39236.fb2 Niewiedza - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 41

Niewiedza - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 41

40

Przypomnijmy sobie: kiedy Irena przystanęła z mężem na brzegu rzeki przepływającej przez prowincjonalne miasto francuskie, zobaczyła po drugiej stronie zwalone drzewa i w tej samej chwili ogłuszył ją nagły huk muzyki puszczonej z głośnika. Przycisnęła dłonie do uszu i zaniosła się płaczem. Kilka miesięcy później, kiedy była w domu ze swym konającym mężem, z sąsiedniego mieszkania buchnęła muzyka. Dwukrotnie zadzwoniła do drzwi, prosiła sąsiadów, by wyłączyli aparat, dwa razy nadaremnie. Wreszcie krzyknęła: „Wyłączcie to paskudztwo! Mój mąż umiera! Słyszycie! Mój mąż właśnie umiera! Umiera!" Przez pierwsze lata pobytu we Francji słuchała często radia, które oswajało ją z językiem i życiem francuskim, lecz po śmierci Martina nie sprawiało jej to przyjemności, gdyż utraciła miłość do muzyki; wiadomości nie następowały po sobie w sposób ciągły, jak niegdyś, lecz każdą informację dzieliło od następnej trzy, osiem, piętnaście sekund muzyki, i te krótkie przerywniki z roku na roku podstępnie się rozrastały. Na własnej skórze poznawała w ten sposób to, co Schónberg nazywał „muzyką, która stała się hałasem".

Leży na łóżku obok Gustafa; podekscytowana myślą o spotkaniu, lęka się, że nie zaśnie; połknęła już proszek, zasnęła, lecz obudziła się w środku nocy i wzięła jeszcze dwa proszki, po czym z rozpaczy, z nerwów zapaliła małe radio stojące obok poduszki. Aby przywołać sen, pragnie usłyszeć ludzki głos, który by zabrał jej myśli, wyprowadził ją gdzieś, uspokoił i uśpił; przeskakuje z programu na program, lecz zewsząd płynie muzyka, brudna woda muzyki, kawałki rocka, jazzu, opery, i jest to świat, w którym nie może się do nikogo odezwać, gdyż wszyscy śpiewają i wyją, jest to świat, w którym nikt się do niej nie odzywa, gdyż wszyscy podskakują i tańczą.

Z jednej strony brudna woda muzyki, z drugiej chrapanie, i Irena, osaczona, pragnie wolnej przestrzeni wokół siebie, przestrzeni oddechu, lecz natyka się na ciało, blade i bezwładne, które los upuścił na jej drogę jak worek błota. Chwyta ją nowa fala nienawiści do Gustafa, nie dlatego, że jego ciało zaniedbuje jej ciało (och nie! nigdy już nie będzie mogła się z nim kochać!), lecz dlatego, że jego chrapanie przeszkadza jej spać i może popsuć spotkanie jej życia, spotkanie, które odbędzie się już wkrótce, za jakieś osiem godzin, gdyż zbliża się ranek; sen nie nadchodzi i wie, że będzie zmęczona, nerwowa, a jej twarz zbrzydnie i się postarzeje.

Wreszcie siła nienawiści działa jak narkotyk i Irena zasypia. Kiedy się budzi, Gustaf już wyszedł, a małe radio obok poduszki wciąż nadaje muzykę, która jest już tylko hałasem. Boli ją głowa i na nic nie ma siły. Chętnie zostałaby w łóżku, lecz Milada zapowiedziała, że przyjdzie o dziesiątej. Ale dlaczego dzisiaj? Irena nie ma ochoty widzieć kogokolwiek!