39537.fb2 S@motno?? w sieci - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 51

S@motno?? w sieci - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 51

Uśmiechnęła się.

Jeśli on już teraz zasypia przy mnie nagiej w łazience, to co będzie później... – pomyślała z przewrotnym uśmiechem.

Zdjęła koc z łóżka i przykryła go.

Sama położyła się na łóżku; nie będąc pewna, że to prezent dla niej, nie odpakowała pudła.

Wsłuchiwała się w jego równomierny oddech i zastanawiała, czy go kocha...

Kiedy się obudziła, nie otworzyła od razu oczu, czując, że coś się dzieje.

Nagle ręcznik, którym była przykryta, zsunął się z niej. Poczuła cie­pło na podbrzuszu. Leciutko przymrużyła powieki.

On stał przy łóżku i dotykał wargami jej brzucha.

Udawała, że śpi, obserwując go przez przymrużone powieki.

Patrzył na nią zafascynowany, ale po chwili delikatnie, starając się jej nie zbudzić, przykrył ją ręcznikiem i odszedł.

Gdy wrócił z łazienki, zastał ją ubraną.

Zrobiło się późno i postanowili zjeść kolację w restauracji na dole.

Zadzwonił do recepcji i zarezerwował stolik.

Potem z uśmiechem wręczył jej prezent, ale ona zapytała, czy mo­głaby najpierw cieszyć się kolacją z nim, a dopiero potem prezentem.

Powiedział jej, że wygląda prześlicznie.

Zeszli na dół. W restauracji rozbrzmiewała cicha muzyka fortepia­nowa, gdy kelner prowadził ich do stolika przy oknie.

Paryż, on, świece, muzyka... Czuła się taka szczęśliwa.

Kartę dań mieli tylko po francusku, więc powiedziała, że dzisiejsze­go wieczoru będzie polegać wyłącznie na jego guście.

Zaczął zamawiać najróżniejsze dania, których nazw nie znała, a któ­re brzmiały po francusku jak nazwy kwiatów. Ona tylko przypominała mu, że jej kieliszek znowu jest pusty. Uśmiechał się i udawał, że po­ucza kelnera.

Żartowali, śmiali się, zastanawiali nad fenomenem ich przyjaźni. Opowiadali, co dzieje się z nimi, gdy tęsknią za sobą.

W pewnym momencie on wstał i poprosiwszy o pozwolenie, wyszedł.

Zastanawiała się, jak mu dać znać, że chce wrócić po kolacji z nim do jego pokoju.

Wiedziała, że bez zachęty nigdy jej tego nie zaproponuje.

Z zamyślenia wyrwał ją pocałunek w szyję. Stał za nią; uniósł jej włosy znad szyi i całował ją. Chciała, żeby to trwało jak najdłużej.

Odwróciła głowę, prowokując spotkanie ust. Lecz on zdążył odsu­nąć głowę. Usiadł naprzeciwko niej.

Zastanawiała się, dlaczego to robi: czy jest taki nieśmiały, czy tak boi się odrzucenia?

Po kolacji zaproponował, że odwiezie ją do hotelu.

Była rozczarowana, choć spodziewała się tego. Uśmiechnęła się tyl­ko i przystała na to. Zaproponował, że po drodze pokaże jej Champs-Elysees w nocy.

Ruch samochodów był ogromny. Posuwali się w ślimaczym tempie, pozdrawiani przez turystów takich jak oni. Wszyscy wiedzieli, łącznie z policją, że większość kierowców ma alkohol we krwi, ale w Paryżu o północy nikogo to nie interesowało. Cieszyła się, że może to przeżyć. Była podniecona.

Nagle wpadła na genialny pomysł. Zapytała go, czy mogłaby popro­wadzić.

Chciała poczuć, jak jedzie się nocą na Champs-Elysees w pobliżu Łuku Triumfalnego, w rzece innych aut.

Zgodził się natychmiast. Stanęli na chwilkę i zamienili się miejsca­mi.

Objechała Łuk Triumfalny i skręciła w ulicę prowadzącą do jego hotelu.

Popatrzył na nią zaciekawiony. Uśmiechnęła się i powiedziała, że zostawiła coś bardzo ważnego w jego pokoju, mianowicie prezent od niego. Dodała gazu.

Wiedziała, że on już wie, że właśnie dała mu przyzwolenie.

Dotknął jej ust i powiedział:

– Jedź szybciej.

Już w windzie zdjęła apaszkę z szyi, obrączkę z palca, złoty łańcu­szek, który miała pod apaszką. Przy wychodzeniu zdjęła buty.

Gdy tylko znaleźli się w pokoju, rozpięła mu koszulę.

Rozebrał ją, wziął na ręce i zaniósł na łóżko.

Całował ją wszędzie. Robił z nią cudowne rzeczy.

Nareszcie o nic nie pytał.

Cały czas szeptał, jak piękna jest dla niego, jak bardzo jej potrzebu­je i jak bardzo tęsknił. Ale doprowadzał ją do prawdziwej ekstazy w tych momentach, gdy szeptem opowiadał, co za chwilę zrobi. Gdzie ją pocałuje, gdzie dotknie i co czuje, gdy to robi.

Potem, nad ranem, gdy zasypiała, uśmiechając się do siebie, czuła jego dłoń na swojej piersi i nawet nie próbowała zastanawiać się nad tym, co się stało.

Wiedziała, że to się jeszcze dzieje i że teraz ta muzyka w pokoju i ta cisza to tylko tak dla uspokojenia. Dotknęła palcami jego warg. Nie spał i odwrócił się do niej.

Czekała, aż to zrobi.

@10

Sześć tygodni później..

ONA: Ubierała się za niskim parawanem z materiału w orientalne kwiaty. W pokoju było okropnie duszno. Jej ginekolog, starszy, siwy mężczyzna w okularach, siedział za biurkiem ustawionym na środku pokoju, w połowie drogi między parawanem a fotelem, na którym prze­prowadzał badania. Notował coś w grubym skoroszycie.

Zastanawiała się, dlaczego nie czuła wstydu, gdy leżała na tym okropnym fotelu z rozwartymi nogami, ale gdy tylko badanie się skoń­czyło i musiała przejść od połowy w dół naga z fotela za parawan obok jego biurka, poczuła autentyczne zawstydzenie i skrępowanie.

– Jest pani w szóstym tygodniu ciąży – powiedział, wstając od biur­ka i przychodząc do niej za parawan. – Musi pani radykalnie zmienić tryb życia, jeżeli chce pani urodzić to dziecko. Po ostatnim poronieniu wie to pani tak samo dobrze jak ja, prawda?