38937.fb2 Listonosz - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 90

Listonosz - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 90

6

Kiedyś nad ranem, wracałem z kantyny, do której udało mi się wśliznąć niepostrzeżenie po paczkę papierosów, cały napięty i skupiony na tym, żeby stać się niewidzialny i niesłyszalny, i nagle przed nosem zjawiła się znajoma twarz.

Tom Moto! Ten sam, z którym zaczynałem pracę pomocnika za czasów Stone'a.

– Moto, stary chuju – wyszeptałem.

– Hank! – odpowiedział.

Podaliśmy sobie ręce.

– Słuchaj, właśnie myślałem o tobie. Jonstone odchodzi w tym miesiącu na emeryturę. Chcemy mu zrobić pożegnalny bal. Wiesz, to ten, który tak chętnie łowił ryby. Wynajmujemy łajbę i wypływamy na jezioro. Może pojechałbyś z nami. Mógłbyś wreszcie popchnąć go za burtę! Może by utonął! Wybraliśmy już jedno bardzo piękne i bardzo głębokie jezioro.

– Ach, nie, nie rób mi tego stary, na tego wała nie mogę więcej patrzeć.

– Ale ty jesteś też ZAPROSZONY!

Moto wyszczerzył się w tym swoim długim i wąskim uśmiechu, sięgającym od tyłka aż po sterczące nad oczami brwi. I dopiero teraz spojrzałem na jego koszulę, a raczej na oznakę na niej. Był pilnowaczem!

– Tom – spytałem – to prawda!

– Hank – jak się ma czworo dzieci… a te ciągle są głodne!

– No to – strapiłem się, czy też tylko udałem strapienie! Odwróciłem się do niego plecami i odszedłem.