40532.fb2 Zanim Umr? - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 38

Zanim Umr? - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 38

Rozdział 37

– Opowiedz mi, jak będzie.

Philippa kiwa głową, jakby spodziewała się takiego pytania. Ma dziwny wyraz twarzy – profesjonalny, chłodny. „Zaczyna się wycofywać” – myślę. Co innego mogłaby zrobić? Jej praca polega na pomaganiu umierającym, ale jeśli zanadto się zaangażuje, może spaść w otchłań.

– Nie będziesz miała apetytu, za to pewnie zechcesz więcej spać. Przejdzie ci ochota na długie rozmowy, chociaż niewykluczone, że znajdziesz w sobie dość siły na krótkie pogawędki między drzemkami. Może nawet przyjdzie ci do głowy, żeby zejść na dół wyjść na dwór, jeśli będzie ciepło albo jeśli tata da radę cię wynieść. Przeważnie jednak będziesz spała. Za kilka dni pojawią się chwile utraty przytomności, ale cały czas będziesz zdawała sobie sprawę z obecności ludzi i słyszała, co do ciebie mówią. Na koniec po prostu odpłyniesz, Tesso.

Czy będzie bolało?

Myślę, że z tym damy sobie radę.

W szpitalu wciąż czułam ból. Przynajmniej na początku.

Tak – przyznaje. – Mieli problem z doborem odpowiednich leków. Ale mam dla ciebie siarczan morfiny, który stopniowo uwalnia się w organizmie. Dostałam też oramorph, który możemy stosować w razie potrzeby. Nie powinnaś odczuwać bólu.

Myślisz, że będę się bała?

Wydaje mi się, że nie da się w tej sytuacji mówić o dobrych lub złych reakcjach. – Widzi po mojej minie, że zaczyna pleść bzdury.

Sądzę, że masz cholernego pecha, Tesso, i gdybym znalazła się na twoim miejscu, bałabym się jak diabli. Wierzę jednak, że jakko9lwiek się zachowasz w ciągu ostatnich dni, będzie to właściwe.

Nie mogę znieść, kiedy mówisz o dniach.

Marszy brwi.

– Wiem. Przepraszam.

Philippa opowiada jeszcze o środkach znieczulających i pokazuje mi tabletki oraz fiolki z lekami.

Ma łagodny głos. Jej słowa nie docierają do mnie, nie słyszę jej zaleceń. Czuję się tak, jakby wszystko redukowało się do poziomu zera, a całe moje życie było dziwacznym wytworem wyobraźni. Urodziłam się i dorastałam po to, by usłyszeć, jak przebiega proces umierania, i dostać leki z rąk tej kobiety.

– Pragniesz jeszcze o coś zapytać, Tesso?

Zastanawiam się, czy chciałabym dowiedzieć się czegoś więcej, ale nic nie przychodzi mi do głowy. Czuję się niezręcznie, tak, jakby Philippa przyszła na stację, żeby mnie pożegnać, i jakbyśmy obie czekały, aż przyjedzie pociąg i uwolni nas od przymusu podtrzymywania rozmowy.

Już czas.

Na zewnątrz jest rześki kwietniowy poranek. Świat będzie trwał beze mnie. Nie mam wyboru. Rak rozpanoszył się w całym moim ciele. Pożera je. Już nic nie można zrobić.

– Zejdę zaraz do twojego taty, a potem zajrzę jeszcze do ciebie – mówi pielęgniarka.

Nie musisz.

Wiem, ale zajrzę.

Gruba, dobra Philippa pomaga umrzeć wszystkim ludziom na trasie z Londynu do południowego wybrzeża. Wyciąga ręce i przytula mnie. Jest ciepła, spocona i pachnie lawendą.

Po jej wyjściu zapadam w sen. Wchodzę do salonu, w którym zgromadzeni są moi bliscy. Tata wydaje dźwięk, jakiego jeszcze nigdy nie słyszałam.

– Dlaczego płaczesz? – pytam. – Co się stało?

Mama i Cal siedzą obok siebie na kanapie. Cal jest ubrany w garnitur i krawat. Wygląda jak mały gracz w snookera.

I nagle wszystko rozumiem – umarłam.

– Jestem tutaj, tutaj! – krzyczę, ale oni mnie nie słyszą.

Oglądałam kiedyś film o zmarłych. Nie odchodzili, tylko żyli cicho obok nas. Chcę dać znak, że nadal tu jestem. Próbuję zrzucić ołówek ze stołu, jednak moja ręka przenika go, podobnie jak kanapę. Przechodzę przez ścianę i wracam tą samą drogą. Zagłębiam palce w głowie taty, a on zachowuje się tak, jakby nagle przeszedł go dreszcz.

Budzę się.

Tata siedzi na krześle przy łóżku. Bierze mnie za rękę.

– Jak się czujesz?

Zastanawiam się przez chwilę i próbuję poczuć całe ciało.

– Nic mnie nie boli.

To dobrze.

Jestem trochę zmęczona.

Kiwa głową.

– Zjadłabyś coś?

Chciałabym mieć apetyt. Dla niego. Chciałabym poprosić o ryż, krewetki i pudding polany słodkim syropem, ale wówczas bym skłamała.

– Czy mogę coś dla ciebie zrobić? Chcesz czegoś?

Chcę zobaczyć dziecko Zoey. Skończyć szkołę. Dorosnąć. Podróżować po świecie.

– Zrobić ci herbaty?

Tata wydaje się zadowolony, gdy przytakuję.

– Może coś jeszcze? Herbatniki?

Długopis i papier.

Pomaga mi usiąść. Poprawia poduszki, zapala lampkę przy łóżku, podaje mi notes i długopis z półki. Potem schodzi do kuchni, żeby włączyć czajnik.

Numer jedenasty. Filiżanka herbaty.

Numer dwunasty…

Instrukcje dla taty Nie chcę trafić do lodówki w zakładzie pogrzebowym. Zatrzymaj mnie w domu. Proszę, żeby ktoś przy mnie siedział, na wypadek gdybym poczuła się samotna. Obiecuję, że nie będę was straszyć.

Chcę zostać pochowana w sukience w motyle, staniku w kolorze bzu, majtkach od kompletu i czarnych kozakach na zamek błyskawiczny (wszystko jest w walizce spakowanej na Sycylię). Włóżcie mi też bransoletkę, którą dostałam od Adama.

Nie malujcie mnie. Makijaż wygląda idiotycznie na twarzach zmarłych.

NIE chcę zostać skremowana. Kremacja zanieczyszcza atmosferę dioksynami, kwasem wodorowym i chlorowym, fluorowodorowym, dwutlenkiem siarki i węgla. Poza tym w krematoriach mają okropne kotary, Chcę leżeć w trumnie wierzbowej, która ulega biodegradacji. Pochowajcie mnie w lesie. Wraz z ludźmi z Ośrodka Śmierci Naturalnej wybrałam miejsce niedaleko naszego domu; pomogą Ci wszystko zorganizować.

Chcę, żebyś zasadził jakieś miejscowe drzewo na moim grobie albo tuż obok. Może to być dąb, ale nie mam nic przeciwko orzechowi włoskiemu ani, na przykład, wierzbie. Zróbcie drewnianą tabliczkę z moim imieniem i nazwiskiem. Na grobie niech rosną dzikie rośliny i kwiaty.

Uroczystość ma byś skromna. Powiedz Zoey, żeby przyniosła Lauren (jeśli się urodzi). Zaproś Philippę z mężem Andym (jeśli on zachce przyjść) i Jamesa ze szpitala (chociaż może być zajęty).

Nie chce, żeby przemawiali ci, którzy mnie nie znali. Ludzie z Ośrodka Śmierci Naturalnej wezmą udział w pogrzebie, ale nie będą się wtrącać. Niech zabiorą głos ci, których kocham, wolno Wam nawet płakać. Tylko, proszę mówcie prawdę. Możesz oznajmić, że byłam potworem i kazałam Wam skakać wokół siebie. Jeśli przyjdzie Ci do głowy coś dobrego, też o tym wspomnij. Najlepiej zapisz sobie wszystko wcześniej, ludzi często zapominają, co chcieli powiedzie na pogrzebie.

Pod żadnym pozorem nie czytajcie wiersza Audena. Jest śmiertelnie nudny (ha ha) i zbyt smutny. Niech ktoś przeczyta XII sonet Szekspira.

Muzyka – „Blackbird” Beatlesów, „Plainsong” The Cure, „Live Like You Were Dying” Tima McGrawa, „All the Trees of the Field Will Cap Their Hands” Sufjana Stevensa. Może nie starczy czasu na wszystkie utwory, ale zadbaj o to, żeby puścili ten ostatni. Zoey pomagała mi wybierać muzykę i ma to wszystko na iPodzie (ma też głośniki, gdybyś chciał pożyczyć).

Po wszystkim idźcie do pubu na lunch. Zostało mi na koncie 260 funtów i chciałbym, żebyście wydali je na poczęstunek. Mówię serio – ja stawiam. Zamów pudding (gęste toffi), ciasto czekoladowe, lody kremowe, czyli same niezdrowe rzeczy. Możesz się upić, jeśli chcesz (tylko nie wystrasz Cala). Wydaj całą forsę.

Później, w ciągu następnych dni, wypatruj znaków ode mnie. Mogę napisać coś na zaparowanym lustrze, kiedy będziesz się kąpał, albo bawić się liśćmi jabłoni, gdy przysiądziesz w ogrodzie. Lub prześlizgnę się do twoich snów.

Odwiedzaj mój grób, kiedy zdołasz, ale nie rób sobie wyrzutów, jeśli nie dasz rady albo będziesz miał za daleko, bo się wyprowadzicie. To miejsce ładnie wygląda jesienią (sprawdź w internecie). Możesz tam urządzić piknik i posiedzieć ze mną. Będzie mi miło.

Kocham Cię.

Całuję, Tessa.