Poezje - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 12
Poezje - читать онлайн бесплатно полную версию книги . Страница 12
Rehabilitacja
Korzystam z najstarszego prawa wyobraźnii po raz pierwszy w życiu przywołuję zmarłych,wypatruję ich twarzy, nadsłuchuję kroków,chociaż wiem, że kto umarł, ten umarł dokładnie.Czas własną głowę w ręce braćmówiąc jej: Biedny Jorik, gdzież twoja niewiedza,gdzież twoja ślepa ufność, gdzież twoja niewinność,twoje jakośtobędzie, równowaga duchapomiędzy nie sprawdzoną a sprawdzoną prawdą?Wierzyłam, że zdradzili, że niewarci imion,skoro chwast się natrząsa z ich nieznanych mogiłi kruki przedrzeźniają, i śnieżyce szydzą– a to byli, Joriku, fałszywi świadkowie.Umarłych wieczność dotąd trwa,dokąd pamięcią się im płaci.Chwiejna waluta. Nie ma dnia,by ktoś wieczności swej nie tracił.Dziś o wieczności więcej wiem:można ją dawać i odbierać.Kogo nazwano zdrajcą – tenrazem z imieniem ma umierać.Ta nasza nad zmarłymi mocwymaga nierozchwianej wagii żeby sąd nie sądził w noc,i żeby sędzia nie był nagi.Ziemia wre – a to oni, którzy są już ziemią,wstają grudka po grudce, garstka obok garstki,wychodzą z przemilczenia, wracają do imion,do pamięci narodu, do wieńców i barw.Gdzież moja władza nad słowami?Słowa opadły na dno łzy,słowa słowa niezdatne do wskrzeszania ludzi,opis martwy jak zdjęcie przy blasku magnezji.Nawet na pół oddechu nie umiem ich zbudzićja, Syzyf przypisany do piekła poezji.Idą do nas. I ostrzy jak diament– po witrynach wylśnionych od frontu,po okienkach przytulnych mieszkanek,po różowych okularach, po szklanychmózgach, sercach – cichutko tną.