Przyjął imię Aleksandra VII, chcąc w ten sposób uczcić pamięć żyjącego w XII wieku papieża Aleksandra III.

Aleksandra VII był słabowitego zdrowia. Natomiast cieszył się opinia człowieka bardzo pobożnego. W tym różnił się od wielu swoich poprzedników. Podobnie jak od poprzedników różniło go zerwanie z polityką faworyzowania swojej rodziny – nepotyzmu. Dopiero pod wpływem dostojników Kurii rzymskiej, zatroskanych o pomyślność swoich dworów i „zły przykład” idący od papieża, zmienił postępowanie odnośnie rodziny.

Aleksandra VII i Krystynę łączyło wykształcenie i zamiłowanie do nauki. Dzieliło ich natomiast znacznie więcej. Wiek, pobożność, wstrzemięźliwość w zachowaniu i nieobyczajnym prowadzeniu.

Konwersja królowej Krystyny miała być dla Kościoła katolickiego, szansą, nadzieją na przejście, czy też powrót Szwecji na łono Kościoła. Te nadzieje Kurii Rzymskiej nie spełniły się. Niemniej, kiedy Krystyna w 1655 roku postanowiła wraz ze zmiana wyznania zrzec się tronu, mogła liczyć na gościnę w Rzymie.

Uroczystość abdykacji odbyła się bez zbędnych ceremoniałów. Akt zrzeczenia tronu opatrzono aż trzystoma pieczęciami. I choć Królowa na tej uroczystości „występowała” jako kobieta, ze Szwecji wyjechała w przebraniu męskim jako hrabia Dohma. Czy to z racji mieszanego, męsko – damskiego charakteru, czy tez dla ukrycia przed poddanymi faktu wyjazdu icognito, wybrała się w długą podróż na południe.

Nim dotarła do Rzymu, zgodnie z wolą papieża, musiała publicznie ogłosić zmianę wyznania. Aleksander VII uznał, że akt ten powinien odbyć się jeszcze przed granicami Państwa Kościelnego. Wybrano cesarski Innsbruck. Dla przygotowania byłej monarchini do uroczystości wyznania wiary, a może raczej dla ustrzeżenia jej przed „chucią w kwodzeniu szynkarek”, papież wysłał specjalnego delegata mgs. Lucasa Holsteniusa. Oboje mogli łatwo się ze sobą porozumieć. Holstenius był także konwertytą z luteranizmu, a teraz pełnił funkcję bibliotekarza Watykanu. Był osobą niezwykle gruntownie wykształcona. W Archiwum Watykańskim i Konyregacji Doktryny Wiary zachowało się do dziś blisko 900 listów autorstwa Holsteniusa i kardynała Bentivoglio, dotyczących Krystyny.

W sprawozdaniu z podróży i przyjęcia przez Jego Świątobliwość Aleksandra VII w Państwie Kościelnym i w Rzymie Jej Wysokości Krystyny Aleksandry, Królowej Szwecji, czytamy: „Nasz pan wyznaczył czterech nuncjuszy, by powitali ja na granicy terytorium papieskiego. Nakazał wysłać tam jedną ze swych najwspanialszych karet, dwa nadzwyczaj okazałe łoża, dwa baldachimy i taborety, pokryte oblamowanym złotym płótnem, drogocenny kredensik cały ze złota i srebra z potrzebnym wyposażeniem, tak, aby Królowa poznała nie tylko jego szczere wobec niej uczucia, lecz również jego arcykapłański majestat. W niedzielę 21 listopada wkroczyła na teren Państwa Kościelnego, eskortowana przez trzy kompanie jeźdźców. Cała jej podróż była jednym triumfem”.

Podróż wiodła przez Ferrarę, Asyż, gdzie odwiedziła Kościół św. Franciszka, Spoleto, Ternil, obok jeziora Bracciano pod Rzymem, a gdy zbliżała się do stolicy „najwybitniejsi muzycy swymi słodkimi głosami wykazali, że Rzym jest niebem na ziemi, niestrzeżonym przez anioła z płonącym mieczem, lecz pozostającym pod opieka Bożego namiestnika”.

Powitanie Krystyny, swoim blaskiem przewyższało powitania panujących królów, cesarzy, w tym przed ośmiuset laty Karola I Wielkiego.

Najpierw przybyli dwaj paziowie ubrani na czerwono, następnie trębacze na czele rycerzy z puklerzami. Później wielu możnych, Włochów i Niemców, kardynałowie i szlachta rzymska. Karety kardynałów, każda zaprzężona w sześć koni – zbyt mało, biorąc pod uwagę ciężar ich drogocennych dekoracji”. Na powitanie Krystyny, w okolice jeziora Bracciano wyjechał Aleksander VII. Pierwsze ich spotkanie – nieoficjalne, incognito, odbyło się w przydrożnym zajeździe.

Do Rzymu wjechała od przedmieścia Olgiata. Aleksander wysłał po nią lektykę i karetę… „wszystko z jasnoniebieskiego aksamitu, ze wspaniałymi ozdobami ze srebra, wnętrze również wykładane srebrem”. Królowa natomiast, ubrana była tradycyjnie w spodnie, choć wyszywane złotem i w kapeluszu z piórami. Wprowadzona przez kardynałów, przy dźwiękach „Te Deum” wkroczyła do bazyliki św. Piotra. Uroczystość trwała do późnego wieczora. Wzbogacona o pokazy pirotechniczne z herbami monarchii i papieża. Wszystkich szczegółów uroczystości dopilnował osobiście sam papież. Dbał o to, aby nie pominąć „niczego, co mogłoby to przyjęcie uczynić wspaniałym i równym triumfom rzymskim. A on sam ze swym majestatycznym obliczem sprawia, że wszystko naokoło drży”. Jakże mogło być inaczej, skoro Aleksander VII znany był ze szczególnej dbałości o estetykę i przepych wokół siebie. „Papież wymaga niezwykłego wyrafinowania we wszystkich rzeczach, zwłaszcza dotyczących pożywienia i stroju. Lubi szaty z wszystkimi ozdobami, które mogą dodać mu urody. Kiedy wyjeżdża na wieś, wkłada strój z małymi guzikami z diamentów” – tak opisywał Aleksandra VII jeden z kardynałów.

I tak rozpoczęła się druga część życia Krystyny Aleksandry Królowej Szwedów, Gotów i Wandalów. Prawie 34 lata, jakie spędziła w Rzymie, wliczając w to kilka długich podróży zagranicznych, były okresem trudnym dla Stolicy Apostolskiej. Z planów przejścia Szwecji na katolicyzm nic nie wyszło. Pałac królowej w Wiecznym Mieście stanowił nie tylko centrum intelektualne Europy, ale także przysparzał papieskim gospodarzom wielu kłopotów moralnych i w znacznym stopniu obciążał kosztami skarb papieski. Z „kłopotliwym” gościem musieli dawać sobie radę Aleksander VII i trzech jego następców: Klemens IX, Klemens X i Innocenty XI. Nie była jednak Królową biedną. W akcie abdykacji zagwarantowano jej wprawdzie zachowanie tytułu i odpowiednie fundusze na utrzymanie, te jednak jak zwykle przychodziły z opóźnieniem, często po wielu interwencjach. Skarbiec papieski musiał służyć „pomocą”. Królowa wydawała zbyt wiele, nawet jak na połączone źródło dochodów: papiesko – szwedzkie. Ogromne sumy kosztowały ja książki, dzieła sztuki, a zwłaszcza podarunki dla przyjaciół, gości i rzesze kochanków obu płci.

Do końca w żadnym dokumencie, nie wyjaśniono zagadki płci Królowej. Czy była transwestytką? Trudno dać jednoznaczna odpowiedź. Skandale obyczajowe wywoływała wszędzie, gdzie się pojawiała.

Z biegiem lat natura Krystyny stawała się coraz bardziej kobieca. Feminizowała się. Od czasów dzieciństwa, kiedy często dzieliła się swoim pragnieniem „stania się” mężczyzną, upłynęło sporo lat i cechy kobiece zaczęły dominować. Sposoby zachowań Królowej, a zwłaszcza relacje wielu świadków skłaniają ku tezie, że była ona „osobnikiem” dwupłciowym, obojnakiem. Tajemnica jej płci wzbudzała zainteresowanie wielu. Tajemnica budowy jej ciała, tak jak 100 lat wcześniej Elżbiety I królowej Anglii – była zagadką.

Fizycznie i uczuciowo oddawała się zarówno mężczyznom jak i kobietom. Przy tym była na całym ciele nadmiernie owłosiona. Zarostu było tak dużo, że i mężczyzna czułby się z tym darem natury nieco nieswojo.

Doszukiwano się różnych przyczyn jej bogactwa uwłosienia. Co bardziej światli w medycynie, wskazywali na dominującą funkcję hormonów męskich. Inni wywodzili jej genetyczne pochodzenie, od północnych plemion barbarzyńskich. Jako przykład anomalii przywoływano legendy z czasów Karola Wielkiego, którego w armii walczyło plemię, którego przedstawiciele mieli owłosione plecy. W ówczesnej Europie był to przypadek niezwykłej rzadkości. Jeszcze inni tłumaczyli owłosienie Królowej anomalią rozwojową, polegająca na zachowaniu dziecięcego owłosienia, które po urodzeniu ma każde dziecko, a które u naszej bohaterki, nie tak jak u wszystkich, pozostało, zmieniając przy tym strukturę włosów i ich dojrzałość.

Goszczona była przez dwory europejskie z taką samą wystawnością jak przez papieża.

W 1657 roku, p[przebywała gościnnie u Króla Francji Ludwika XIV w Fontainebleau. W licznej jej świcie zawsze było kilku przynajmniej kochanków i kochanek. Tajemnice alkowy Krystyny poznajemy z relacji jej biografki, damy dworu jednocześnie, księżniczki Murat. W Fontainebleau, z całą pewnością kochankiem Królowej był niejaki Monaldesch. Kiedy w wyniku intryg dworskich dotarł do Krystyny anonim oskarżający kochanka o zdradę. Królowa natychmiast przeszukała jego rzeczy. Dowodów prawdy znalazła aż nadto. Były to głównie jego listy do pięknej kochanki, pozostawionej we Włoszech. Zapewne wybaczyłaby wiarołomcy wiele – sama przecież „święta” nie była. W listach jednak pełno było opisów, jakie to obrzydzenie wzbudzała w Manaldechim, głównie jej „ułomności” i „dziwne ciało”. Królowa wydała na zdrajcę wyrok. Zabiła kochanka, korzystając z pomocy innego dworzanina – Santinellego. Ten zresztą też trafił do łoża pani Wandalów.

W jednym z listów do Santinellego tak sama pisze o tym wydarzeniu: „Przysyłam ci markizie opis śmierci Manaldeschiego, który zdradził mnie i chciał, bym uwierzyła, że ty jesteś zdrajcą. Później ostatecznie umierając, uznał swą zbrodnię i poświadczył naszą niewinność, wskazując, że wymyślił wszystkie swe gwałtowne oskarżenia, aby nas zrujnować. Nie próbuj przed nikim usprawiedliwiać mojego postępowania. Nie muszę pod nikim zdawać sprawy jak tylko przed Bogiem, który by mnie ukarał, gdybym przebaczyła zdrajcy. Wiem, w swoim sumieniu, że postępowałam zgodnie z Boska i ludzką sprawiedliwością.

Z Santinellim, korespondowała często i długo. Jeszcze rok po wspólnej zbrodni, słała do niego listy do Wiednia, pełne zazdrości i nawoływań, aby powrócił natychmiast i był „blisko mej osoby”.

Grzechy Królowej raziły nawet najbardziej wyrozumiałych ludzi tamtej epoki. Niemniej Królowa cieszyła się ogromną sympatią mieszkańców Rzymu. Nie było spraw – z wyjątkiem jednej, które dzieliły je od miasta. Królowa łączyły więzy przyjaźni z papieżem Aleksandrem VII i jego następcami. Wielu doszukiwało się przyczyn tego niezrozumiałego związku. Dlaczego światli papieże tamtej doby nie tylko tolerowali „występki” Krystyny, ale nawet patrzyli na nią z sympatią? Gdyby mnie była niedawno, co nawrócona katoliczką. Kościół z pewnością obłożyłby ja swymi karami, może nawet ekskomunikował. W takiej sytuacji niezbyt dobrze przedstawiały się plany Kościoła odzyskania dla wiary Królestwa Szwecji. Odznaczałoby to wreszcie przyznanie się do błędu, przyjęcia Krystyny na łono Kościoła katolickiego. I na koniec – Kościół zawsze czuł szczególna słabość do grzeszników. Ich nawrócenie fascynowało.

Papież miał z Krystyna coraz więcej kłopotów. Jeżeli nawet jej grzeszne życie, nie robiło na dworze papieskim zbyt wielkiego wrażenia, to jak zwykle w takich razach, problemem stały się pieniądze. Szwecja zaprzestała przysyłać swojej monarchini należne jej wynagrodzenie. Długi narastały. Papież zdecydował się pokryć deficyt i pomóc Królowej, przekazując jej rentę w wysokości 12 tysięcy skudów. Pisała do kardynała Azzoliniego, że „te 12 tysięcy scudi, które dał mi papież były jedyną plama na mym życiu. Przyjmowałam je zawsze z ręki Bożej jako największe upokorzenie, za pomocą, którego mógł poniżyć moją dumę”.

Gdy jednak papież zdecydował się zaprzestać przesyłania pieniędzy Królowej, w tym samym liście pisała do przyjaciela: „Teraz wiem, że Bóg obdarzył mnie swą łaską, ponieważ zechciał zabrać ode mnie scudi”. Przekazywała podziękowania dla papieża i kardynała Cybo – odpowiedzialnego za sprawy finansów Kościoła – „za wielka łaskę, jaką mi uczynił likwidując to zobowiązanie”.

Najwięcej emocji wywołała jednak sprawa eksterytorialności jej rzymskiej rezydencji. Wedle relacji, jakie napływały do papieża, „różne niepożądane elementy korzystały z tego, że nie obowiązywało tu prawo rzymskie”. W efekcie papież zdecydował się cofnąć i ten przywilej. Zachowały się w archiwach watykańskich jej listy i adnotacje na nich, w sprawie eksterytorialności. Po decyzji papieża Krystyna przesłała list nie tylko zgadzający się z wolą Ojca Świętego, ale zawierający nawet podziękowania za ten „gest”. Na liście czytelna jest anonimowa adnotacja „…tak mało szacunku dla papieża”. Cała sprawa wywołała wielką burzę w mieście. Krążyły różne pisma, poufne gazetki potępiające Krystynę. Pojawiały się jednak i takie, które stawały w jej obronie.

Wychwalano przy tym Królową za jej umiłowanie pokoju i odwagę, z jaka broniła przed rzymska inkwizycją praw heretyków. Przypominano, że wysłała ambasadorów, aby nalegali na zakończenie wojny trzydziestoletniej i podpisali pokój Westfalski. Przypominały, że nuncjusz papieski sprzeciwiał się zawarciu tego pokoju, a sam papież nawet go potępił.

Znany jest też polski epizod w życiu Krystyny Aleksandry. Zachował się jej list do króla Jana III Sobieskiego, po bitwie pod Wiedniem, z gratulacjami za zwycięstwo, ale i z prośba o litość dla nieprzyjaciół. W liście tym czytamy miedzy innymi: „Nie posiadam już żadnego Królestwa tego świata. Myślałam, że będę mogła nikomu nie zazdrościć, ale Wasza Królewska Mość udowodnił mi, że jestem do tego zdolna. Zazdroszczę Wam Panie pięknego tytułu Wyzwoliciela Chrześcijaństwa i przyjemności obdarowania życiem i wolnością wielu nieszczęśliwych ludzi spośród nieprzyjaciół i wrogów”.

Może, dlatego, że sama wcześniej była ewangeliczką, zachowała wiele szacunku dla wyznawców innych religii. O kilku faktach już pisaliśmy, choćby przy okazji eksterytorialności jej rzymskiej siedziby, czy też przytaczając fragmenty listu do Króla Jana III Sobieskiego. Kiedy we Francji odwołano edykt nantejski, dzieliła się z przyjaciółmi, w tym z dygnitarzami Kościoła, obawami, co do słuszności tego aktu: „Nie mogę cieszyć się z powodu tej polityki, tak jak mogłam się cieszyć rzeczami przynoszącymi korzyści naszej religii… Nie chciałabym mieć na sumieniu tych wszystkich świętokradztw, które ci ludzie przymuszeni do katolicyzmu popełnią. Żołnierze wolą raczej zabijać, gwałcić i rabować niż przekonywać. Opłakuję tych wszystkich, którzy urodzili się w błędzie, ale wydaje mi się, że zasługują raczej na litość niż na nienawiść. Dzisiejsza Francja jest chorym człowiekiem, któremu amputowano ręce i nogi, aby wyleczyć go z choroby, która przy pewnej cierpliwości i dobroci była uleczalna. Jezus Chrystus nie posługiwał się takimi metodami, aby nawracać świat”.

Z tego dokumentu, tak jak z wielu innych, oraz relacji na temat Krystyny wynika jedno. Mimo ogromnej ilości grzechów, niemoralnego prowadzenia się, odznaczała się ona prawdziwym uczuciem religijnym. Była nawrócona katoliczka o wielkiej intuicji religijnej. Ta cecha zjednała jej największą sympatię w Rzymie i w Europie.

Ostatnie lata, a szczególnie miesiące życia, były dla niej prawdziwa udręką. Dotknęła ją ciężka choroba. Miała duszności, straciła mowę, robiono jej lewatywy, upuszczano krew, stosowano wiele upokarzających kuracji. Miała wielu lekarzy. Wicekról Neapolu przysłał ich trzech, papież sprowadził doktora z Bolonii. Usługi lekarzy ze swoich krajów oferowali ambasadorzy Francji i Anglii. Często odwiedzali ja kardynałowie. Oczekiwano jej śmierci z troska.

Odnotowano przy tym jeszcze jeden incydent, świadczący o obyczajowości epoki. Kiedy ciężko chora, wyczerpana Krystyna odpoczywała w swojej komnacie, towarzysząca jej świta usłyszała hałasy, dochodzące z pokojów położonych na wyższych piętrach. Czym prędzej pospieszono tam, aby zapewnić spokój Królowej. Kiedy znaleziono zamknięte drzwi, wyważono je: „Wchodząc do komnaty, strażnicy znaleźli monsignora Vaini z Signorą Angelą Giorgini w łóżku, dopełniających świętego małżeństwa. Strażnicy mieli zamiar wyrzucić go przez okno, ale Monsignore Vaini, bojąc się o swoje życie, ofiarował im 3000 scudi za nie i za milczenie o całej sprawie. Pani Giorgini ofiarowała jeszcze 1000 scudi i wiele klejnotów, które miała przy sobie”. Niecnego kapłana – monsignore Vaini – kazał zwolnić kardynał Azzolini.

Denio Azzolini należał do czołowych purpuratów w Kurii. Był jednym z najbardziej wpływowych współpracowników papieży. Z początku został oddelegowany do „opieki” nad sprawami Krystyny. Później między innymi narodziła się prawdziwa przyjaźń i więź. Kardynał został ostatecznie kochankiem Królowej. Był jednak kochankiem wiernym i szczerze jej oddanym. Był tym mężczyzną, który stawał stale w jej obronie. Dzięki miłości do niej, nie raziły go ułomności natury kobiecej. Pod jego wpływem Królowa przechodziła proces „feminizacji” – stawała się bardziej kobieca. Kardynał został jej głównym spadkobiercą, a papież egzekutorem testamentu. Ojciec Święty otrzymał zresztą piękny dar w postaci statui Zbawiciela, dłuta Berniniego. Bernini – przyjaciel Krystyny zostawił w Rzymie inne dzieło – słynną Kolumnadę wokół placu Świętego Piotra.

Krystyna Aleksandra, Królowa Szwedów, Gotów i Wandalów, „rankiem 19 kwietnia 1689 roku, kiedy od dłuższego już czasu wypoczywała, leżąc na prawym boku bez ruchu, bez najmniejszego skrzywienia, chciałoby się powiedzieć z niezwykłym spokojem, odeszła, aby cieszyć się niebem”. Papież, „by uhonorować władczynię, która tyle sławy przysporzyła Świętemu Kościołowi”, kazał pochować ja w bazylice św. Piotra. Do tej pory taki zaszczyt spotkał jedynie siedem kobiet. W intencji jej duszy polecono odprawić dwadzieścia tysięcy mszy i rozdawać jałmużnę ubogim. Kardynał Denio Azzolini przeżył ukochaną zaledwie o dwa miesiące.