38937.fb2 Listonosz - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 56

Listonosz - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 56

13

W łóżku wszystko odbywało się niby normalnie. Organ osiągnął niebotyczne wysokości, a ja próbowałem tego nie lekceważyć, ale… mocowałem się i mocowałem, „dorzucałem polan do ognia i dorzucałem,” Vi cierpliwie wszystko znosiła. Dręczyłem więcej siebie niż ją, bez wątpienia dużo wypiłem.

– Bardzo mi jest przykro, baby – powiedziałem.

I nawet nie czekając na słowa najmniejszej pociechy, sturlałem się z niej na materac. I oczywiście usnąłem. W nocy sen urwał się nagle, jakby ścięty gilotyną. Vi radykalnymi metodami wyrywała mnie z objęć pijackiego półsnu, półdrzemania, siadając okrakiem na jajach.

– A teraz uderz w galop! – krzykliwie zagrzewała. W galop, baby!

Od czasu do czasu, ale tylko od czasu do czasu, udawało mi się silnym pchnięciem wedrzeć w ciało Vi. Jej szeroko otwarte oczy, rozpalone pragnieniem i pożądaniem, patrzyły na mnie zwycięsko, a ja pozwalałem się gwałcić jasnokakaowej Murzynce i wściekłej babie w jednej osobie! Muszę teraz przyznać, że to podniecało mnie, ale tylko na krótko.

A potem poddałem się:

– Złaź, baby, mamy jednak bardzo ciężki dzień za sobą. Dobre czasy jeszcze przed nami!

Vi odwróciła się do mnie plecami, a organ, po rekordowych wysokościach, w rekordowo szybkim czasie zmarszczył się i skurczył.