38527.fb2
Najsławniejszy obraz Lukrecji Borgii namalował Pinturicchio, twórca fresków w watykańskich apartamentach jej ojca, papieża Aleksandra VI. Przedstawiona jest na nim jako św. Katarzyna – jasnowłosa, przezroczysta, ekstatyczna święta. Nic bardziej fałszywego niż ten pochlebczy wizerunek.
Córka papieża nie była piękna, choć nie można jej nazwać brzydką. Była niezwykle podobna do ojca. Miała te same, nieco wyłupiaste oczy, ten sam mięsisty nos, ten sam cofnięty podbródek, tą sama ciemną cerę. To, co stanowiło o jej urodzie to były przepiękne, bardzo długie blond włosy. Tylko one miały cos wspólnego z anielskością malarskiego wizerunku kobiety, którą mimo upływu czasu nadal osądza się od czci.
Wenecki kronikarz Girolamo Priuli nazwał Lukrecję Borgię największą kurtyzaną Rzymu, a kronikarz umbryjski powszechnie znany pod imieniem Matarazzo przedstawił ją jako tę, która dzierży sztandar kurtyzan. Sannazaro ułożył słynne epitafium: „Hic jacet in tumulo Lucretia nomine, sed re Tais: Alexandrii filia, sponsa, nurus” („Tutaj w grobowcu leży Lukrecja z imienia, w rzeczywistości Taida: Aleksandra córka, nałożnica, synowa”). Dziś wielu historyków, zwłaszcza mocniej związanych z instytucja Kościoła, wiele czyni, aby przywrócić dobrą sławę Lukrecji. Nie wydaje się, aby legendy, jakie wokół córki papieża Aleksandra VI stworzyła literatura pamfletyczna, wiele powieści z epoki czy współczesna kinematografia były z gruntu – jak chcą niektórzy historycy – nieprawdziwe. Lukrecja była dzieckiem swojej epoki, należała do klanu Borgiów, który w osobach papieża Aleksandra VI i jego syna, a brata Lukrecji, Cezara, zapisał najczarniejsze karty w historii Kościoła.
Kiedy 18 kwietnia 1480 roku przyszła na świat, jej ojciec Rodrigo Borgia – wówczas 49-letni – od 24 lat był kardynałem i opatem Subiaco, później, mimo braku wyższych święceń kapłańskich, został biskupem Pampeluny. Jego rodzina pochodziła z Hiszpanii, z Yativa koło Walencji. Rodrigo uważał się za potomka Juliusza Cezara, kwestora Hiszpanii. Jego antenatem był hrabia Pedro de Atares, któremu Alfons Zdobywca w 1121 roku podarował miasteczko Borja odbite muzułmanom. Potomkowie Pedra od tej pory nazywali się, Borja (zitalizowane na, Borgia), co po arabsku znaczy „wieża zamkowa”. W sto lat później w służbie Aragończyka, Jaimego, Borgiowie odegrali pierwszoplanowa rolę w wyzwoleniu królestwa Walencji spod panowania niewiernych. W nagrodę otrzymali twierdzę Javita z przyległymi do niej terenami.
Z rodu Borgiów wywodził się Alonso Borgia, papież Kalikst III, wybrany w 1455 roku na tron Stolicy Piotrowej, jako 77-letni starzec. Nie miał on dzieci, ale bardzo dbał o siostry, siostrzeńców, kuzynów i dalszych krewnych wszelkich stopni. Najeżdżali oni Rzym łupiąc go, jak się dało, czym ściągali na siebie powszechną nienawiść.
Szczególnymi ulubieńcami papieża byli dwaj siostrzeńcy, Pedro Luis i Rodrigo, synowie jego siostry Izabeli, która poślubiła krewnego Jofre Borgię. Byli oni podwójnie Borgiami i po mieczu i po kądzieli.
Rodrigo został kardynałem w wieku 25 lat, potem za czasów wuja papieża był wicekanclerzem Kościoła – jak mówiono „drugim papieżem”. 11 sierpnia 1492 roku konklawe wybrało go na Stolicę Piotrową. Miał wówczas 60 lat. Przyjął imię Aleksandra VI.
Kronikarz Gaspare da Verona mówił o nim, ze przyciągał kobiety, jak magnes przyciąga żelazo. Miał syna Rodriga, Jerominę, Izabelę – ale matki tych dzieci nie są znane. Matkę czworga młodszych – Cezara, Juana, Lukrecji i Jofrego znamy. Była to Vannozza Cattanei, kobieta najdłużej przez Borgie kochana i do końca otaczana jego opieka. Nie mieszkała z dziećmi, ale je często widywała. Była legalnie poślubiona żoną najpierw Domenico d’Arignano, oficera wojsk papieskich, następnie mediolańczyka Giorgio de Croce, za którego wyszła około 1480 roku, a potem po jego śmierci – mantuańczyka Carla Canale. Młodsza od Rodriga 11 lat musiała mieć ogromny seksapil, skoro tak długo pozostawał z nią w związku. Ich córka – Lukrecja – była ulubienicą papieża.
Mało wiemy o jej dzieciństwie i wczesnej młodości. Nie znamy nawet jej miejsca urodzenia. Jedni podają, że przyszła na świat w Subiaco, w klasztornej twierdzy, inni, że w Rzymie, jeszcze inni, że w Hiszpanii. W każdym razie dzieciństwo spędziła w Rzymie, tam też przebiegała jej edukacja, być może w klasztorze św. Sykstusa lub w klasztorze Dominikanek w Rzymie przy Via Appia – jak przystało na dziewczynę z dobrej rodziny, być może w domu siostrzenicy Aleksandra, Adriany Mila. Znakomici preceptorzy uczyli ją języków, rysunku, muzyki, tańca. Znała francuski, studiowała też łacinę.
Dzisiejsi historycy chcą w niej widzieć jedynie bezwolne, posłuszne ojcu narzędzie. Tymczasem była splamionym krwią własnego brata Cezarem Borgią w spódnicy, zastawiającą sidła i serwującą trucizny pożeraczką mężczyzn. Jej obrońcy twierdzą, że to, co robiła, a zwłaszcza, co robiła złego, było jej narzucone. Jej oskarżyciele uważają, jednak, że była kobietą do gruntu zepsutą – tak jak jej ojciec i brat Cezar.
Mając zaledwie 11 lat przeżyła podwójne i prawie jednoczesne narzeczeństwo z dwoma hiszpańskimi szlachcicami, don Querubinem Juanem de Centelles i don Gasparem d’Aversa, przy czym jeden nie wiedział o drugim. 26 lutego 1491 roku notariusz Camillo Boneimbene spisał warunki małżeństwa miedzy córką Rodriga Borgii a don Querubinem Juanem de Centelles, panem na Val d’Ayora w królestwie walenckim. Dwa miesiące później zaręczono ją jednak z don Gasparem d’Aversa, hrabią Procida.
Żaden z nich nie został jej mężem. Kiedy bowiem Borgia zwrócił uwagę na Querubina i Gaspara, nie był jeszcze papieżem. Córka papieża sięgała wyżej. A wyżej stał Giovanni Sforza, pan na Pesaro, daleki krewny kardynała Ascania, 26-letni wdowiec po Magdalenie Gonzaga, dość przystojny, dość wykształcony, dość potężny.
Papież przywołał go, więc do Rzymu, umieścił w domu kardynała Domenica della Rovere i po dokładnym przesłuchaniu obiecał mu rękę córki. 2 lutego1493 roku Niccolo da Saiano zaślubił per procura Lukrecję w imieniu Giovanniego Sforzy, hrabiego Pesaro. Datę ślubu naznaczono na 12 czerwca 1493 roku.
Na ślubny kobierzec szła Lukrecja strojna, okryta klejnotami, wzruszająca wyglądem dziecka naiwnie usiłującego odgrywać role kobiety. Towarzyszyły jej Giulla Farnase, córka hrabiego Pitigliano, Lella Orsini, która przez poślubienie starszego brata Giulli, Angela, weszła do rodziny Farnese oraz wnuczka papieża Innocentego VIII, Battistina d’Aragon, margrabina Gerace. Tren panny młodej niosła murzyńska dziewczynka, za nią podążały inne szlachetne damy w liczbie 150, kapitolińscy notable, korpus dyplomatyczny i dwunastu kardynałów.
Młoda para klęknęła na złotych poduszkach u stóp papieża, notariusz Beneimbene wypowiedział rytualne pytanie. Biskup Concordii wsunął na palce nowożeńców obrączki, podczas gdy hrabia Pitigliano trzymał nad ich głowami obnażoną szpadę. Następnie ten sam biskup wygłosił krótka mowę o świętości związku małżeńskiego.
Potem rozpoczęła się uczta. Zagrano „Menaechmi” Plauta po łacinie, ale papież nakazał przerwanie sztuki w połowie, skłoniony do tego widokiem ziewających usteczek pewnej damy. Chętnie natomiast słuchano recytacji sielanki ułożonej na cześć nowożeńców przez Serafina Aquilano. Potem nastąpił poczęstunek: słodycze, marcepany, cukry. Resztki z poczęstunku – według Burcarda – to sto funtów słodyczy – rzucono z okien plebsowi.
Wieczorem papież wydał na cześć nowożeńców kameralną ucztę, w której wzięło udział około dwadzieścioro wybranych osób. Historycy odnotowali, że szybki tańce przerodziły się w nieprzystojne figle i grube żarty. Jak pisał Infessura będący na służbie króla Neapolu, „po weselu papież kazał przynieść pięćdziesiąt srebrnych kielichów wypełnionych cukrami, które ku większej wesołości wsypywano za dekolty kobietom, w większości bardzo urodziwym”.
NA weselu Lukrecji była obecna Giulia Farnese, ówczesna kochanka papieża, zwana przez Rzymian, „oblubienicą Chrystusa”. 15-letnia kochanka 58-letniego papieża i jego 13-letnia córka przyjaźniły się, co też obrazuje skalę wyuzdania panującą na papieskim dworze Aleksandra VII, który mógłby powiedzieć, jak powiedział o wiele później papież Leon X: „Bóg nam dał papiestwo, korzystajmy, więc z tego”.
Młodzi małżonkowie niewiele czasu spędzali wspólnie. Kiedy Lukrecja przebywała w Rzymie, jej małżonek mieszkał w rodowej rezydencji w Pesaro. Młodej żonie dzień w Rzymie upływał na przyjęciach, ucztach i wszelkich ceremoniałach. Jej dom tętnił życiem, bo wielu zabiegało o jej względy, by torować sobie drogę do papieża. Mieszkała razem z Giulią Farnese i Adrianą Mila.
Dopiero po roku małżeństwa Lukrecja na krótko przed wkroczeniem do Włoch Karola VIII, opuściła Rzym, udając się do Pesaro, którego mąż był władcą. Po „balangach” w Watykanie musiała nudzić się tu śmiertelnie, na dworze Sforzów nie było takiego wyuzdania jak w Watykanie. Wróciła do Rzymu po bitwie pod Fornovo. Otworzyła znów swój piękny dom przy Santa Maria in Portico. Mąż Lukrecji tymczasem na polecenie papieża uwalniał Kampanie od Francuzów i w Watykanie zjawił się dopiero w styczniu roku 1497.
Jak pisze Gregorovius – „Sforza był już zużytym narzędziem, które Aleksander chciał wyrzucić. Małżeństwo córki z panem na Pesaro nie było mu potrzebne, gdyż Sforzowie utracili wszelkie znaczenie”. Małżeństwo córki Aleksandra VI ze Sforzą stało się kulą u nogi, bo przeszkadzało papieżowi w jego planach podboju południa.
Na kolejnego męża upatrzył, więc Lukrecji Alfonsa d’Aragon, księcia Bisceglie, brata Sancii wydanej za Jofre Borgię. Po ślubie Jofrego z Sancią, małżeństwo Lukrecji z Alfonsem miało utorować drogę do małżeństwa Cezara z Carlottą, pracowitą córką Frederica II, króla Neapolu. Sforzino jednak nie chciał się rozwieść. Wtedy to – zdaniem ówczesnego kronikarza – teść i szwagier Cezar postanowili go usunąć.
„Pan Giovanni Sforza i madonna Lukrecja Borgia zostali w uprzejmy sposób zaproszeni do Rzymu. Tam, pewnego wieczoru – a był w komnacie wspomnianej pani Jacomino, pokojowiec pana Giovanniego – przybył książę Valentino, jej brat, a Jacomino, aby nie był widziany, na jej rozkaz skrył się za krzesłem. Valentino, nie wiedząc nic o Jacominie i rozprawiając swobodnie z siostrą, powiedział między innymi, że wydano rozkaz zabicia pana Giovanniego Sforzy, aby dać ja za żonę margrabiemu Ferrany. Gdy Valentino wyszedł, pani Lukrecja powiedziała Jacominowi: „Słyszałeś, co powiedziano? Zawiadom go o tym”. Pokojowiec natychmiast wykonał rozkaż, pan Giovanni wsiadł na tureckiego konia i popuściwszy cugli, galopując 24 godziny, przybył do Pesaro, gdzie koń natychmiast padł”.
Gdy Sforzino uciekł, papież puścił plotkę, że jego zięć jest impotentem i nigdy nie zbliżył się do jego córki. Lukrecja miała pozostać czysta jak dziewica. Giovanni zareplikował, że Aleksander jest kochankiem Lukrecji, która obdarza także względami Cezara. Lukrecja miała być córką, ale jednocześnie żoną i synową papieża.
Ludovico Moro z Mediolanu zażądał od Sforzina, swego krewniaka, by publicznie złożył dowód swej męskości, odbywając z żona stosunek w obecności komisji ekspertów i prałatów. Giovanni jednak odmówił. Również druga propozycja, nie mniej upokarzająca i nieprzyzwoita, by te próbę przeprowadził ze zwykłymi kurtyzanami, została z pogardą odrzucona przez nieszczęśnika, zdecydowanego bronić swego honoru. Uważał, że na dowód, iż nie jest impotentem, powinien wystarczyć fakt, że jego pierwsza żona, Magdalena Gonzaga, zmarła p[przy porodzie.
A jednak w końcu, Sforzino skapitulował, zrozumiał, że gdyby nie uczynił zadość żądaniom papieża, straciłby w końcu życie. Lukrecja tymczasem skierowała do Aleksandra VI prośbę o rozwód, ułożoną zgodnie z dekretami Grzegorza IX, w których powiedziane było, że żona może zażądać rozwodu z mężem, jeżeli w ciągu trzech lat od ślubu małżeństwo nie zostanie spełnione.
Prośba Lukrecji napisana była po łacinie. „Gdy weszła pod jego dach, przez przeszło trzy lata nie zaistniały żadne stosunki płciowe, nie nastąpił żaden stosunek małżeński ani w ogóle połączenie cielesne, co gotowa była potwierdzić przysięgą i poddać się badaniu piastunek”. Lukrecja własną ręką podpisała to oświadczenie. I tak 20 stycznia 1497 roku małżeństwo jego z Lukrecją zostało unieważnione. Kiedy Lukrecja poślubiła Sforzina, miała zaledwie 13 lat, a gdy się z nim rozwiodła, by wyjść za mąż za Alfonsa, księcia Bisceglie – siedemnaście.
Na kilka miesięcy przed nowym ślubem, ojciec, by uciszyć nieco hałas wywołany jej zerwaniem z Giovannim, zamknął ją w klasztorze św. Syktusa, gdzie – jak mówiły złośliwe języki – powiła dziecko. Jego ojcem miał być niejaki Pedro Calderon, zwany Perotto, zaufany pokojowiec papieża. Zginął on zaraz potem z ręki Cezara Borgii, w obecności papieża, a jego krew trysnęła na twarz Aleksandra VI. Jednak dobrze poinformowani twierdzili, że urodzony przez Lukrecję Giovanni jest synem papieża, „rzymskim infantem”, na dowód przytaczając, że w sierpniu 1501 roku w wieku trzech lat otrzymał on inwestyturę księstwa Nepi. Giovanni rósł u boku Lukrecji, która nazywała go bratem i jako taki figurował w dotyczących go dokumentach.
Mimo złej reputacji Lukrecji król Neapolu zezwolił na ślub swego bratanka z córka papieża. Odbył się on w pałacu watykańskim 21 lipca 1498 roku. Pan młody był o rok młodszy od oblubienicy, która miała 18 lat, i wyglądał jak Adonis: jasnowłosy, dobrze zbudowany, zwinny o miłym charakterze. Lukrecja zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia. I z wzajemnością.
PO ślubie Lukrecja znów prowadziła dom otwarty, przyjmowała poetów i uczonych, kardynałów i książąt. To tu opiekę znajdowało stronnictwo aragońskie, które miało później stać się solą w oku Cezarowi. Lukrecja dopomagała mediolańczykom i Hiszpanom, u niej obmyślało się środki obronne przeciw francuskiemu niebezpieczeństwu.
Po ślubie Lukrecji z Alfonsem miał nastąpić drugi, ważniejszy związek: Cezara z córką Federica, Carlottą, który byłby podstawą żelaznego przymierza między Borgiami a Aragończykami. Jednak Cezar nie poślubił jej, bo ojciec Carlotty zmienił zdanie. Ożenił się z Carlottą d’Albert, siostrą króla Navarry. Od tego momentu, gdy Borgiowie stanęli po stronie Francuzów, stosunki z Aragończykami uległy pogorszeniu. I dlatego Alfonso w sierpniu 1499 roku decyduje się opuścić Rzym i chroni się w Genazzano, u proaragońskich Colonnów. Na wieść o tym będąca w szóstym miesiącu ciąży Lukrecja wybucha histerycznym śmiechem. To już drugi mąż, który od niej uciekł.
BY udobruchać Lukrecję, papież mianuje ją gubernatorem Spoleto i Foligno. Wielu się tym oburzało i nie bez powodu. Była to funkcja odpowiednia dla kardynała czy innego dostojnika Kościoła. A tymczasem córka papieża nie tylko nim nie była, ale nie miała jeszcze 20 lat i była pozbawiona wszelkiego doświadczenia w działalności administracyjnej. Nadając jej tę funkcję papież jednak był pewien, że jako obarczony wielka odpowiedzialnością w obliczu grożącej wojny urzędnik państwowy Lukrecja nie będzie mogła opuścić miejsca swego pobytu, a więc nie będzie mogła ruszyć w ślad za mężem. W Spoleto, leżącym przeszło 100 kilometrów na północ od Rzymu, gdzie kazał jej się udać papież, Lukrecja będzie jeszcze bardziej oddalona od Alfonsa, będzie musiała mieszkać w warownej, zamkniętej murami fortecy. W ten sposób Aleksandra VI pozbawił córkę możliwości komunikowania się nawet potajemnie z mężem. Więźniem stał się też Jofre, mąż Sancii, który otrzymał rozkaz udania się z Lukrecją do Spoleto, z orszakiem sześciu paziów, którzy musieli przysiąc, że nie będą go spuszczali z oka.
Ze względu na odmienny stan Lukrecji papież podarował jej wygodną lektykę wyścieloną materacami z karmazynowego atłasu haftowanymi w kwiaty, z dwiema poduszkami z białego adamaszku, z baldachimem. Na wypadek, gdyby Lukrecja wolała odbyć podróż w pozycji siedzącej, wieziono jej fotel obity atłasem i pięknie rzeźbiony, z podnóżkiem do oparcia stóp, w przemyślny sposób przytwierdzony do siodła. Do Spoleto Lukrecja przybyła w połowie sierpnia, ale już w połowie października Aleksandra VI pozwolił jej powrócić do Rzymu. Okazał też pozorną łaskawość Alfonsowi, pozwalając mu połączyć się znów z żoną. Przed wyjazdem ze Spoleto Lukrecja otrzymała od ojca kolejne dobra: włości i zamek w Nepi. Lukrecja powróciła z mężem do Rzymu 14 października. 1 listopada 1499 roku urodziła chłopca.
Dziesięć dni później odbył się jego chrzest w obecności 16 kardynałów w kaplicy Sykstusa IV, zwanej Sykstyńską. Na ścianie w głębi, na której dziś widnieje „Sąd Ostateczny” Michała Anioła, rozwieszono owego dnia płaszcz biskupi, a na jego tle ustawiono osłonięte złotym brokatem podwyższenie. Posadzkę pokrywały wspaniałe dywany. Orszak poprzedziła straż papieska. Noworodka niósł Giovannii Cervillon, żołnierz hiszpański, wierny przyjaciel domu aragońskiego i domu Borgiów, mediator pomiędzy królem Federikiem a papieżem. Był obecny gubernator Rzymu, wysłannik cesarski i zagraniczni posłowie. Celvillon podał dziecko Francescowi Borgii, arcybiskupowi Cosenzy, który zaniósł je ku chrzcielnicy. Tam kardynał neapolitański Carafa udzielił maleństwu chrztu. Nadał mu imię Rodrigo, te same, które nosił jego dziadek. Po ceremonii dziecko powierzono na czas drogi powrotnej Paolowi Orsiniemu, co miało stanowić jedną więcej manifestację przyjaźni miedzy papieżem i domem Orsinich. Malec rozpłakał się i płakał tak długo, jak był niesiony przez Orsiniego. Była to zapowiedź tego, co wkrótce stać się miało – w Watykanie niecałe pół roku później rozpoczął się okres terroru, który miał się skończyć dopiero ze śmiercią Aleksandra VI. Jego nieprzeliczonymi ofiarami stali się hiszpańscy żołnierze – wśród mnich Cervillon, księża, szlachta, wśród których wielu było dotychczas faworytami Borgiów.
Zanim to nastąpiło – papież, dziękując Lukrecji za wnuka, pozwolił jej odkupić miasto Sermonetę wraz z przynależnymi doń ziemiami. Miała, więc księstwo Bisceglie, Nepi, Sermonetę i dobra w okolicy Spoleto. Dostąpiła też zaszczytu poprowadzenia 1 stycznia 1500 roku honorowego orszaku zmierzającego do bazyliki św. Jana na Lateranie by zainaugurować rok jubileuszowy.
Kiedy wygasł romans papieża z Giulią Farnese, żadna z późniejszych jego faworyt nie osiągnęła tak wysokiej pozycji jak matka Lukrecji i Giulia. Teraz tą kobietą, która była najważniejsza dla papieża stała się właśnie Lukrecja. Szczodre dary i liczni posłańcy, wciąż krążący pomiędzy Watykanem a pałacem Santa Maria in Portico, świadczą, jak dalece papież troszczył się o córkę: na wszystkich przyjęciach, balach, widowiskach i kazaniach była pierwszym i najbardziej pożądanym gościem.
Maddelani Capodiferro – jeden z poetów, pisał o Lukrecji: „nazbyt łagodna w spojrzeniu i nazbyt władcza” i pozwalał sobie na wzmianki o długich nocach, nawiedzanych przez upiory kazirodców, stosował wyraźne aluzje do Mirry, do Biblis i do zakochanej w byku Pasifae.
W dzień św. Piotra i Pawła 1500 roku, w jednej z komnat zawalił się na papieża baldachim. Runął nań sufit, który nie wytrzymał ciężaru murów i belek położonej piętro wyżej komnaty, do której wpadł piorun. Papież życia nie stracił, ale był poturbowany. Lukrecja troskliwie czuwała nad jego rekonwalescencją.
Papież tymczasem czekał na odpowiednia chwilę, by usunąć męża swej córki. 15 lipca 1500 roku Alfonso przyszedł odwiedzić żonę i siostrę Sancię i został u teścia na wieczerzy, chcąc zakończyć letni wieczór w rodzinnym gronie. W końcu gość pożegnał się i wyszedł z Watykanu bramą znajdującą się pod loggią, z której papież udziela uroczystych błogosławieństw. Towarzyszyli mu dworzanin Tommaso Albanese i masztalerz. Szli spokojnym krokiem w stronę pałacu Santa Maria in Portico, nie zwracając specjalnej uwagi na opatulone w opończe postacie, leżące na stopniach bazyliki św. Piotra. Tymczasem postacie te rzuciły się ze wzniesionymi szpadami na Alfonso. „Około dziesiątej wieczorem – opowiada Burcardo – jaśnie wielmożny pan Alfons di Aragona przechodząc koło bazyliki św. Piotra został przed pierwszym wejściem napadnięty przez dwóch osobników i poważnie zraniony w głowę, prawe ramie i udo. Napastnicy uciekli schodami św. Piotra, gdzie na nich czekało około 40 mężczyzn na koniach, a potem wszyscy odjechali w kierunku Porta Pertusa”.
Skrwawionego Alfonso wniesiono do komnaty, gdzie Lukrecja gawędziła z ojcem i Sancią. Szybko jedną z komnat papieskich zamieniono w izbę dla rannego, której strzegło szesnastu wypróbowanej wierności żołnierzy papieskich. Zawezwano nawet lekarzy z Neapolu i chirurgów króla Federica. Lukrecja z Sancią spędzały noce na posłaniach, w odległości paru kroków od chorego, pielęgnowały go, własnoręcznie przygotowywały mu jedzenie na polowej kuchence, w obawie „iżby nie został otruty”. Alfonso zaczął powracać do zdrowia. „Rany księcia nie są śmiertelne, chyba, że im znów ktoś dopomoże” – pisał Calmeta. Cezar odwiedził szwagra i miał podobno cos powiedzieć „o sprawach, które się nie powiodły przy obiedzie, ale przy wieczerzy niechybnie się powiodą”. Wówczas Lukrecja wspólnie z królem Federikiem ułożyła plan wyprawienia Alfonsa do Neapolu, jak tylko będzie dość silny, by znieść podróż. Ranny już zaczynał chodzić po komnacie. Kiedy został na chwilę sam 18 sierpnia 1500 roku – wyrok został wykonany. Inna wersja mówi, że Cezar zmusił siostrę i bratową do jej opuszczenia, by pozostać z młodym Aragończykiem sam na sam. Według relacji Raffaela Brandoliniego, wychowawcy Alfonsa, książę przebywał w swojej komnacie z ulubionym garbuskiem i paru innymi dworzanami, kiedy Cezar Borgia przysłał oddział zbrojnych pod wodzą don Micheletta Corelli z rozkazem aresztowania wszystkich osób znajdujących się w danej chwili u jego szwagra. Na osobach tych ciążyło jakoby podejrzenie o spisek przeciwko Borgiom, przygotowany wspólnie z rodziną Colonnów. Ujęto i uwięziono wszystkich ludzi młodego księcia, nie wyłączając messer Clemente – lekarza i messer Galiano – chirurga. Będącym świadkami tego Lukrecji i Sancii Micheletto podsunął myśl, by udały się do papieża z prośbą wydania rozkazu uwolnienia więźniów. A kiedy to uczyniły, Micheletto zabił Alfonsa. Potem śmierć Alfonsa tłumaczyć miał nieszczęśliwym upadkiem księcia, który wywołał krwotok. Faktycznie zaś zginął we własnym łożu o czwartej po południu 18 sierpnia za cichym przyzwoleniem papieża i na rozkaz Cezara. Lukrecji i Sancii nie pozwolono nawet zobaczyć zwłoki zamordowanego. Wszystko zostało ukartowane. Najlepiej świadczy o tym fakt, że nie upłynęła nawet godzina od mordu, gdy zwłoki Alfonsa zostały przeniesione do bazyliki św. Piotra i tam pochowane w kaplicy Santa Maria della Febbri przez arcybiskupa Cosenzy Fancesco Borgię, tego samego, który chrzcił Rodriga. Co prawda o mord zostali oskarżeni lekarze i pewien garbus, ale choć aresztowani i doprowadzeni do zamku św. Anioła, szybko zostali uwolnieni od zarzutów.
Lukrecja była ponoć przygnębiona. Jednak już rok później, w ostatnią noc października 1501 roku, weźmie udział w watykańskim apartamencie swego brata i mężobójcy Cezara w „słynnym tańcu na kasztanach”. Zaproszono do tańca 50 prostytutek, które po uczcie tańczyły nago ze sługami przy świetle kandelabrów zabranych z ołtarza. Papież, Lukrecja, Cezar i inni goście rzucali miedzy nie garście kasztanów, które nierządnice zbierały, schylając się i pokazując bez osłonek swe najintymniejsze wdzięki. Taniec przerodził się w homo i heteroseksualną orgię, a wyuzdanym zabawom z lubością przypatrywali się Aleksander, Cezar i Lukrecja. Byli świadkami orgii, o „jakich w przystojnych słowach mówić nie sposób” – jak pisał Burcardo. Po niej papież w dzień Wszystkich Świętych i w Dzień Zaduszny w ogóle nie pojawił się u Świętego Piotra.
Głośnym echem odbiło się też inne zdarzenie. Pewnego razu papież i jego córka zobaczyli przechodzące pod oknami mulice. Rozkazali stajennym przyprowadzić cztery konie, by kolejno pokrywały owe mulice. Oboje z przyjemnością przyglądali się tej scenie śmiejąc się i zachęcając zwierzęta do kopulacji.
Papież, choć tak dobrze bawił się w towarzystwie córki, rozważał kolejne propozycje małżeństwa dla Lukrecji. Już w miesiąc po śmierci Alfonsa poprosił o rękę wdowy, popierany przez Cezara Francuz, Louis de Ligny, krewny i ulubieniec króla Francji, ale Lukrecja odmówiła. Podobnie jak podano czarna polewkę kolejnym konkurentom: Francesco Orsiniemu, księciu Graviny, Ottavianowi Colonnie, hrabiemu de Ligny. Wówczas to pojawił się kolejny kandydat – Alfons d’Este, pierworodny syn księcia Ferrary, spokrewniony przez matkę z zamordowanym Alfonsem.
Estowie byli jednym z najstarszych i najpotężniejszych we Włoszech rodów. Choć byli lennikami papieża, to bardzo długo udawało im się zachować faktyczną niezależność. Jednak, kiedy potęga Cezara Borgii po upadku Faenzy wzrosła i ugruntowała się, i oni zaczęli szukać sposobów załatwienia sobie pokoju drogą sojuszu i przyjaźni z papieżem.
W lutym 1501 roku kardynał Modeny Giambattista Ferrari napisał do księcia Ercole d’Este, proponując mu małżeństwo syna jego Alfonsa z Lukrecją i zachwalając zarówno korzyści płynące z tego związku, jak osobę kandydatki.
Alfons d’Este miał 25 lat, Lukrecja – 21. Poznali się w Rzymie w przededniu jej ślubu ze Sforzinem, ale od tamtej chwili się nie widzieli. Nie był Adonisem. Był człowiekiem silnej budowy, o twarzy dość pospolitej, długich włosach, rozdzielonych pośrodku głowy i opadających kaskadą na uszy. Kiedy ojciec zaproponował mu małżeństwo z Lukrecją, Alfons odniósł się do tego z tak małym entuzjazmem, iż Ercole postanowił, że jeśli syn nie zmieni zdania, on sam będzie się starał o rękę Lukrecji. Borgiowie zdobyli potężnego sojusznika w regionie – w Romanii – na którym tak łakomym wzrokiem spoglądała „Najjaśniejsza” Wenecja, a w razie wojny z Florencją lub Bolonią, mogliby korzystać z baz ferraryjnych. Alfons drogo sprzedał swoją zgodę, kosztowała ona papieża 100 tysięcy dukatów w gotówce, poza strojami, klejnotami, zastawą stołowa za 200 tysięcy, a także całkowitym zwolnieniem z podatku kościelnego, odstąpieniem miast Cento i Pieve podległych arcybiskupowi bolońskiemu oraz Porto Cesenatico i nadaniem wielu innych przywilejów członkom rodu d’Este, a także inwestyturą księstwa Ferrary dla wszystkich potomków Lukrecji i Alfonsa w linii męskiej, archidiakonatem bazyliki świętego Piotra dla kardynała Ippolita d’Este, drugiego z rzędu syna księcia, i innymi pomniejszymi beneficjami. Był to posag większy od tego, jaki wniosła Biancia Maria Sforza cesarzowi.
W sierpniu 1501 roku Lukrecja poleciła wydobyć znów swoje srebra stołowe. Według hiszpańskiego obyczaju owych czasów wdowa nie miała posługiwać się wykwintnymi naczyniami, tylko najprostszymi, glinianymi, wysnuto stąd wniosek, że uważa nie tylko okres swojej żałoby, ale i swój wdowi stan za zakończony.
26 sierpnia 1501 roku podpisano w Watykanie kontrakt ślubny. Potem papież udał się w objazd terytoriów kościelnych i na ten czas przekazał Lukrecji całkowitą władzę nad Watykanem z prawem otwierania wszystkich listów, z wyjątkiem tych, które odnosiły się do spraw ściśle kościelnych i religijnych, oraz samodzielnego decydowania o wszystkim. I tak Lukrecja zasiadła w apartamentach papieskich. Została podniesiona do godności jakby wicekrólowej, która to godność ukazywała oczom całych Włoch jej władzę.
Papież przydzielił jej kardynała Francesco Borgię, arcybiskupa Cosenzy, na opiekuna małego Rodriga. Wuj miał sprawować nad nim opiekę do pełnoletności. Chłopcu papież przeznaczył dochód w wysokości 15 tysięcy dukatów przenosząc 17 września 1501 roku bullą na niego dotychczasową własność Lukrecji – Sermonetę odebraną niegdyś Caetanim, tworząc z niej, wraz z otaczającymi ziemiami i zamkami zakupionymi przez Lukrecję od Stolicy Apostolskiej za 80 tysięcy dukatów, osobne księstwo. Inne posiadłości Lukrecji z Nepi jako centrum przeszły na własność dziecka domu, Giovanniego Borgii, słynnego Infanta Rzymskiego.
17 września 1501 roku papież podpisał dwie inne bulle. Treścią jednej z nich była legitymacja szlachetnie urodzonego syna księcia Valentino i kobiety stanu wolnego. Druga powracając do metody zastosowanej niegdyś w okresie wyboru Cezara na kardynała, papież przyznawał ojcostwo sobie, podając dziecko jako zrodzone z niego i tej samej kobiety wolnego stanu. Uczynił tak, by jak twierdził, z góry zapobiec wszystkiemu, co mogłoby stanowić w przyszłości przeszkodę do objęcia przez chłopca w posiadanie dóbr, jakie mu się z prawa należały. Powróciły wiec spekulacje, że matka Infanta była w rzeczywistości Lukrecja, urodził się on, bowiem w tym samym czasie, co jej – jakoby spłodzone przez Pedra Calderone – dziecko.
Z objazdu papież wrócił do Watykanu przed Bożym Narodzeniem, by przyjąć orszak Estów przybywających po Lukrecję. 30 grudnia, w czasie ceremonii przewyższającej przepychem wszystko, co było poprzednio, don Ferrante, brat i pełnomocnik Alfonsa d’Este włożył na palec Lukrecji ślubna obrączkę. Drugi z braci, Ippolito, zaprezentował klejnoty. A potem rozpoczęła się wówczas cała seria zabaw, których kulminacją, choć nie zakończeniem, była corrida. Wziął w niej udział sam Cezar.
6 stycznia córka papieża na białej mulicy z orszakiem sług, pokojowców, majordonów, minstreli i oczywiście z pięciuset Ferraryjczykami, wyruszyła na spotkanie z nowym losem. Przed opuszczeniem Miasta odbyła długą rozmowę z papieżem. Papież przyjął córkę w Sali Papuziej. Siedział na tronie, obok leżała poduszka dla niej. Uklękła. Zostali sami przez godzinę. Przy rozstaniu, już wobec publiczności, Aleksander VI oświadczył, że teraz, kiedy nie będzie Lukrecji, gotów jest czynić dla niej więcej jeszcze, niż kiedy, miał ją przy sobie. To było ich ostatnie spotkanie.
Uwolniona od ojca Lukrecja zmienia w Ferrarze swe oblicze. Z kobiety o fatalnej reputacji, na której ciążyły podejrzenia o współudział w zbrodniach i kazirodztwo, staje się „wzorem obywatelskich i domowych cnót”. Ze zbereźnicy przemienia się w kobietę nieskazitelną. 2 lutego 1502 roku przekracza bramy Ferrary i rozpoczyna nowy okres życia.
Jej mąż był nieokrzesany, stanowczy, ale miał dużo zdrowego rozsądku. Wykształcenie miał niewielkie i gustował w prostackiej i męskiej kompanii swoich oficerów lub frywolnej – swoich kochanek. Miał ich mnóstwo i poświęcał im cały wolny czas od spraw państwowych, wojen, polowań. Nie był wybredny, podobały mu się wszystkie kobiety, ale miał słabość przede wszystkim do niewiast sprzedajnych. Nie stronił jednak od łoża swej oficjalnie poślubionej żony. Kiedy doniesiono Aleksandrowi VI, że zięć zdradza Lukrecję, ale jej nie zaniedbuje, papież dobrodusznie skomentował to: „Z pewnością za dnia chodzi gdzie indziej, bo jest młody, chce mieć przyjemność i robi dobrze. Najważniejsze, żeby nocą był w małżeńskim łożu”. Nic, więc dziwnego, że przy takim mężu Lukrecja staje się niemal świętą. Zresztą potrafiła w zamian otrzymać to, czego żądała. Nigdy jej nie odmawiał.
Pędziła spokojny żywot. Wstawała późno i w asyście pokojówek, fryzjerów i paziów wiele godzin poświęcała swej toalecie (najwięcej czasu zabierało jej mycie i farbowanie niezwykle długich włosów, będących jej największą ozdobą). Dbałość o urodę nie przeszkadzała jej w bigoteryjnym wręcz okazywaniu pobożności. Codziennie chodziła na mszę, prawie każdego dnia spowiadała się i często przyjmowała komunie. Choć nie była zbyt wykształcona, chętnie otaczała się artystami i literatami, zwłaszcza poetami. Gdy 25 stycznia 1505 roku, po śmierci księcia Ercole, Alfons wstąpił na tron i ona została księżną, jej salon przekształcił się w elitarny, wytworny Parnas. Czy faktycznie była tak święta, jak chciała, by ją widziano? Tylko ona o tym wie. Posądzono ją przecież o romans z Ercole Strozzi – razem spędzali całe dni, on deklamował madrygały zainspirowane uczuciem i powstrzymywana namiętnością, ona słuchała, chwaląc jego liryczne wynurzenia. A kiedy poślubił Barbarę Torelli, został zamordowany i mówiono, że to zemsta Lukrecji. Innym mężczyzną, który miał wielki wpływ na Lukrecję był wenecki humanista Pietro Bembo. Zdaje się, że łączyło ich wielkie uczucie, ale Bembo wrócił do Wenecji i przez 15 lat trwała ich ożywiona korespondencja.
Lukrecja okazała się płodna matką. W dziewięć miesięcy po ślubie wydała na świat martwą córkę. 14 kwietnia 1508 roku Lukrecja urodziła chłopca, któremu nadano imię Ercole, a w następnym roku drugiego, Ippolita. W 1514 przyszedł na świat Aleksander, który zmarł dwa i pół roku później. W 1515 roku urodziła się Leonora, w 1516 – Francesco. Tak liczne porody, choć szkodziły zdrowiu, umacniały jej pozycję i dobrą opinię. Nazywano ja „zwierciadłem” i „skarbnicą wszelkich niewieścich cnót”. Ta cudowna odmiana miała chyba jednak związek z tym, że Lukrecja straciła swych protektorów – ojca i brata Cezara.
Aleksander VI umiera 18 sierpnia 1503 roku, w 1507 roku ginie Cezar. Po ich śmierci nic jej nie pozostawało, jak żyć dobrze z własnym mężem – tylko on stanowił jej podporę, mógł ją chronić. Może ze śmiercią Borgiów zobaczyła swój dotychczasowy grzeszny żywot bez osłonek i przestraszyła się. W dwa lata po śmierci Cezara zaczęła potajemnie nosić włosiennicę. Zresztą życie nie szczędziło jej dalszych tragedii. W Ferrarze doszła do Lukrecji wiadomość o śmierci matki Vanozzy i synka Rodriga. Vanozza zmarła 26 listopada 1518 roku, mając 66 lat. Rodrigo zmarł w 1512 roku w Neapolu, z dala od matki, która zgodnie z wolą męża, nie mogła go zabrać do Ferrary. Tu zastała ja śmierć pierwszego męża Giovanniego Sforzy, zmarłego 27 listopada 1510 roku w Gradarze. Lukrecja przeżyła go o 9 lat.
Ferraryjczycy kochali ja jak nikt dotąd. Serca ich zaskarbiła sobie aktami miłosierdzia i szczodrą jałmużną.
Kiedy skarb państwa na skutek wydatków wojennych opróżnił się, a ludności groził głód, Lukrecja sprzedała swoje klejnoty i za otrzymane pieniądze karmiła głodujących. Wspomagała finansowo szpitale, klasztory i kościoły. W 1518 roku za namowa brata Ludovica della Torre Lukrecja wstąpiła do trzeciego zakonu franciszkańskiego.
Po raz szósty zaszła w ciążę. 13 czerwca 1519 roku urodziła siedmiomiesięczną córkę, która zmarła prawie natychmiast. U matki lekarze stwierdzili infekcje. Przez cały tydzień walczyła z chorobą, ale gorączka nie ustępowała. Osłabiały ją nieustanne krwotoki, a migrena, na którą cierpiała zawsze, nie dawała chwili spokoju (nawet obcięcie bardzo długich włosów nie przyniosło jej ulgi). Momenty jasności umysłu przeplatały się z długimi godzinami śpiączki. 22 czerwca, w chwili przytomności, kiedy już nic nie można było zrobić – poprosiła o papier i pióro i napisała do papieża: „Najjaśniejszy Ojcze, Świątobliwy i Najczcigodniejszy Panie mój. Z całym uszanowaniem całuję święte stopy Waszej Świątobliwości i pokornie polecam się świętej łasce. Cierpiąc wielce od przeszło dwóch miesięcy z p[powodu trudnej brzemienności wydałam na świat, jak się Bogu podobało, XIII dnia niniejszego miesiąca o świcie, córeczkę; i miałam nadzieję, będąc już po porodzie, że zaznam ulgi w swoich cierpieniach; stało się jednak przeciwnie; tak, więc muszę się poddać naturze. A najmiłosierniejszy Stwórca uczynił mi tak wielki dar, że znam koniec mego żywota i czuję, że za parę godzin nie będzie mnie tutaj, po przyjęciu wszakże wcześniej wszystkich sakramentów Kościoła. I w tej właśnie chwili jako chrześcijanka, choć grzesznica, pamiętam, by błagać Waszą Świątobliwość, aby raczył, czerpiąc z duchowego skarbca, wstawić się za moją duszę swoim świętym błogosławieństwem; i to pokornie proszę. I Jego Świętej Łasce polecam pana mego Małżonka oraz dzieci moje, sługi Waszej Świątobliwości. Dan w Ferrarze, Xii dnia czerwca, roku 1519, o godzinie XIII. Waszej Świątobliwości pokorna sługa Lucrecia da Este”.
W dwa dni później zmarła w obecności męża. Wychowana na jednym z najbardziej zdeprawowanych renesansowych dworów świata, odeszła ze świata jako wielka pokutnica. Ta, którą nazwano wielką kurtyzaną Rzymu.