40532.fb2 Zanim Umr? - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 39

Zanim Umr? - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 39

Rozdział 38

– Będę jedynym dzieckiem w szkole, któremu umrze siostra.

Fajnie. Zwolnią cię z odrabiania lekcji, a wszystkie dziewczyny zaczną się za tobą oglądać.

Cal zastanawia się przez chwilę.

– Ale nadal będę bratem?

Oczywiście.

Tylko, że ty nie będziesz już o tym wiedziała.

Spokojna głowa.

A będziesz mnie straszyć?

Chciałbyś?

Uśmiecha się nerwowo.

– Chybabym się bał.

To nie będę.

Nie może usiedzieć w miejscu, chodzi w tę i z powrotem, od łóżka do szafy. Nasze relacje zmieniły się od czasu mojego pobytu w szpitalu. Nie żartujemy tak swobodnie jak dawniej.

– Wyrzuć telewizor przez okno, jeśli chcesz, Cal. Mnie to poprawiło samopoczucie.

Nie chcę.

To pokaż mi jakąś sztuczkę.

Wybiega z pokoju po przyrządy i wraca w czarnej marynarce z ukrytymi kieszeniami.

– Patrz uważnie.

Związuje dwie jedwabne chustki za ragi i upycha je w zamkniętej pięści. Potem otwiera ja palec po palcu. Jest pusta.

– Jak to zrobiłeś?

Kręci głową i dotyka czubka nosa czubkiem różdżki.

– Czarodzieje nie zdradzają swoich sekretów.

Zrób to jeszcze raz.

Ale cal już tasuje karty i rozkłada je przede mną.

– Wybierz jedną, zapamiętaj ją i nic nie mów.

Wyciągam królową trefl i wkładam ją z powrotem do talii. Cal znów rozkłada wszystkie karty, tym razem są odsłonięte. Królowa trefl znikła.

– Dobry jesteś!

Rzuca się na łóżko.

– To za mało. Chciałbym umieć zrobić coś poważniejszego, coś przerażającego.

Możesz mnie przeciąć piłą na pól, jeśli chcesz.

Uśmiecha się, ale niemal w tej samej chwili zaczyna płakać. Najpierw cicho, a potem łka coraz głośniej. O ile pamiętam, płacze po raz drugi w życiu, więc pewnie jest to mu potrzebne. Oboje odbieramy ten płacz jak coś, co nie ma nic wspólnego z jego uczuciami. Przyciągam go do siebie i trzymam w ramionach. Płacze wtulony we mnie, jego łzy moczą mi piżamę. Mam ochotę je zlizać. Jego prawdziwe, najprawdziwsze łzy.

– Kocham cię, Cal.

To łatwe. Cieszę się, że odważyłam się to powiedzieć, mimo że teraz płacze dziesięć razy głośniej.

Numer trzynasty na mojej liście – trzymać w ramionach brata, kiedy zmierzch podpełza pod okno.

Adam wchodzi do łóżka. Podciąga kołdrę pod brodę, jakby zmarzł albo bał się, ze sufitu spadnie mu na głowę.

– Jutro twój tata kupi łóżko polowe i ustawi je tutaj dla mnie – mówi.

Nie będziesz spał obok mnie?

Możesz nie mieć na to ochoty, Tesso. Nie będziesz chciała, żebym cały czas trzymał cię w ramionach.

A jeśli będę chciała?

To będę cię trzymał.

Jest przerażony. Widzę to w jego oczach.

– W porządku, pozwalam ci odejść.

Ćśśśś.

Naprawdę, jesteś wolny.

Nie chcę takiej wolności. – Pochyla się i całuje mnie. – Obudź mnie, jeśli będziesz mnie potrzebowała.

Zasypiam szybko. Leżę w łóżku i słucham, jak w całym mieście gasną światła. Ludzie życzą sobie dobrej nocy. Słyszę skrzypienie sprężyn w łóżkach.

Odnajduje rękę Adama i mocno ją ściskam.

Cieszę się z istnienia nocnych portierów, dyżurnych pielęgniarek i kierowców ciężarowej. Podtrzymuje mnie na duchu myśl, że w innych krajach, w innej sferze czasowej, kobiety właśnie piorą ubrania w rzekach, a dzieci idą do szkoły. Gdzieś daleko jakiś chłopiec słyszy wesoły dźwięk dzwonka zawieszonego na szyi kozła i idzie w góry. Napawa mnie to otuchą.